Mszę św. w bazylice św. Rocha pod przewodnictwem bp. Henryka Ciereszki koncelebrowali kapłani związani z archidiecezjalnym duszpasterstwem rodzin.
W homilii ks. Łukasz Kisielewski, archidiecezjalny duszpasterz rodzin, podkreślał, że człowiek stawia sobie w życiu wiele pytań, ale wobec niektórych z nich nie może przejść obojętnie. Jednym z nich jest pytanie o wiarę, które Jezus postawił swoim uczniom w dzisiejszej Ewangelii.
„Łatwo jest świadczyć, gdy jest się w środowisku sprzyjającym wierze. Kiedy człowiek jest otoczony ludźmi, wyznającymi podobne wartości, nie ma problemu z dawaniem świadectwa. Ale kiedy zmieniają się okoliczności, gdy otoczenie staje się już nie tyle obojętne religijnie, co wrogie chrześcijaństwu, wyznawanie wiary także nie staje się komfortowym” – mówił, dodając, że w takich okolicznościach, niejako w zastępstwie, łatwo jest mówić o wierze i poglądach innych ludzi.
Tak też było, gdy Jezus postawił swoim uczniom kluczowe pytanie: „Kim dla Ciebie jestem?”. Kapłan wyjaśniał, że to pytanie może mieć różne brzmienie, wyznając, że w jego życiu było to pytanie o najgłębszy sens jego kapłaństwa, które wybrzmiało w trudnym dla niego osobiście czasie choroby i cierpienia, gdy we wszystkich obowiązkach został zastąpiony, oprócz osobistej modlitwy.
Podkreślał, że nie ma ludzi niezastąpionych w miejscu pracy, w realizowanych pasjach, w zajęciach codzienności: „Nikt inny nie może być mężem dla twojej żony i nikt żoną dla twego męża. Nikt nie zastąpi ciebie jako mamy i taty dla waszych dzieci. Nikt nie stanie się bratem czy siostrą dla twego rodzeństwa” – wskazywał, zachęcając, aby dzisiaj usłyszeć to Jezusowe pytanie w kontekście własnego powołania.
Odwołując się po raz kolejny do osobistego doświadczenia zauważył, że każdego i w każdym powołaniu dotyka krzyż bezradności. „Wkracza nieoczekiwanie, nieproszony i zawsze nie w porę. Pytamy wtedy bezsilnie: co robić? Co robić, kiedy po ludzku, nic się nie da już zrobić? trzeba być! Po prostu być. Zamiast uciekać od siebie, wziąć się za ręce i na palcach szeptać różaniec. Wierząc, że Bóg połapie w swoje dłonie, to wszystko, co nam się wymknęło z rąk” – mówił.
Śpiew podczas Mszy św. i przemarszu prowadziła dziecięco-młodzieżowa schola Winnica z parafii katedralnej.
Trasa marszu prowadziła od bazyliki pw. św. Rocha do bazyliki archikatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Uczestnicy nieśli flagi z napisami „Kocham cię życie” czy transparenty „Życie jest święte” lub „Każde dziecko darem nieba”; wielu miało w rękach kolorowe baloniki, a szły całe pokolenia – dzieci, rodzice i dziadkowie, ludzie w średnim i podeszłym już wieku.
Uczestnicy radosnego kolorowego przemarszu modlili się i śpiewali, a trójka dzieci niosła relikwie św. Joanny Beretty Molli, bł. Karoliny Kózkowny i świętych Dzieci Fatimskich, Franciszka i Hiacynty Marto.
Obok cerkwi św. Mikołaja, w łączności z wyznawcami prawosławia, odmówiona została krótka modlitwa w intencji życia.
W trakcie marszu i podczas pikniku prowadzona była charytatywna zbiórka pieniędzy na Dom Samotnej Matki i Dziecka w Supraślu, placówkę prowadzoną przez Caritas Archidiecezji Białostockiej.
Rodzina Agnieszki i Tomasza przyszła z trójką dzieci. „Ludzie dziś zapominają, że rodzina jest święta. Staramy się na co dzień dążyć do tego, aby być świętymi na wzór rodziny z Nazaretu” – wyjaśniali.
„Marsz dla Życia jest dla nas manifestacją przywiązania do wiary i do wartości rodzinnych. Jak widać – jest on przede wszystkim radosnym i kolorowym świętem rodzin, okazją do tego, by publicznie wyrazić swoją radość z posiadania rodziny, by spotkać osoby, z którymi dzielimy te same wartości i zarażać innych swoim szczęściem” – mówi Jacek, który przybył na marsz wraz z żoną i dwójką dzieci.
Organizatorzy byli mile zaskoczeni tak licznym, liczniejszym niż w ubiegłym roku uczestnictwem w wydarzeniu, choć, jak twierdzą, nie chodziło im o ilość, ale o treść, przebieg i formułę marszu.
„Tego naprawdę nie da się policzyć: morze uśmiechniętych twarzy, morze radosnych serc. Wszyscy przyszli tu, by dać świadectwo tego, że życie, które rodzi się w rodzinie, ma ogromną wartość. Czeka nas tu jeszcze prawdziwa uczta i dla ucha, i dla serducha” – zaznaczał Wojciech Grodzki, współorganizator, zapowiadając wydarzenia czekające jeszcze na uczestników marszu.
„Chcieliśmy pokazać wartość życia, pozytywny obraz rodziny, która daje świadectwo tego, że można żyć razem i być razem z Bogiem; by to wydarzenie było pełne radości i by dać rodzinom możliwość spędzenia wspólnie, w sposób kreatywny, czasu” – mówił o idei spotkania.
Ksiądz Karol Kondracikowski, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Kurii Metropolitalnej Białostockiej podkreślał z kolei: „Naszym podstawowym zadaniem, jako ludzi wiary, jest dawać świadectwo o wartościach według których żyjemy. I to jest właśnie wspaniała okazja, żeby siebie policzyć, siebie nawzajem zobaczyć i dać świadectwo tego, jak tworzymy to życie rodzinne: są tu dzieci. rodzice, dziadkowie. Co też warto podkreślić – to wydarzenie nie jest przeciwko komuś, jest za czymś. To nas najbardziej interesuje, że chcemy być razem za życiem, które rodzi się w rodzinie, które jest od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Ale to też nie jest jakiś nasz pomysł – ani mój, ani Wojtka, ale to po prostu jest Ewangelia”.
„Rodzina katolicka to nie tylko ta, która chodzi co tydzień do kościoła, ale także ta, która potrafi razem spędzać czas i z tego się cieszyć” – dodał.
W ramach Podlaskiego Pikniku Rodzinnego na placu przed kinem Ton odbył się koncert scholi Winnica. Organizatorzy zadbali o wiele atrakcji zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Na dzieci czekały pantomima, rozmaite animacje, malowanie twarzy, doświadczenia chemiczne, a chętni mogli uczyć się udzielania pierwszej pomocy. Świadectwo swojej wiary dał artysta-muzyk Witek Wilk, a na zakończenie dla wszystkich zaśpiewała schola Adonai.
Podlaski Marsz dla Życia to inicjatywa, która połączyła wiele środowisk w wysiłkach na rzecz ochrony wartości życia ludzkiego oraz poszanowania roli i naturalnego charakteru rodziny w polskim społeczeństwie.
Wydarzenie odbywało się pod honorowym patronatem abp. Józefa Guzdka, metropolity białostockiego oraz abp. Jakuba prawosławnego ordynariusza białostocko-gdańskiego.