W homilii metropolita białostocki zauważył, że tajemnica krzyża wpisuje się w historię narodu polskiego: w czasie najcięższych dziejowych prób, Polacy w Chrystusowym krzyżu szukali i znajdowali siłę do przetrwania i do odzyskania utraconej wolności. „Byli mocni mocą i mądrością krzyża! I nigdy się nie zawiedli. W blasku tego świętego znaku lepiej rozumieli, że miarą miłości doskonałej jest dobrowolne ofiarowanie swojego życia w obronie najwyższych wartości” – podkreślał.

Zaznaczył, że krzyż Chrystusa i wartości, na które wskazuje, stawały się inspiracją do poświęcenia i wielkich czynów w wymiarze życia społecznego i narodowego, a w życiu osobistym krzyż staje się także źródłem przemieniającej i oczyszczającej mocy.

„Każdy, kto stanie pod krzyżem i otworzy swoje serce, doświadczy spływającej z niego łaski zbawienia. Ten niezwykły znak przypomina cenę naszego wyzwolenia z niewoli grzechu i zła. Ukazuje, jak wielką wartość ma w oczach Bożych każdy człowiek, skoro Bóg umiłował go aż po krzyż (…). Czy można pozostać obojętnym wobec takiego dowodu miłości?” – pytał.

Arcybiskup wyjaśniał, że dzisiejsze ucałowanie krzyża, uczynione świadomie, z miłością i wdzięcznością, „będzie czytelnym znakiem wiary i zaufania Bogu oraz potwierdzeniem tego, że pamiętamy o krzyżu w codziennym życiu; że nie pozostajemy obojętni wobec tego dowodu miłości”.

Wskazał także, że prawdziwym potwierdzeniem wiary jest podjęcie własnego krzyża codziennych obowiązków wynikających z realizacji życiowego powołania, obowiązków zawodowych i społecznych, samotności czy ograniczeń wynikających z podeszłego wieku, choroby i cierpienia, i dźwiganie go razem z Chrystusem.

„To ten krzyż – swój krzyż – trzeba ucałować w Wielki Piątek. Pocałunek złożony na nim jest o wiele trudniejszy niż ten w czasie liturgicznej adoracji krzyża. Owszem, ten wielkopiątkowy gest jest bardzo czytelnym i wymownym aktem religijnym, jest zewnętrznym wyrazem miłości wobec Jezusa. Jednak pocałunek złożony na własnym krzyżu jest znakiem zgody i akceptacji woli Bożej. Taka decyzja przemienia nieraz całe życie człowieka. Nie jest to łatwe, ale możliwe” – mówił.

Przypominając gest przytulenia się św. Jana Pawła II do krzyża w jego ostatni Wielki Piątek, abp Guzdek stwierdził, że tym geście kryło się przyjęcie z miłością woli Bożej i zawierzenie się Bożym miłosiernym dłoniom.

Hierarcha stwierdził, że nie tylko Papież przytulił do serca i ucałował swój krzyż, ale także dziś wielu niesie w codzienności krzyż choroby i cierpienia. „Tylu z nas ugina się pod ciężarem własnego krzyża. Mam na myśli chorych i cierpiących w rodzinnych domach i szpitalach, samotnych i opuszczonych przez własne dzieci. Tych, którzy w ostatnim czasie przeżyli śmierć swoich bliskich. Myślę o obowiązkach i codziennym trudzie, jaki podejmują rodzice w trosce o wychowanie dzieci. Ale także o młodych małżeństwach i rodzinach, które nie mają własnego mieszkania, o tych, którym przyszło zmagać się z biedą… Pamiętam o wszystkich, którzy dźwigają swój krzyż” – zapewniał.

Na koniec jeszcze raz prosił zgromadzonych na Liturgii Męki Pańskiej, by pamiętali o tych dwóch wymiarach gestu ucałowania krzyża: „Całując Jezusowy krzyż, jednocześnie ucałujmy nasz własny krzyż. Nazwijmy go po imieniu, opowiedzmy o nim Chrystusowi. On nas zapewnił, że na swojej drodze krzyżowej nie jesteśmy nigdy sami. On – Ukrzyżowany – zawsze nam towarzyszy i nadal będzie towarzyszył”.

W wielkopiątkowej Liturgii Męki Pańskiej odśpiewano Mękę Pańską według św. Jana. Poprzedziło ją czytanie z Księgi proroka Izajasza, tzw. czwarta pieśń Cierpiącego Sługi Jahwe i fragment Listu do Hebrajczyków. Gest przyklęknięcia i chwila ciszy, która następuje w czasie proklamacji Męki Pańskiej wskazują, że poprzez liturgię nie tylko przypominamy sobie zbawcze wydarzenia, ale uobecniamy je „tu i teraz”. Zwieńczeniem liturgii słowa była uroczysta modlitwa powszechna.

Centralnym wydarzeniem liturgii wielkopiątkowej jest adoracja krzyża. Przed ołtarz wniesiony został krzyż zasłonięty fioletowym suknem. Metropolita stopniowo odsłaniał jego ramiona, trzykrotnie śpiewając: „Oto drzewo krzyża, na którym zawisło zbawienie świata”, na co wierni odpowiadali: „Pójdźmy z pokłonem”.

Następnie poprzez ucałowanie abp Guzdek, kapłani, siostry zakonne, służba liturgiczna oraz wierni oddali cześć krzyżowi.

Choć w Wielki Piątek Kościół nie sprawuje Eucharystii, to uczestnicy liturgii mogą przyjąć Komunię św. – prawdziwe Ciało Chrystusa, wydane za ludzi na drzewie krzyża.

Ostatnią częścią liturgii Wielkiego Piątku była procesja do Grobu Pańskiego. W bocznej kaplicy archikatedry wystawiony został Najświętszy Sakrament w monstrancji okrytej białym welonem – symbolem całunu, w który owinięto ciało zmarłego Chrystusa. Wierni będą adorować tam Najświętszy Sakrament do późnych godzin wieczornych.

Od godz. 21.00 adorację Najświętszego Sakramentu prowadziła schola Adonai.