Konferencje głoszone podczas tegorocznej pielgrzymki korespondowały z tematem Światowych Dni Młodzieży, gdzie każdy dzień przybliżał postać innego świętego patrona.
Na trasę wraz z pielgrzymami w tym roku wyruszyło dziewięciu kapłanów, jeden diakon i dwóch alumnów. Najmłodszym pielgrzymem była dwuletnia Lidia, zaś najstarszym siedemdziesięciodwuletni Franciszek.
Pielgrzymi wędrowali w trzech grupach: „zielonej” z przewodnikiem ks. Rafałem Jatelem, „amarantowo-błękitno-żółtej” z ks. Tomaszem Łapiakiem, i „fioletowej”, za którą odpowiadał ks. Kamil Przymierski. Swoimi modlitwami wspierała pielgrzymów tradycyjnie grupa „złota”, składająca się z osób szczególnie oddanych pielgrzymce, a które z różnych powodów nie mogły udać się w drogę. Jej reprezentacja przywitała pielgrzymów przed szczytem jasnogórskim: 50-osobowa grupa z Zabłudowa oraz 50-osobowa Grupa ze Świętej Wody, Białegostoku i okolic.
„Meldujemy się u Twojego tronu, pragnąc jeszcze raz wyznać, że jesteś naszą Królową i Matką. Oddani Twojej matczynej miłości powierzamy Ci nas samych, nasze rodziny i przyjaciół, pragnąc, abyś była Królową wszystkich naszych spraw. Pomagaj nam nieustannie żyć słowem Bożym, abyśmy byli apostołami Bożej miłości wszędzie tam, gdzie idziemy i gdzie jeszcze zostaniemy posłani” – powiedział po przybyciu przed jasnogórskie sanktuarium kwatermistrz pielgrzymki ks. Jacek Guzowski.
Podkreślił, że białostoccy pątnicy w tym roku szczególnie zawierzali Maryi Ojczyznę, prosili pokój na świecie, a zwłaszcza na Ukrainie; powierzali Jej Kościół białostocki wraz jego pasterzami, kapłanów oraz osoby życia konsekrowanego, a także chorych i cierpiących.
Zwieńczeniem pielgrzymiego trudu była Msza św. w kaplicy jasnogórskiej, której przewodniczył bp Henryk Ciereszko.
„To był czas pełen łaski” – podsumowała mama, która wybrała się na pątniczy szlak z czwórką dzieci, z których najstarsze miało 9 lat, a najmłodsze 2 lata. Pani Patrycja i jej mąż podczas pielgrzymki obchodzili 10. rocznicę ślubu, oświadczyny też były na jasnej Górze. „Pielgrzymka białostocka to niejednokrotnie czas przekraczania swoich granic, dwa tygodnie takiego trudu uczą pokory. Maryja jest dla mnie jak poręcz, która przeprowadza nad trudną rzeką życia i prowadzi do Chrystusa” – dodała.
Dariusz Tomaszewski szedł przez 14 dni z czterema wnukami. „To było moje marzenie. Kiedyś widziałem dziadka z wnuczką na pielgrzymce. Nie wierzyłem, że kiedyś tego doczekam. Matuchna pomogła” – opowiada pątnik. Z ogromnym wzruszeniem mówił o gościnności ludzi, którzy otwierali im swoje domy i dzielili się wszystkim, czym mogli.
„Niosłem wiele intencji moich znajomych, z których wielu zmaga się z chorobą nowotworową” – mówił inny z pielgrzymów.