Ks. prał. Jan Wierzbicki, proboszcz parafii
stwierdza, że akcja gaśnicza przebiegała bardzo sprawnie. Brało w niej udział
13 oddziałów straży pożarnej. „Była to bardzo trudna akcja, gdyż wieża ma ponad
40 m wysokości, a najwyższa drabina, którą dysponują strażacy w Białymstoku ma
ok. 35 metrów. Dostęp do wieży utrudniał dodatkowo mały plac przed kościołem,
co ograniczało strażakom możliwość manewrów sprzętem. Dopiero wczesnym
popołudniem dojechał z Warszawy na miejsce pożaru podnośnik z drabiną o
długości ponad 40 metrów, jeden z dwóch tego typu w Polsce” - dodaje.
Ks. proboszcz wyjaśnia, że strażacy gasili wieżę z zewnątrz za pomocą podnośników i drabin, gdyż spaliły się wewnętrzne drewniane schody prowadzące do wieży i nie można było dostać się tam od środka wieży. Około godz. 12.00 dach wieży spalił się doszczętnie i zawalił się. Wieńczący nią krzyż spadł na dach kościoła, uszkadzając poszycie dachowe nawy głównej.
„Akcja gaśnicza tak naprawdę zakończyła się w poniedziałek. Strażacy byli tu przez całą noc, gdyż od czasu do czasu pojawiało się zarzewie ognia. Dokumentację oficjalnie przekazano parafii tego dnia dopiero w godzinach południowych” – wyjaśnia proboszcz.
Aktualnie przy kościele trwają prace polegające na zabezpieczaniu przed deszczem i rozbiórce uszkodzeń dachu nad nawą główną. Oceniając uszkodzenia ks. Wierzbicki mówi, że wieża pełna jest wypalonych elementów, pozalewane wodą są ściany wewnątrz kościoła i kruchty oraz popękana część tynków: „Ocalały belki, na których zawieszono dzwony, są jedynie minimalnie nadpalone. Prawdopodobnie jednak trzeba je będzie zdemontować na czas odbudowy dachu wieży”. Strażacy nie dopuścili do przedostania się płomieni przez płonącą drewnianą ścianę do pomieszczenia, gdzie znajdowały się organy. „Od 2 września trwał remont tychże organów, ale na czas remontu zamknęliśmy prawy balkon od strony plebanii. Niemożliwe wiec, by przebywał tam ktoś z osób postronnych” – dodaje ks. Wierzbicki.
Wojewódzki konserwator zabytków, Andrzej Nowakowski poinformował również proboszcza, że całkowitej rekonstrukcji wymagać będą wymagać również murowane trójkątne elementy, które przypominały wzór korony poniżej dachu wieży, ponieważ odkształciły się pod wpływem wysokiej temperatury.
Ks. proboszcz podkreśla także, że wciąż trwa szacowanie strat i do tej pory nie padła żadna konkretna suma, zaś wielokrotnie podawana w mediach kwota 4 mln zł jest czystą spekulacją, nie potwierdzoną przez specjalistów.
W niedzielę i poniedziałek kapłani odprawiali Msze św. w kaplicy pobliskiego seminarium duchownego, natomiast od wtorku 17 września odprawiają w oratorium znajdującym się pod kościołem. Potrwa to najprawdopodobniej do piątku, kiedy to kościół ponownie zostanie otwarty dla wiernych.
W niedzielę na miejscu zdarzenia był m.in. wojewoda podlaski Maciej Żywno oraz wiceprezydent Białegostoku Adam Poliński. Jak mówi ks. Wierzbicki, otrzymał ustne zapewnienia o finansowej pomocy w odbudowie wieży i zniszczeń samej świątyni zarówno ze strony władz wojewódzkich i miejskich a także ministerstwa kultury.
Na własne oczy początek akcji gaśniczej wieży kościoła św. Wojciecha widział Metropolita Białostocki Abp Edward Ozorowski, udający się w niedzielny poranek na uroczystości 100-lecia kościoła parafialnego w Krynkach, a później na poświęcenie Cmentarza Powstańców w Kopnej Górze. W tak bolesnej chwili dla całej wspólnoty parafialnej, Abp Ozorowski, głęboko dotknięty widokiem pożaru, przekazał na ręce ks. proboszcza wyrazy otuchy i zapewnienie o modlitewnej pamięci i wsparciu.
Ks. proboszcz podkreśla, że wsparcie Pasterza Kościoła białostockiego oraz wiele innych wyrazów modlitwy, solidarności, współczucia i troski było niezwykle cenne dla parafii w tych niezwykle trudnych momentach. „Otrzymaliśmy list od biskupa Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego RP, podczas pożaru obecny był ks. Tomasz Wigłasz, miejscowy pastor tegoż kościoła”. „Widzę wielkie poruszenie wśród naszych parafian, którzy wykazali ogromne zrozumienie wobec powagi sytuacji. Wszystkim za wszystko bardzo dziękuję” – dodaje proboszcz.
Przed zamkniętym wejściem do kościoła parafianie organizują zbiórkę pieniędzy. Mieszkańcy Białegostoku bardzo chętnie wrzucają pieniądze na pomoc w remoncie. Wiele jest również wpłat bezpośrednio na konto parafii.
Ks. Wierzbicki z niepokojem zauważa jednak, że obok tej autoryzowanej akcji pojawiły się bardzo niepokojące sygnały. Na mieście zostały rozwieszone plakaty o zbiórce na rzecz odbudowy kościoła, rzekomo prowadzone przez studentów. „Znajduje się na nich taka informacja: «Zachęcamy młodzież do zbierania ofiar na rzecz odbudowy wieży kościoła św. Wojciecha, a nawet pobudowanie nowego kościoła. Zbieramy w centrum miasta»”. Ks. proboszcz oświadcza, że pieniądze wrzucane do owych puszek z pewnością nie trafią do parafii św. Wojciecha. Sam wczoraj zdjął dwa takie plakaty, rozwieszone na drzwiach archikatedry białostockiej.
„Dzisiaj złożone zostało zawiadomienie w tej sprawie na policji, ponieważ jacyś nieznani ludzie wykorzystują naszą tragedię do własnych celów, naciągając białostoczan. Gdybyśmy to my zbierali pieniądze, na ogłoszeniach byłaby nasza pieczątka i nasz podpis. Takie plakaty, które można spotkać na mieście, na przystankach autobusowych, środkach transportu, a nawet przy kościołach nie mają nic wspólnego z naszą parafią i nikt ich nie autoryzował” – dodaje ks. Wierzbicki.
Mówi, że dotarły do niego także informacje, że oszuści chodzą po domach prosząc o daninę na remont kościoła. „Proszę tym ludziom nie wierzyć! Oni chcą po prostu wyłudzić pieniądze. Boli mnie najbardziej, że to najbiedniejsi, emeryci i renciści mogą przekazać swoje oszczędności tym ludziom” – apeluje.
Ks. Wierzbicki oznajmia, że jak dotąd nie udzielił nikomu pozwolenia na zbiórkę pieniędzy na naprawę zniszczeń po pożarze wieży kościoła. Jedynym oficjalnym miejscem, gdzie można wspomóc parafię jest skarbonka przy bramie kościoła przy ul. Warszawskiej 46. Można również wpłacać datki bezpośrednio na konto parafii.
Abp Edward Ozorowski zarządził, że 29 września br. we wszystkich parafiach archidiecezji będzie zbierana taca na odbudowę wieży i remont kościoła.
Ks. proboszcz zapewnia, że wobec zbliżającego się okresu jesienno-zimowego prace zabezpieczające trwać będą niezależnie od zgromadzonych środków. „Czekamy na ekspertyzy poszczególnych komisji, ale praca ruszyła pełna parą. Wieża jest odkryta, są dziury w dachu. Na razie wszystko jest zabezpieczone prowizorycznie jedynie folią” – mówi.
Ks. Wierzbicki podkreśla także, iż „wojewódzki
konserwator zabytków zapewnił, że po pożarze w kościele zostaną
zastosowane wszelkie najnowsze zabezpieczenia przeciwpożarowe". "Nie wiem
dlaczego, jak dotąd nie wymagało tego prawo – dodaje. Słysząc wypowiedź starszego
brygadiera w dzisiejszej audycji radiowej, byłem zaskoczony, że nasz obiekt nie
podlegał pod ten przepis. Jak to się stało, że ponad stuletni obiekt nie był
objęty tymi przepisami? Jutro o to zapytam”.