Mówiąc na zakończenie Eucharystii do sióstr, dzieci i rodziców Arcybiskup podkreślił, że „to w pierwszych latach życia otrzymujemy fundamenty zasad, którymi później kierujemy się w życiu jako ludzie i jako chrześcijanie”.
Wyrażając radość i uznanie dla sióstr z powodu tak pięknego jubileuszu, Abp Wojda dodał, iż „niezwykle ważne jest, by najmłodsze pokolenie nieustanie wzrastały w klimacie prawdy, miłości i ludzkiej życzliwości”.
W homilii ks. Karol Hołubicki ze zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo, mówił o znaczeniu Słowa Bożego i Eucharystii w życiu chrześcijanina oraz odpowiedzialności za ich przyjmowanie i przeżywanie.
Wyjaśniał, że to w rodzinie chrześcijanie otrzymują dar wychowania, a rodzice ucząc dzieci poznawać świąt przekazują im wzorce religijne i moralne. „Pierwszymi ewangelizatorami są właśnie rodzice – mówił, a przedszkole i szkoła powinna być dalszą szkołą wychowania i miłości. Są one naszą «drugą matką», które karmią wiedzą, mądrością i wartościami chrześcijańskimi”.
„Jakie to ważne, aby młode pokolenie, od najmłodszych lat było zachęcane do życia według Bożego słowa. Siostry Miłosierdzia słowem i przykładem życia uczą dzieci ale i nas wszystkich jak żyć według Bożego słowa. Kto zaufa Chrystusowi wygrywa życie doczesne i wieczne” – podkreślał.
Po Mszy św. na dziedzińcu przedszkola nie zabrakło radosnej zabawy, prezentacji grup przedszkolaków, wspomnień sióstr pracujących niegdyś w placówce oraz absolwentów, a także wspólnej zabawy rodziców i dzieci.
S. Anna Galewska, dyrektor i przełożona wspólnoty sióstr szarytek w Białymstoku podkreślała, że w kierowaniu każdą placówką niezmienne są „konkretne wartości”. „Zależy nam przede wszystkim na tym, aby w życiu tych małych ludzi zrodziła się więź z Jezusem, by wzrastała w nich wiara. Poprzez zabawę i naukę staramy się kształtować w dzieciach postawy chrześcijańskie. Na przestrzeni tych 25 lat widać jak bardzo to procentuje, jak w tę misję angażują się również rodzice i kadra pedagogiczna”.
Z kolei s. Maria Leszczyńska, wizytatorka prowincji warszawskiej, zaznaczała że każda z placówek prowadzonych przez siostry ma swoją specyfikę. „Tu w Białymstoku mamy za co dziękować Panu Bogu. To już kolejne pokolenie. Rodzice - nasi wychowankowie, teraz przyprowadzają do przedszkola swoje dzieci. To dla nas ogromna radość, tworzymy taką poszerzoną rodzinę”.
Pierwsza dyrektor białostockiego przedszkola – s. Jadwiga Szok – wspominała, że w Białymstoku można było zawsze liczyć na Bożą Opatrzność. „Pamiętam jak zaczynaliśmy. Dotacji z miasta było niewiele. Rodzice płacili różnie, bo często też nie mieli pieniędzy. Nagle któregoś dnia trzeba było zrobić zakupy na śniadanie dla całego przedszkola. Idę do kasy – pusto. Idę do naszej zakonnej kasy pusto. Poszłam więc do katedry i modliłam się o Bożą pomoc. Wychodząc z katedry spotkałam panią, której dłużnik od kilku lat nie zwracał długu. Usłyszałam wtedy - Siostro, jak tyle lat obyłam się bez tych pieniędzy, to obędę się i teraz. Niech siostra je przyjmie… I jak tu nie wierzyć w Bożą Opatrzność?” – pytała.
Michał Stefanek, jeden z przedszkolaków mówił, że „przedszkole jest fajne, bo jest tu wiele zabawek, dobre siostry i panie, a także koledzy i koleżanki, z którymi lubi się bawić”. Dodaje, że „dziś wspólnie się modlimy i bawimy, bo nasze przedszkole ma urodziny”.
Dla Julki Abramowiz ważne jest, że „uczy się w przedszkolu różnych rzeczy, a zwłaszcza śpiewania”. Powtarza, że tak ja koleżanki „bardzo lubi swoją panią wychowawczynię”, a dzisiejszy dzień „jest wielkim świętem”.
Siostry Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, zwane potocznie „szarytkami” są najstarszym zgromadzeniem posługującym w Białymstoku. Sprowadził je w 1768 r. hetman wielki koronny Jan Klemens Branicki, właściciel grodu, aby opiekowały się ubogimi i prowadziły szpital. Przekazał im też posiadłość nieopodal swojej rezydencji - Dom św. Marcina.
Niezwykle trudnym czasem dla sióstr był okres rozbiorów, kiedy to zostały wydalone z Białegostoku. Dopiero po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, na prośbę społeczeństw miasta, siostry wróciły. Objęły dawną posiadłość i rozpoczęły posługę zgodnie ze swoim charyzmatem, otwierając ochronkę dla 60 dziewcząt oraz pensjonat dla 25 ubogich kobiet.
Wybuch II wojny światowej przerwał ożywioną działalność wychowawczo-dydaktyczną Szarytek. W uroczystość Wszystkich Świętych 1939 r., okupujące wschodnią Polskę wojska bolszewickie wypędziły siostry i pensjonariuszki. Dzięki masowym protestom całego społeczeństwa tego samego dnia siostry i podopieczne wróciły do siebie. Rok później sowieci definitywnie usunęli siostry z Białegostoku.
Po wojnie, spalony przez Niemców Dom św. Marcina został odbudowany, dzięki pomocy miejscowego dziekana ks. Aleksandra Chodyki. Siostry prowadziły w nim znów placówkę wychowawczą przez siedem lat. W 1954 r. pomimo licznych protestów, władze komunistyczne odebrały siostrom dom i umieściły tutaj Państwowy Dom Dziecka.
Na stałe do Białegostoku Siostry wróciły dopiero w roku 1990. Wtedy też zrodził się pomysł zorganizowania przedszkola. 16 czerwca 1991 r. białostockie Kuratorium Oświaty umieściło Dom św. Marcina na liście szkół niepublicznych pod nazwą - Niepubliczne Przedszkole Nr 2, które rozwija swoją działalność po dzień dzisiejszy.
Dziś, po dwudziestu pięciu latach, w cieszącym się w Białymstoku wielkim uznaniem wśród rodziców przedszkolu Sióstr Miłosierdzia, pod opieką wykwalifikowanej kadry przebywa blisko 160 dzieci w siedmiu grupach, w wieku 3-6 lat.