Prelegent na samym początku zaznaczył, że Kościół nie prowadzi swojej misji zbawczej w próżni społecznej, ale ze swoim przesłaniem zwraca się do konkretnego człowieka, żyjącego w rozmaitych splotach relacji społecznych, gdyż każdy człowiek jest twórcą, podmiotem, a zarazem adresatem kultury dominującej w konkretnym środowisku społecznym. Ten kontekst uwarunkowań społeczno-kulturowych powinien brać pod uwagę także Kościół w swojej misji ewangelizacyjnej.
Zwracając uwagę na korzenie współczesnej sytuacji kulturowej w społeczeństwach Zachodu, ks. prof. Przygoda wskazał na groźne dla chrześcijaństwa zjawiska zaniku wiary w Boga osobowego oraz erozji chrześcijańskiej antropologii oraz na ich konsekwencje.
Korzeni panującej obecnie „kultury podejrzenia” upatruje on w filozofii trzech myślicieli: Fryderyka Nietzschego, Karola Marksa i Zygmunta Freuda, których myśli wciąż przyczyniają się do ograniczenia roli chrześcijaństwa w społeczeństwie. „Wspólne jest dla nich to, że wszyscy trzej przedstawili wizje alternatywne wobec chrześcijańskiego poglądu na świat, skupiając uwagę nie na istnieniu Boga, lecz na sposobach pobudzenia postępu człowieka (…). Wiele przedziwnych zjawisk kulturowych, które rozprzestrzeniają się na Zachodzie, wyrasta z tego dziedzictwa oraz ma znaczący wpływ na kształtowanie światopoglądu i stylu życia zwłaszcza najmłodszego pokolenia Polek i Polaków” – mówił.
Wskazał także na konkretne skutki społeczne wynikające z wyeliminowania Boga z dyskursu publicznego: „Wielu zwłaszcza młodych ludzi żyje bez zdefiniowanego sensu i określonego celu życia; znaczna część żyje w totalnej pustce aksjologicznej bez żadnego szkieletu moralnego; brak trwałego systemu wartości rodzi konsekwentnie brutalizację zachowań, wykwit postaw aspołecznych, poszerzanie się społecznej grupy kontestatorów i przestępców oraz upowszechnianie się postaw narcystycznych. Dekonstrukcja socjalizacji rodzinnej, załamanie sytemu wychowania prowadzi do zaniku uczuć wyższych, empatii, altruizmu, solidarności międzyludzkiej” – wyliczał, dodając, że przed taką sytuacją przestrzegał już w latach 50. XX w. Jan Paweł II, a później również Benedykt XVI.
Prelegent stwierdził, że nowe konteksty, w których Kościół ma pełnić swoją misję przekazu wiary, wymagają przeprowadzenia autokrytyki stylów życia, struktur myślenia i wartości, a także języka komunikacji – konieczna jest wewnętrzna ewaluacja chrześcijaństwa i wspólnoty Kościoła, które wciąż na nowo muszą się uczyć rozumieć siebie, wychodząc od własnych korzeni.
Przestrzegał przed radykalną rewolucją antropologiczną, której skutkiem jest „człowiek płynny”. „To, co w myśli filozoficznej daje się zauważyć od kilku dekad, potwierdzają obecnie nauki społeczne. Aktualnie już nie tylko relacje społeczne stają się niestabilne i zmienne, ale sam człowiek w swojej naturze jest postrzegany jako byt płynny. Relatywistyczna interpretacja natury człowieka wyklucza możliwość akceptacji uniwersalnych norm etycznych, a w konsekwencji kontestuje także potrzebę odwołania się do gwaranta tychże norm w osobie Boga” – podkreślał, wskazując na takie niebezpieczne tej rewolucji jak: kultura tymczasowości, ideologia gender, transhumanizm czy sztuczna inteligencja.
Ksiądz Profesor zauważył, że silna presja na zmianę systemu ładu społecznego opartego na fundamencie moralności chrześcijańskiej ma swoje skutki zwłaszcza w obszarze życia małżeńskiego i rodzinnego. „Współcześnie wielu usiłuje tak żyć, jakby instytucji małżeństwa i rodziny w ogóle nie było, a przynajmniej podejmowane są natarczywe próby zmiany definicji małżeństwa i rodziny. Swoistym dogmatem powtarzanym nieustannie na wiecach i w mediach lewicowo-liberalnych jest teza, iż należy szanować wszystkich ludzi bez względu na rasę, wyznawaną religię czy światopogląd, orientację seksualną czy jakiekolwiek inne postawy życiowe, jeśli nie szkodzą drugiemu człowiekowi. Otóż problem polega na zakreśleniu granic tego, co szkodzi, a co nie szkodzi drugiemu człowiekowi” – zaznaczył.
W podsumowaniu wykładu, przedstawiając wnioski pastoralne dla Kościoła w Polsce, wykładowca KUL wskazał, że w swojej działalności ewangelizacyjnej Kościół powinien znać współczesny kontekst kulturowy i brać go pod uwagę przy planowaniu swoich przedsięwzięć, mających na celu nie tylko promowanie chrześcijańskich wartości, ale także przywrócenie człowiekowi „aksjologiczno-moralnego kręgosłupa”.
Zdaniem prelegenta szczególnie ważne jest odbudowanie zaufania do instytucji Kościoła ludzi młodych, umiejętność cierpliwego i niekiedy długotrwałego ich słuchania, towarzyszenie im w odkrywaniu sensu swego życia w świecie i powołania Bożego w Kościele.
„Doświadczenie miłości Jezusa we wspólnocie ludu Bożego oraz wynikające z tego doświadczenia świadectwo miłości wobec bliźnich jawi się jako najbardziej wiarygodna droga nowej ewangelizacji, skierowanej nie tylko do ludzi ubogich i społecznie wykluczonych, lecz przede wszystkim do tych, którzy nie znają prawdziwego Boga i nie mają aktualnego uczestnictwa we wspólnocie Kościoła” – mówił.
Wykład zakończyły pytania do prelegenta dotyczące katechezy dorosłych, tzw. niemieckiej drogi synodalnej oraz problemów rodzących się wewnątrz samego Kościoła, np. wokół deklaracji Fiducia supplicans.
Podsumowując konferencję abp Józef Guzdek zachęcał zgromadzonych do nieustannego pogłębiania wiedzy i analizowania rzeczywistości. Apelował o wiarygodne świadectwo życia chrześcijańskiego na co dzień, a zgromadzonym duchownym i świeckim katechetom dziękował za „trud wzajemnego wspierania się w tworzeniu rzeczywistości Kościoła”.
Spotkanie zakończyło wspólne pasterskie błogosławieństwo, którego katechetom archidiecezji białostockiej udzielił arcybiskup metropolita Józef Guzdek wraz z biskupem pomocniczym Henrykiem Ciereszko.
W archidiecezji białostockiej co roku odbywają się dwa zjazdy naukowo-pastoralne: kolędowy i paschalny. Służą one stałej formacji kapłanów i katechetów w zakresie wiedzy teologicznej oraz działalności duszpasterskiej i katechetycznej.