W homilii Metropolita podkreślał, że przykład Marii Magdaleny jest dla nas budujący, ale też niekiedy zawstydzający, gdyż jej miłość do Jezusa nie znała granic, nie ustała nawet ze śmiercią Mistrza.
„Ta właśnie miłość Marii Magdaleny staje się wezwaniem dla Piotra i Jana, aby natychmiast udali się do grobu i osobiście przekonali się, co tam się stało. Prawdziwa miłość zmusza do biegu, do szukania innych bez ociągania, do dzielenia się tym, co najpiękniejsze w sercu. (…) Choć tego jeszcze nie wiedzą, to zmartwychwstały Jezus wzywa ich, aby przyszli i pozostawili ciemności swego serca w pustym grobie. Chce, aby tu w grobie doświadczyli i zrozumieli, że z Nim niczego się nie przegrywa i niczego się nie traci” – wskazywał.
„Pusty grób jest pierwszym etapem na drodze wiary. Nie wyczerpuje wszystkich naszych pytań i nie daje ostatecznej na nie odpowiedzi, dlatego nie można się w nim zatrzymywać. Trzeba z niego wyjść i podjąć trud szukania żywego Jezusa” – mówił Abp Wojda.
Tłumaczył, że właśnie to uczyniła Magdalena: „nie zatrzymała się, bo nie była kobietą łatwego entuzjazmu. (…) Podobnie uczniowie - choć zaczęli rozumieć, że w grobie stało się coś wielkiego i niepojętego, potrzebowali spotkania z Jezusem zmartwychwstałym. W odpowiedzi na to ich pragnienie, Jezus przychodzi do Wieczernika, mimo zamkniętych drzwi, błogosławi i łamie chleb, zaprasza ich wspólnego spożycia posiłku, Tomaszowi każe włożyć palec w miejsce gwoździ, aby wreszcie nauczyli się Go rozpoznawać i uwierzyli” – wskazywał, dodając, że bez tego osobistego spotkania trudno byłoby im zrozumieć i do końca uwierzyć, że Jezus naprawdę zmartwychwstał i żyje.
„Tak dzieje się z każdym z nas. Nasze serce nie jeden raz spowite jest ciemnościami. Buntujemy się gdy dotyka nas cierpienie, krytykujemy, gdy coś nie jest po naszej myśli, odrzucamy przykazania Boże, gdy zagrażają naszemu pozornemu spokojowi, nie zgadzamy się, gdy prawda wymaga od nas zmiany postepowania…. Ileż tych ciemności każdego dnia!” – stwierdził.
Arcybiskup podkreślał, że pusty grób i święto Zmartwychwstania Pana jest dla człowieka tylko punktem wyjścia, gdyż potrzebuje on czegoś więcej, aby się przekonać i uwierzyć, że Chrystus naprawdę żyje, potrzebuje nawiązania ze Zmartwychwstałym osobistej relacji. „Drogę do tego spotkania otwiera nam wiara. Jeśli znajdziemy odwagę do pójścia za Nim, wówczas jak Magdalena, Piotr, Jan, Tomasz i inni doświadczamy, że On jest żywy i działa w nas i przez nas” – mówił hierarcha.
Zachęcał wiernych, by zakorzenieni w Zmartwychwstałym Chrystusie „przeżywali całą swoją ludzką rzeczywistość, pełną radości i cierpienia, trudności i rozterek, ale zawsze z nadzieją zwycięstwa”.
„Nie patrzmy na życie przez pryzmat śmierci, lecz nadziei - nadziei, która niesie nowe życie” – zakończył.
Mszę św. Zmartwychwstania rozpoczęło uroczyste błogosławieństw Najświętszym Sakramentem, którego Metropolita Białostocki udzielił sprzed archikatedry miastu i całej archidiecezji.
Na zakończenie celebracji Abp Tadeusz Wojda złożył życzenia wielkanocne wiernym uczestniczącym we Mszy św. za pośrednictwem serwisu internetowego archidiecezji białostockiej ArchiBial MEDIA. Życzył, aby „radość Wielkiej Nocy wypełniła ich serca, tak, aby mogli z entuzjazmem prawdy o zmartwychwstaniu Jezusa iść do innych, wnosić w swoje rodziny to, co piękne, dobre i szlachetne, to co Boże i co pozwala patrzeć na świat innymi oczyma”.