„Kiedy 28 lat temu wykoleiły się wagony z ciekłym chlorem, całe miasto spało i nikt wówczas nie prosił o Boże miłosierdzie. Ale wagony się nie rozszczelniły, choć mogło to się wydarzyć. To dowód na to, że Bóg był wówczas obecny, że czuwał. On jest obecny nie tylko wówczas, kiedy człowiek o to prosi” – mówił Metropolita Białostocki.
Hierarcha zauważył, że współczesny świat postępuje tak, jakby Boga nie było i łudzi się, że wówczas dowartościowuje samego siebie. „Ale jeśli ludzie żyją tak, jakby Boga nie było i zachowują się tak, jakby żadne normy moralne ich nie obowiązywały, to następuje nieuchronnie degradacja człowieka. Miłosierdzie Boże jest wówczas dla ludzkości ratunkiem” – podkreślał.
Abp Ozorowski wskazywał, że stróżami Bożego miłosierdzia i posłańcami tej wspaniałej dobrej nowiny, iż Bóg jest z nami i chce, abyśmy Mu ufali są św. s. Faustyna i bł. ks. Michał Sopoćko. „Boże miłosierdzie jest jak światło, które świeci nad naszą ziemią i które rozprasza mroki ciemności. Wpatrujmy się w to światło i idźmy za nim” – zachęcał.
W homilii ks. kan. Radosław Kimsza, proboszcz parafii pw. Chrystusa Króla w Białymstoku, przypominając życie i posługę ks. Michała podkreślał, że był on pierwszym, który rozpoznał, że objawienia s. Faustyny pochodzą od Boga. „Wsiąkał w jej objawienia i wraz z nią pragnął tego, co było pragnieniem Oblubieńca w białej szacie, ochraniającego świat biało-czerwonymi promieniami przed zagniewaniem Ojca” – mówił.
Kaznodzieja mówił o trudach i cierpieniach i próbach wiary, przez jakie musiał przejść ks. Sopoćko podejmując starania o zatwierdzenie kultu Bożego Miłosierdzia. „Kiedy 15 lutego 1975 roku, w małym pokoiku przy ulicy Poleskiej 42 odchodził do Pana, prawda, której poświęcił całe swe życie nie doczekała się tryumfu. Rzucane przez niego ziarna musiały jeszcze leżeć w glebie. Zaczęły kiełkować wtedy, gdy obumarł ich siewca” – zaznaczał.
Ks. Kimsza zauważył, że w Białymstoku - Mieście Miłosierdzia - dziś jest wszystko, czego pragnął i o czym powiedział s. Faustynie Jezus. Podkreślał, że dla białostoczan szczególnym znakiem Bożej miłości miłosiernej jest marmurowy krzyż przed nasypem kolejowym, naznaczony zawołaniem nadziei i wiary: „Jezu ufam Tobie!”, upamiętniający dzień 9 marca 1989 r., kiedy Bóg okazał swoje miłosierdzie dla miasta, jego mieszkańców i okolic. Zachęcał do nieustannego dziękczynienia Bogu za Jego nieskończone miłosierdzie i upraszania go dla „naszego miasta, Ojczyzny i świata”, gdyż „tylko w Bożym miłosierdziu znajdzie świat ukojenie”.
Uroczystości, w których wzięło udział kilkuset białostoczan rozpoczęło złożenie kwiatów i ekumeniczna modlitwa przy Krzyżu-Pomniku przy ul. Poleskiej, upamiętniającym ocalenie miasta. Obecni byli najwyżsi przedstawiciele władz z zastępcą Prezydenta Miasta i Wojewodą Podlaskim na czele, reprezentanci służb mundurowych, a wśród nich strażacy, harcerze i uczniowie szkół wraz z pocztami sztandarowymi. Spod pomnika uczestnicy uroczystości przeszli do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, odprawiając nabożeństwo Drogi Krzyżowej i modląc się Koronką do Miłosierdzia Bożego.
W tym roku nabożeństwo Drogi Krzyżowej zostało przygotowane i poprowadzone przez parafię św. Maksymiliana Kolbego, Koronkę tradycyjnie prowadziły siostry ze Zgromadzania Jezusa Miłosiernego – duchowe córki bał. Ks. Michała Sopoćki.
Uroczystą Mszę św. dziękczynną pod przewodnictwem abp. Edwarda Ozorowskiego koncelebrował bp Henryk Ciereszko oraz kilkunastu kapłanów.
9 marca 1989 r. doszło do najbardziej niebezpiecznego wydarzenia we współczesnej historii Białegostoku. W pobliżu centrum miasta, nieopodal miejsca, gdzie ostatnie lata życia spędził ks. Michał Sopoćko, wykoleiły się cztery 50-tonowe cysterny z ciekłym chlorem. Skład pociągu jadącego z ówczesnego Związku Radzieckiego do NRD liczył 32 wagony, w tym 15 cystern zawierających ciekły stężony chlor. Specjaliści podkreślają, że gdyby doszło do wycieku trującej substancji i skażenia środowiska, śmiertelnie zagrożone byłoby życie mieszkańców miasta i osób mieszkających w promieniu kilkunastu kilometrów. Wypadek ten podlascy strażacy oceniają jako jedną z najtrudniejszych akcji ratunkowych.
Mieszkańcy Białegostoku uważają, że uniknięcie katastrofy to cud przypisywany miłosierdziu Bożemu i wstawiennictwu bł. ks. Michała Sopoćki. Jeszcze w 1989 r. do Kurii białostockiej wpłynął memoriał podpisany przez grupę osób „w imieniu wszystkich ocalonych i ufających Miłosierdziu Bożemu”, wyrażający opinię, że Białystok w sposób szczególny doświadczył Bożego miłosierdzia
Pięć lat po katastrofie, w miejscu wykolejenia się pociągu, wzniesiono pamiątkowy Krzyż-pomnik. Co roku, w dniu 9 marca, odbywają się w tym miejscu uroczystości miejskie i kościelne, upamiętniające ocalenie Stolicy Podlasia.