Na Mszę św. licznie przybyli członkowie modlitewnych wspólnot Białegostoku wraz z ich duszpasterzami i liderami. W liturgii uczestniczyli alumni Seminarium Duchownego oraz osoby konsekrowane.

W homilii ks. kan. Radosław Kimsza, podkreślał, że Chrystusowy krzyż wciąż uczy człowieka miłości. „A jednak ukrzyżowana z nienawiści Miłość - Bóg, który jest Miłością, wciąż jest nienawidzony. Do szaleństwa nienawidzony” – mówił.

Kaznodzieja wskazywał, że nie powinno to zaskakiwać współczesnego człowieka, gdyż zapowiedział to sam Jezus: „skoro Jego prześladowali, prześladowani byli i będą również Jego wyznawcy”. Przypomniał męczenników za wiarę z czasów cezarów: Nerona, Domicjana i Dioklecjana, islamskich kalifatów, wypraw misyjnych do Chin, Japonii i Korei, rewolucji francuskiej, wreszcie z epok komunizmu i faszyzmu.

„A dziś? – pytał - Dziś [epoka] humanizmu, wolności, demokracji, poszanowania ludzkich praw, tolerancji, skutecznie zagłusza krzyk męczeństwa za wiarę w Arabii Saudyjskiej, Iraku, Iranie, Pakistanie, Syrii, Korei Północnej, Nigerii (…). Mówi się, że w ponad 70 krajach prześladuje się wierzących w Boga, który jest Miłością. Prześladuje się tych, dla których podstawową zasadą życia jest przykazanie miłości” – przypominał.

Ks. Kimsza podkreślał, że istnieje jeszcze męczeństwo bezkrwawe. Jest to „męczeństwo chrześcijan europejskiej cywilizacji, z chrześcijańskimi korzeniami”. Są to „męczennicy za wiarę, bezkompromisowi ludzie Ewangelii, dla których istnieje tylko „tak - tak, nie - nie”.Wyjaśniał, że współcześnie można stać się męczennikiem „za deklarację wiary, za krzyż na szyi i „nie” dla śmierci, a „tak” dla życia od chwili jego poczęcia aż do naturalnej śmierci męczenników za prawo naturalne i wszystko to, na straży czego ono stoi. Takiego męczeństwa doświadczamy niemal wszyscy”.

Zachęcał do modlitwy o „chrześcijańską żarliwość, o wierność wierze dla prześladowanych i żyjących w religijnej wolności, o spotkanie ze Zmartwychwstałym dla synów ciemności, którym wyznawcy Chrystusa to uosobienie zła, o jedność w nas, o jedność pomiędzy nami, o nieustanne stawianie się dla wszystkich jednością z Bogiem - Miłością przez miłość”.

Na zakończenie liturgii Abp Ozorowski mówił: „Dlaczego ludzie zabijają siebie nawzajem nie wiemy. Faktem jest, że na początku dziejów ludzkości Kain zabił Abla. Jedno jest pewne, ze Ci, którzy zabijają, nie kierują się duchem Bożym. W imię Boga nie da się zabijać, ponieważ On jest miłością”.

Metropolita Białostocki zaznaczył, że człowiek, stworzony jako wolny, wiąż jest poddany kuszeniu i wciąż musi wybierać między dobrem a złem. „Dziś modlimy się, aby ludzie w tych codziennych wyborach, między dobrem i złem, nie pozostali osamotnieni. Wierzymy bowiem, że jeśli prosimy Boga o pokój i wzajemną miłość, prosimy o to, co jest właściwe Jemu samemu. Bądźmy więc ludźmi nadziei, bądźmy ludźmi pokoju” – apelował do białostoczan Abp Ozorowski

Po Mszy św. katolickie wspólnoty modlitewne Białegostoku spotkały się w sali kina Ton na modlitwie za prześladowanych chrześcijan.