Po zapaleniu od przyniesionego przez harcerzy Betlejemskiego Światła Pokoju świecy Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom Caritas, odczytaniu Ewangelii o Bożym Narodzeniu i poświęceniu opłatków, abp Tadeusz Wojda skierował do przybyłych na wigilię słowa świątecznych życzeń. Wigilia zgromadziła blisko tysiąc osób.

Arcybiskup metropolita podkreślił, że Boże Narodzenie dokonało się nie tylko dwa tysiące lat temu, ale dokonuje się nieustannie w ludzkich sercach. „To zależy od nas, czy Jezusa przyjmiemy, czy nie. Kiedy Go przyjmujemy, On ubogaca nas swoimi darami i sprawia, że nasze życie staje się inne – piękniejsze, pełne miłości i wzajemnej życzliwości” – mówił.

„Jezus, który dziś wszystkich tu tak licznie zgromadził, rodzi się także z dobroci tych, którzy dołożyli wszelkich starań, aby był to piękny wieczór, by był to czas spotkania z przychodzącym Bogiem i ze sobą nawzajem” – zaznaczał.

Życzył wszystkim, aby to spotkanie było czasem radości, przyjaźni, „chwilą zapomnienia trudnych chwil codziennego życia, aby dało nadzieję na coś nowego, nadzieję na lepsze życie, a może na ustabilizowanie jego warunków”.

„Niech Jezus, który narodził się w Betlejem rodzi się w waszych sercach. Niech sprawia, by wasze dobre pragnienia mogły stać się rzeczywistością” – mówił.

Ksiądz Adam Kozikowski, dyrektor Caritas Archidiecezji Białostockiej współorganizującej wigilię podkreślał, że organizowana po raz kolejny „wigilia w wigilię” cieszy się bardzo pozytywnym odbiorem wśród mieszkańców Białegostoku, wpisuje się w tradycję miasta.

„To nie tylko z racji na to, że wiele rodzin ma problemy, ale coraz więcej osób boryka się z samotnością. Od lat przychodzą od lat ci sami ludzie, choć w tym roku nowych osób jest wyjątkowo dużo. Coraz więcej jest też osób starszych, których po prostu nie stać na przygotowanie świąt”- zauważył.

„W większości są to nasi podopieczni, którzy korzystają z Centrum Pomocy Samarytanin w Białymstoku, podopieczni Fundacji im. Rodziny Czarneckich, którzy też mają swoich ubogich podopiecznych, ale coraz więcej pojawia się osób starszych, które nie tyle potrzebują wsparcia materialnego, co obecności drugiego człowieka. Coś zmienia się w naszej mentalności, bo ludzie zaczynają rozumieć, ze bieda to nie tylko brak pieniędzy, ale to brak miłości” – mówił ks. Kozikowski.

Życzenia wszystkim przybyłym złożyła również Helena Czarnecka, prezes Fundacji Rodziny Czarneckich.

Na wieczerzę przybył zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki, marszałek Województwa Podlaskiego Artur Kosicki, pracownicy Kurii Metropolitalnej Białostockiej oraz kapłani pracujący w Caritas, dyrekcja i pracownicy Zespołu Szkół Katolickich i wolontariusze białostockiej Caritas.

„Jestem sama, mąż zmarł dziewięć lat temu, a dzieci rozjechały się po świecie. W ubiegłym roku spędzałam wigilię sama. Było mi smutno, że życie tak się ułożyło… W ubiegłą niedzielę usłyszałam, że jest taka wigilia i bardzo się cieszę, że tu przyszłam, że mogę tu być. Jest ktoś obok mnie, co pozwala mi zapomnieć o samotności, a i potrawy są bardzo smaczne” – mówiła pani Krystyna.

Anna z czwórką dzieci przyszła, bo w obecnej sytuacji nie stać ją na urządzenie świąt w domu. „A tu jesteśmy z innymi, dzieci dostają prezenty, a ja nie myślę o tym, że życie układa mi się pod górę” – stwierdziła.

Na wigilię mógł przyjść każdy potrzebujący, samotny i bezdomny. Przy stołach, na których stanęły wigilijne potrawy, usługiwali wolontariusze białostockiego Caritas oraz pracownicy restauracji Dwór Czarneckiego w Białymstoku.

Organizatorzy przygotowali ponad dwie tony jedzenia: tradycyjne dwanaście potraw, m.in. kapustę z grzybami, barszcz, naleśniki z kapustą, kutię, łazanki, rybę po grecku, sałatkę jarzynową, śledziową, ciasto i wiele innych potraw, a także kilkaset paczek ze słodyczami dla najmłodszych oraz paczek żywnościowych dla dorosłych.