Witając uczestników kongresu, metropolita białostocki abp Józef Guzdek podkreślił, że ks. Michał Sopoćko jest patronem tych wszystkich, którzy odnajdują w Bogu miłosiernego Ojca.

Przywołując historię uczniów zmierzających do Emaus zauważył, że jak oni wówczas nie rozumieli wydarzeń męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, tak ks. Michał Sopoćko początkowo nie rozumiał w pełni tajemnicy Bożego miłosierdzia. „Każdy z nas potrzebuje pogłębiania wiedzy o Bogu, który jest Miłością Miłosierną, aby móc być apostołem miłosiernego Boga wobec tych, którzy jeszcze jej nie rozumieją, jak niegdyś Kleofas i ów drugi uczeń” – mówił.

Następnie, po powitaniu gości przez ks. Andrzeja Kozakiewicza, kustosza sanktuarium, bp Henryk Ciereszko w wystąpieniu pt. „Wierny syn Kościoła”, powołując się na piśmiennictwo ks. Sopoćki, podkreślał, że całe jego kapłańskie życie upływało w miłości, szacunku i posłuszeństwie wobec Kościoła, do którego miłość wyniósł z domu rodzinnego, później zaś – jako kapłan – służył Kościołowi przede wszystkim swą pracą teologa, pedagoga, kapelana wojskowego, w duchu ofiary i posłuszeństwa oddając się dziełu apostolstwa miłosierdzia, a jeszcze na długo przed Soborem Watykańskim II wykazywał się szczególną otwartością na „znaki czasu” i na nowe wyzwania, jakie stają przed Kościołem.

Zaznaczał, że w kierownictwie duchowym s. Faustyny bardzo dokładnie przestrzegał zasad dotyczących objawień prywatnych wyznaczonych przez Kościół, a będąc już w podeszłym wieku jeszcze głębiej żył sprawami Kościoła, służąc mu swym cierpieniem i modlitwą.

Siostra dr Dominika Steć ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, mówiąc o ks. Sopoćce jako o człowieku modlitwy, przywoływała postać upamiętnionego na zdjęciach, skupionego kapłana w podeszłym wieku. Podkreślała, że Błogosławiony żył Eucharystią, która była centrum jego życia: do niej długo się przygotowywał, za nią dziękował, a podczas jej sprawowania przeżywał to, co zostało utrwalone na obrazie Najmiłosierniejszego Zbawiciela, który został namalowany w obecności s. Faustyny i który oddawał to, co ks. Michał znalazł w nauczaniu Kościoła.

„Jest to Jezus, który patrzy wzrokiem z krzyża, a później przychodzi do apostołów mimo drzwi zamkniętych i pozwala im siebie adorować, uwielbiać, i choć w pierwszym momencie wystraszyli się, to ten strach został złamany postawą uwielbienia. Już nie mówili, bo wiedzieli, że to jest Pan” – mówiła.

Zaznaczała, że zawsze zapisy w Dzienniczku dotyczące jego osoby traktował jako zadanie do wypełnienia i swego rodzaju ukierunkowanie życia wewnętrznego. „Kiedy spowiadał s. Faustynę modlił się o rozeznanie, jak ma do jej objawień podejść. Nie rozumiał tego, modlił się i rozważał, a Pan Bóg podpowiadał mu kolejne rozwiązania. (…) Pod wpływem tej modlitwy zyskiwał przekonanie, że jest to prawda, którą ma na nowo odtworzyć w Kościele, ale zawsze klękając z pokorą wobec Bożego miłosierdzia” – wskazywała s. Steć.

Wyjaśniała, że podstawą do uzyskania łask na modlitwie była dla ks. Sopoćki ufność: „Gdy zaczerpnął z Dzienniczka s. Faustyny bazę do Litanii do Bożego Miłosierdzia, w pierwszej wersji każde wezwanie kończyło się odpowiedzią: «Zmiłuj się nad nami!», a potem zmienił je na: «Ufamy Tobie!», gdyż zauważył rozróżnienie między kultem Serca Bożego, które jest kultem wynagradzającym, a kultem Bożego Miłosierdzia, które jest kultem uwielbiającym”.

Ks. Jerzy Sęczek, dyrektor białostockiej Caritas, w referacie pt. „Świadczący miłosierdzie bliźnim” odwoływał się do nauczania bł. Michała Sopoćki i przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Zaznaczał, że praktyczne miłosierdzie „to nie tylko lista dzieł i uczynków, którą z dumą, sami lub jako Kościół możemy pochwalić się przed światem. Praktyczne miłosierdzie, aby było pełne i skuteczne ma być wzorowane na przykładzie Mistrza, ma być naśladowaniem samego Boga, aby ludzie doświadczyli osobistego z Nim spotkania”.

„Służba w Caritas to miłosierdzie w praktyce… To doświadczenie tego, co nazywam «sprzężeniem zwrotnym» miłosierdzia. To świadomość, że akt miłosierdzia dokonuje czegoś w nas. Albo lepiej: Chrystus – Król Miłosierdzia zanurza nas w samym miłosierdziu. I z dających sami stajemy się obficie obdarowanymi” – stwierdził.

Konferencję ubogaciły świadectwa Genowefy Suchockiej i Moniki Syczewskiej ze Stowarzyszenia Czcicieli Miłosierdzia Bożego, które opowiadały o prowadzonych działaniach związanych z białostockim Sanktuarium Bożego Miłosierdzia oraz świadectwa, które złożyli płk Paweł Lachowski, dowódca Garnizonu Białystok oraz 18. Białostockiego Pułku Rozpoznawczego i Barbara Jóźwicka, pracownik Caritas i asystent osób niepełnosprawnych w supraskiej „Arce”.

Płk Lachowski tak mówił: „Kiedy czuliśmy już, że będzie wojna na Ukrainie, pojechałem do sióstr na ul. Poleską, aby się modlić. Kiedy wojna już wybuchła, wspólnie z siostrami zastanawialiśmy się, co możemy zrobić, by nieść Boże miłosierdzie osobom walczącym po jednej i po drugiej stronie, a także nam, którzy wówczas uczestniczyliśmy w wojnie hybrydowej… Po wspólnej modlitwie już wiedzieliśmy, co robić. Przygotowaliśmy obrazki z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego w trzech językach: polskim, ukraińskim i rosyjskim. Poświęcone przez abp. Guzdka pojechały na Ukrainę. Mamy świadectwa, że motywowały ludzi w godzinie zagrożenia życia do zawołania: „Jezu, ratuj!”.

Przywołując świadectwo kapelana, ks. mjr Bolesława Leszczyńskiego, zaznaczał, że żaden żołnierz nie odmówił przyjęcia tego obrazka, a podobnie jak wcześniej, w innych przypadkach, Koronka do Bożego Miłosierdzia czyniła cuda.

W Kongresie uczestniczyły osoby zainteresowane z Białegostoku i różnych stron Polski, w tym członkinie Instytutu Miłosierdzia Bożego z Torunia i Bydgoszczy, goście z Litwy (Wilno), przedstawiciele lokalnych władz, dyrektorzy ośrodków pomocy społecznej i szkół noszących imię bł. ks. Michała oraz przedsiębiorcy wspierający w archidiecezji akcje charytatywne.

Kongres został zorganizowany przez parafię pw. Miłosierdzia Bożego w Białymstoku oraz Stowarzyszenie Czcicieli Miłosierdzia Bożego, przy współpracy Sióstr Jezusa Miłosiernego i Caritas Archidiecezji Białostockiej.

Zapytany na jakim aktualnie etapie są prace w procesie kanonizacyjnym ks. Sopoćki, ks. dr Ireneusz Korziński (wicepostulator) tłumaczy: „Ksiądz Michał, propagując kult Miłosierdzia Bożego, zawsze czynił to z wielką pokorą i w duchu posłuszeństwa nauce Kościoła. Wiedział, że nie wszystko zależy od wysiłków ludzkich. Wymownym potwierdzeniem jego postawy jest wcześniej uznane stwierdzenie, że «Boże młyny mielą powoli». Dziś trudno jest nam zrozumieć ten przekaz, mając elektryczne młyny, które mielą niezależnie od siły wiatru”.

Wyjaśnia, że kolejny etap na drodze do kanonizacji bł. ks. Michała to oczekiwanie na łaskę cudu, czyli Bożą interwencję za jego wstawiennictwem. „Łaski były i są – mówi. Ich potwierdzeniem są podziękowania składane w sanktuariach w Polsce i na całym świecie oraz w białostockiej kurii. Muszą one zostać odpowiednio zweryfikowane zgodnie z wytycznymi Kościoła, bynajmniej nie po to, by podważać Bożą interwencję, ale by przypomnieć człowiekowi, że tam, gdzie ustają jego możliwości i siły natury, tam nigdy nie ustaje Boże działanie, którego nie da się zakwestionować” – podkreśla.

Ksiądz Korziński dodaje, że „skoro jeszcze Kościół białostocki na łaskę cudu za wstawiennictwem ks. Sopoćki wciąż czeka, nie oznacza to, że jej nie ma, ale że wiadomość o niej jeszcze do nas nie dotarła”. „Boże młyny mielą powoli. I uczą pokory w wielkich dziełach Boga. Uruchamia je nasza modlitwa, której z pewnością nie może zabraknąć na etapie oczekiwania na kanonizację bł. Michała Sopoćki” – mówi.

Jutro, w drugim dniu kongresu, jego uczestniczy wezmą udział we Mszy św. w kaplicy przy ul. Poleskiej, przy której przez wiele lat żył i posługiwał ks. Sopoćko. Następnie przejdą jeden etap białostockiego Szlaku ks. Sopoćki, z kościoła pw. św. Rocha do archikatedry białostockiej, ponadto o odwiedzą ośrodek Caritas przy ul. Pogodnej w Białymstoku oraz placówkę w Supraślu.