Po krótkiej rozgrzewce i wspólnych zabawach, zebranych przywitali gospodarze balu: ks. Grzegorz Kłoczko, proboszcz parafii pw. Wszystkich Świętych i przedstawicielki właścicieli restauracji Lipcowy Ogród w Białymstoku. To właśnie dzięki ich współpracy od kilku lat niepełnosprawni mogą spotykać się na dorocznym balu karnawałowym, jak i jesiennej zabawie „Grzybobranie i pieczenie ziemniaka”.

Wielu uczestników przybyło w przebraniu. Zwycięzcy w kategoriach najlepszego stroju opiekuna, rodzica i podopiecznego otrzymali nagrody. Zabawy animowali profesjonalni instruktorzy, a do tańca nie trzeba było nikogo namawiać. Na uczestników czekały również suto zastawione stoły, gdzie każdy mógł znaleźć dla siebie coś smacznego.

Bal karnawałowy osób z niepełnosprawnościami jest wspólną inicjatywą ks. Grzegorza Kłoczki i Zbigniewa Wasiluka. „Kilka lat temu siedzieliśmy razem w tym miejscu i pomyśleliśmy, że trzeba zrobić coś dla osób, które często nie mogą uczestniczyć w zabawach w takich miejscach jak to. Dziś jest tu blisko 300 osób, które przyjechały z różnych ośrodków, szkół specjalnych w Białymstoku i nie tylko. Dzieciaki są szczęśliwe, uśmiechnięte, bardzo na ten bal czekają, kilka miesięcy wcześniej dopytują, kiedy on będzie” – wyjaśnia ks. Grzegorz.

„Niektórzy z uczestników czują się już tutaj jak u siebie, ale co roku też pojawiają się nowe twarze. Długo wspominają to wydarzenie. To ich szczęście pokazuje nam, że warto zadać sobie trud, żeby takie zabawy im organizować, poświęcić swój czas, ponieść koszty. Oni to doceniają i na swój sposób odwdzięczają się. A jak oni są szczęśliwi, to i my, organizatorzy, cieszymy się. Dlatego dziękuję właścicielom restauracji za to, że co roku, a nawet kilka razy w roku, otwierają dla osób z niepełnosprawnościami drzwi tego lokalu i swoje serca” – dodaje.

„W tym roku po raz kolejny zorganizowaliśmy bal karnawałowy, żeby te dzieci mogły poczuć się ważne, zauważone, bo bal jest organizowany specjalnie dla nich. Buzie są uśmiechnięte, dzieci podekscytowane. To cieszy, jak widzimy uśmiech na ich twarzach. Cieszy się także cała załoga, która wcześnie rano musiała przyjść, żeby przygotować poczęstunek” – mówi Urszula Dębowska, dyrektor hotelu Podlasie oraz restauracji Lipcowy Ogród.

„Dla Maksia jest to na pewno fajna rozrywka, możliwość przebywania z innymi dziećmi, możliwość doświadczenia życzliwości od osób, które tę zabawę organizują, a także pedagogów, którzy bawią się tu razem z nimi. To jest bardzo ważne, żeby tych naszych dzieci z niepełnosprawnościami nie zamykać w domu, ale żeby inni mogli zobaczyć, że one też potrafią dobrze się bawić. Po takim spotkaniu mój syn może niewiele mówi, ale widzę po nim, że jest szczęśliwy” – podkreśla jedna z mam.

Inna mama zaznacza, że jest to doskonała okazja do integracji dzieci, rodziców i nauczycieli, a że zabawa odbywa się w restauracji – to tym lepiej. „My z Adasiem dość często chodzimy do restauracji, nie wstydzimy się tego, że mamy niepełnosprawne dziecko. Dla nas jest to bardzo ważne, żeby nasze dziecko nauczyło się funkcjonować w społeczeństwie. Istotne jest to, żeby inni wiedzieli, na czym polega niepełnosprawność, jak rozmawiać z dziećmi niepełnosprawnymi i jak można z nimi spędzać czas. One bardzo chcą być traktowane z życzliwością, z uśmiechem, chcą być akceptowane. To jest już nasz kolejny bal, na który mój syn bardzo chętnie przyjechał” – mówi.