Wyciszcie się, by usłyszeć w swoim sercu głos Jezusa!

1. Niedzielą Palmową rozpoczynamy Wielki Tydzień. Dla każdego wierzącego jest to najważniejszy czas, bowiem wszystko nam w nim przypomina o ofierze Chrystusa dla naszego zbawienia. Wiemy, że nasze odkupienie dokonało się przez krzyż Jezusa Chrystusa. Pasja, którą Kościół medytuje w dniu dzisiejszym, kieruje nasz wzrok i nasze serce ku Jerozolimie. To tam dokonały się wielkie wydarzenia odkupienia, poczynając od triumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy, poprzez Ostatnią Wieczerzę, ustanowienie Eucharystii i kapłaństwa, następnie modlitwę w Ogrodzie Oliwnym, zdradę Judasza i pojmanie Jezusa, aż po proces nad Jezusem, skazanie Go na śmierć, drogę na Golgotę i ukrzyżowanie.

Z tymi wydarzeniami związane jest niepojęte cierpienie Jezusa, wobec którego nieustannie rodzi się pytanie, które zdążył już wcześniej wypowiedzieć Piłat: „Cóż właściwie złego uczynił?”.

2. Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w modlitwie w Getsemani. To właśnie tam, w modlitwie, Jezus przyjmuje wolę Ojca, trudną i niepojętą, aby poświęcić siebie samego za grzechy wszystkich. Do swoich uczniów mówił już o tym wcześniej: „Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił” (J 6,39).

Jezus składa więc w ofierze samego siebie, aby odkupić i zgromadzić wszystkich rozproszonych po całej ziemi. Chociaż zdradzony przez jednego ze swoich uczniów, dobrowolnie poświęca samego siebie. Nie stawia żadnego oporu, nie pozwala na użycie we własnej obronie jakiejkolwiek przemocy, aby w ten sposób jak najpełniej objawić całkowitą i bezwarunkową dyspozycyjność do wypełnienia misji odkupienia. Echo tej postawy Jezusa słyszymy w proroctwie Izajasza z pierwszego czytania: „Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem” (Iz 50,6). Zaś jej dopełnienie znajdujemy w słowach św. Pawła z Listu do Filipian: „Jezus Chrystus, istniejąc w postaci Bożej (…) w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,6-8).

3. Oto Wielki Tydzień. Przypomina on nam niepojęte cierpienie Jezusa dla naszego zbawienia. Wobec tego cierpienia nie pozostaje nic, jak tylko cisza i milczenie. Słowa są zbędne, rozpraszają, nie pozwalają kontemplować i jednoczyć się w cierpieniu z Wiszącym na krzyżu.

Ale czy jesteśmy jeszcze w stanie wyciszyć się i milczeć?

Nasze życie tak dalece zostało spowite hałasem i zgiełkiem, że boimy się milczenia, a jeszcze bardziej ciszy. Uciekamy od ciszy włączając nieustannie telewizję, radio, komputer i inne narzędzia komunikacji, albo zakładając słuchawki na uszy. Wymowne jest, co powiedział mi kiedyś pewien młody człowiek: „bez słuchawek na uszach i muzyki nie potrafię funkcjonować”.

Może to nie jest to do końca nasza wina. Jesteśmy wytworem kultury, która nie znosi milczenia ani ciszy. Ale musimy wiedzieć, że nieustanny hałas i nieuporządkowana mowa zagłuszają w naszym sercu ciszę, wydzierają z niego wolność i sieją w nim lęk i niepokój. W hałasie serca człowiek nie jest w stanie usłyszeć własnego sumienia, które ma mu przecież podpowiadać co jest dobre, a co złe. Tak było z oskarżycielami Jezusa z dzisiejszej Ewangelii. Rozkrzyczany tłum nie był w stanie logicznie myśleć ani docenić wielkich dzieł Jezusa Chrystusa, a było ich przecież tak wiele: uzdrowienia, wskrzeszenia… Cały proces nad Jezusem jest jedną wielką wrzawą, hałasem, nieustannym krzykiem, z którego wypływają oskarżenia i osądy pełne nienawiści. Podjudzony i rozkrzyczany tłum nie chce Boga, krzyczy i woła: „Precz, na krzyż z Nim, ukrzyżuj Go!”.

4. Dziwnym zbiegiem okoliczności, w tym roku jest nam dana wyjątkowa możliwość, aby przeżyć Wielki Tydzień w większym wyciszeniu swojego serca, z dala od zgiełku ulic i rynków, świateł i reklam, sklepów i handlu. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów możemy się do tych wydarzeń przygotować inaczej, bardziej rodzinnie i wspólnie celebrować Paschę.

Paschę trzeba świętować razem i w ciszy, aby móc głębiej przeniknąć w tajemnicę męki i śmierci Jezusa. W Pasji widzimy Jezusa pełnego milczenia: nie broni się, nie protestuje, nie oskarża, nawet nie odpowiada. Jego serce przepełnione jest bezgraniczną miłością. To z tej miłości przyjmuje krzyż i pozwala się ukrzyżować. A w momentach największego cierpienia, w agonii, wypowiada jakże niepojęte słowa: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.

Pasja Jezusa Chrystusa jest najwymowniejszą lekcją pokory i miłości Boga do człowieka. Ona zmusza nas do milczenia i do ciszy. Tylko w całkowitym milczeniu i ciszy możemy usłyszeć słabnący głos Jezusa, bicie z miłości do nas Jego serca, Jego zanikający oddech, w którym tchnie na nas Ducha i przekazuje nam życie.

Głos Jezusa Boga jest milczący. Dlatego człowiek musi dążyć do tego, by stać się ciszą, milczeniem. Kiedy hałas naszych ust i naszego działania ustaje, wówczas w głębi naszego serca zaczyna mówić Bóg. „W sercu człowieka panuje wrodzone milczenie, gdyż Bóg przebywa w najtajniejszej głębi każdej osoby. Bóg jest milczeniem i to Boskie milczenie mieszka w człowieku” – napisał pięknie gwinejski kardynał Robert Sarah.

W milczącym sercu człowieka przemawia Bóg. Najpierw wycisza wszystkie sądy, namiętności i pragnienia, a potem tak oczyszczone serce napełnia miłością. Prawdziwa miłość rodzi się z milczenia. Dlatego potrzebujemy ciszy!

Niech te dni Wielkiego Tygodnia będą dniami naszego równie wielkiego milczenia. Amen.