Metropolita Białostocki przypomniał o ponad milionowej rzeszy uchodźców, którzy dotarli do Polski, aby ocalić swoje życie i wciąż lękają się o życie swoich bliskich, którzy pozostali na Ukrainie.

Na progu Wielkiego Postu zwrócił się z gorącym apelem i prośbą o modlitwę – „Jeśli nie przepędzimy zła z ludzkich serc i umysłów, nic się na świecie nie zmieni. A ponieważ jesteśmy słabi, prośmy Boga wszechmogącego, by sprawił, aby to ludzkie cierpienie spowodowane wojną stało się jak najprędzej przeszłością”.


Homilię wygłosił ks. prał. Roman Balunowski, proboszcz parafii pw. Świętej Rodziny, na terenie której znajduje się Pomnik-Krzyż upamiętniający ocalenie miasta oraz kaplica przy ul. Poleskiej, gdzie posługiwał bł. ks. Michał Sopoćko.

„Zmysł wiary podpowiada od lat wielu osobom, że ocalenie dokonało się wówczas orędownictwu naszego Patrona, bł. ks. Michała Sopoćki” – stwierdził.

Dostrzegł podobieństwo losów mieszkańców biblijnej Niniwy, przywołanych w pierwszym czytaniu, którzy dzięki temu, że podjęli pokutę, zostali ocaleni przez Boże miłosierdzie i mieszkańców Białegostoku, którzy niejako „uprzednio” zostali ocaleni.

„Mieszkańcy Niniwy zostali ostrzeżeni o niebezpieczeństwie zagłady. Pojawił się wśród nich prorok, któremu uwierzyli, mieli czas na pokutę i nawrócenie. W naszym mieście było inaczej. To miał być dzień jak każdy inny (…). Nikt nie spodziewał się żadnego zagrożenia, tym bardziej, że ówczesna władza wiele rzeczy ukrywała przed społeczeństwem. Dopiero po pewnym czasie ludzie zaczęli mówić między sobą, że coś się stało, bo część ulic jest zablokowana, nie wszędzie można dojechać. Prawdę poznaliśmy jeszcze później, ukazali nam ją specjaliści: gdyby wykolejone cysterny rozszczelniły się, wiele osób zginęłoby” – mówił, zwracając uwagę na kolejność zdarzeń.

Stwierdził, że prawdopodobnie wielokrotnie mieszkańcom miasta groziło nam podobne niebezpieczeństwo, gdyż wiele podobnych pociągów przejeżdżało wtedy przez Białystok, wykorzystując zdewastowaną infrastrukturę kolejową.

„Bóg jednak nad nami czuwał i okazał nam swoje miłosierdzie, chociaż nie spodziewaliśmy się niczego złego, i nie dany nam był czas na pokutę. Być może Bóg liczył na to, że gdy doświadczymy Jego Miłosierdzia, zrozumiemy, że pokuta i nawrócenie ma stać się normalną praktyką naszego życia, nie tylko w Wielkim Poście, nie tylko w obliczu niebezpieczeństw i zagrożeń” – zauważył kaznodzieja.

Podkreślił działanie wielu ludzi, którzy ratowali wówczas Białystok narażając swoje życie i zdrowie. „Nie ma sprzeczności między cudowną interwencją Boga a działaniem człowieka, bo przecież Bóg bardzo często okazując ludziom miłosierdzie posługuje się ludźmi” – mówił dziękując tym wszystkim, którzy prowadzili wtedy akcję ratunkową.

Ks. Balunowski wskazywał, że nie należy poprzestawać na wdzięczności, ale trzeba dziś okazywać miłosierdzie innym ludziom, tym bardziej, że „czasy, w których żyjemy pokazują, jak bardzo jesteśmy sobie potrzebni. Gdy współczesny świat nie potrafi rozwiązać wielu problemów, gdy jest w nim tyle zła, tym bardziej potrzebni są ludzie promieniujący dobrocią, miłością i miłosierdziem”.

„Jesteśmy świadomi, że nie mamy wpływu na decyzje polityków, nie powstrzymamy zbrodniczej ręki najeźdźców, ale gorąca i wytrwała modlitwa, zwłaszcza o pokój na Ukrainie, i bardzo konkretne uczynki miłosierdzia, przede wszystkim wobec narodu ukraińskiego mają moc przemiany ludzkich serc, mają moc przemiany świata” – podkreślał.

Uroczystą Eucharystię koncelebrował Abp senior Edward Ozorowski, Bp Henryk Ciereszko oraz kilkunastu kapłanów. Wspólna modlitwa zgromadziła wspólnotę Archidiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Białymstoku, siostry zakonne ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, członków stowarzyszenia Czcicieli Miłosierdzia Bożego, poczty sztandarowe oraz licznych mieszkańców Białegostoku.

Eucharystię zakończyła modlitwa o kanonizację bł. ks. Sopoćki i śpiew Suplikacji.


Przed południem przed Pomnikiem-Krzyżem wieńce złożyli m.in. przedstawiciele władz miejskich i wojewódzkich, reprezentanci służb mundurowych oraz organizacji i stowarzyszeń. W obchodach wziął udział prezydent miasta Tadeusz Truskolaski.


9 marca 1989 r. doszło do najbardziej niebezpiecznego wydarzenia we współczesnej historii Białegostoku. W pobliżu centrum miasta, nieopodal miejsca, gdzie ostatnie lata życia spędził ks. Michał Sopoćko, wykoleiły się cztery 50-tonowe cysterny z ciekłym chlorem. Skład pociągu jadącego z ówczesnego Związku Radzieckiego do NRD liczył 32 wagony, w tym 15 cystern zawierających ciekły stężony chlor. Specjaliści podkreślają, że gdyby doszło do wycieku trującej substancji i skażenia środowiska, śmiertelnie zagrożone byłoby życie mieszkańców miasta i osób mieszkających w promieniu kilkunastu kilometrów. Wypadek ten podlascy strażacy oceniają jako jedną z najtrudniejszych akcji ratunkowych.

Mieszkańcy i włodarze Białegostoku od pierwszych chwil po wydarzeniu uważali, że ocalenie przed możliwymi skutkami katastrofy to cud przypisywany miłosierdziu Bożemu i wstawiennictwu bł. ks. Michała Sopoćki. Jeszcze w 1989 r. do kurii białostockiej wpłynął memoriał podpisany przez wielu białostoczan „w imieniu wszystkich ocalonych i ufających Miłosierdziu Bożemu”, wyrażający opinię, że Białystok w sposób szczególny doświadczył Bożego Miłosierdzia

Pięć lat po katastrofie, w miejscu wykolejenia się pociągu, wzniesiono pamiątkowy Krzyż-pomnik. Co roku, w dniu 9 marca, upamiętnia się ocalenie Stolicy Podlasia.