Owoc Bożego Narodzenia - chwała Bogu i pokój ludziom

1. Święty Łukasz Ewangelista opowiada nam dzisiaj o narodzeniu Jezusa Chrystusa. Jest w nim wiele historycznych faktów: wzmiankuje spis ludności za czasów Cezara Augusta i przemieszczanie się ludności do miast pochodzenia, aby się dać zapisać; wspomina Kwiryniusza, wielkorządcę Syrii, wymienia Betlejem, jako miasto Dawidowe, i cały szereg jeszcze innych szczegółów, które wskazują na konkretny moment w historii ludzkości, w którym Bóg przyszedł na świat.

W takich to okolicznościach udał się również i Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei – do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Tam właśnie nadszedł czas rozwiązania dla Maryi.

Dalej Ewangelia opisuje warunki narodzenia Jezusa: na noc Józef i Maryja schronili się w nędznej, zimnej szopie poza miastem, bo Betlejem nic więcej nie było w stanie im zaoferować. Nie było dla nich miejsca ani w gospodzie, ani w żadnym innym domu. W takich to warunkach, w środku zimnej nocy, Maryja wydaje na świat Syna Bożego, jak wymownie opisuje jedna z naszych polskich kolęd:

„Jezus malusieńki leży wśród stajenki.

Płacze z zimna, nie dała Mu Matula sukienki.

Bo uboga była, rąbek z głowy zdjęła,

w który Dziecię owinąwszy, siankiem Je okryła.

Nie ma kolebeczki, ani poduszeczki,

We żłobie Mu położyła siana pod główeczki”.

Mówił kiedyś św. Jan Paweł II: „Rodzi się Dziecię. Na pozór jedno z wielu dzieci na świecie. Rodzi się Dziecię w stajni betlejemskiej. Rodzi się zatem w warunkach skrajnej nędzy – ubogie wśród ubogich. Jednak Ten, który się rodzi, jest Synem w pełnym tego słowa znaczeniu. (…) To Dziecię to Syn Boży, współistotny Ojcu. Zapowiedziany przez proroków, za sprawą Ducha Świętego stał się człowiekiem w łonie Dziewicy Maryi” (Homilia, 25.12.2003 r.).

Może właśnie dlatego ta prosta i nieprawdopodobna opowieść z dzisiejszej Ewangelii dotyka tak głęboko naszego serca, porusza je i napełnia niewypowiedzianym uczuciem. Wsłuchując się w tę wzruszającą historię, czujemy jakby serce nam biło mocniej, jakby się wypełniało niewypowiedzianym uczuciem wzruszenia, niepojętą i nieopisaną radością. Jakby chciało wynagrodzić Jezusowi ówczesną znieczulicę społeczną Betlejem Dawidowego, które – jak mówi prorok Izajasz – „nie rozpoznało czasów swojego nawiedzenia” i nie zatroszczyło się, aby godnie przyjąć swojego Króla. Czujemy, że serce bije nam mocniej, jak pasterzom, którzy dowiedziawszy się od Aniołów, pobiegli czem prędzej do betlejemskiej groty, aby tam adorować narodzone Boże Dziecię.

Takie jest Boże Narodzenie. I choć je przeżywamy już po raz kolejny, wyczuwamy, że jest ono inne od wszystkich poprzednich. Jest inne dlatego, że Boże Narodzenie nie jest tylko pamiątką, czymś z przeszłości. Nie jest tylko wydarzeniem, jakie dokonało się 2 tysiące lat temu, ale jest wydarzeniem, jakie dokonuje się nieustannie tu i teraz, w moim sercu, w sercu każdego człowieka, który wierzy i pragnie spotkać Jezusa.

Słowo Boże w Ewangelii, kiedy je czytamy, jest żywe, i jeśli je przyjmujemy z wiarą sprawia, że Jezus na nowo rodzi się w moim i Twoim sercu. Każde przeżywanie świąt Bożego Narodzenia jest inne, bowiem jest odzwierciedleniem naszej osobistej wiary. Jest swego rodzaju historią życia wiary, historią mojego osobistego spotkania z Jezusem narodzonym w Betlejem.

2. Ale Boże Narodzenie to też nie tylko przeżycie. Boże Narodzenie jest objawieniem głębokiej prawdy o spotkaniu Boga i człowieka. Tego spotkania pragnął człowiek, ale jeszcze bardziej pragnął Bóg. Owa wzajemna tęsknota człowieka do Boga i Boga do człowieka była tak wielka, że Bóg zapragnął przyjść do nas i na zawsze już z nami pozostać, o czym pięknie i wzruszająco śpiewamy w kolędzie:

„Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi:

Wstańcie, pasterze, Bóg się wam rodzi!

Czym prędzej się wybierajcie,

Do Betlejem pospieszajcie

Przywitać Pana.

Ach, witaj Zbawco z dawna żądany,

Tyle tysięcy lat wyglądany

Na Ciebie króle, prorocy

Czekali, a Tyś tej nocy

Nam się objawił”.

Owocem tej wzajemnej tęsknoty jest narodzenie Syna Bożego w Betlejem. Bóg stał się człowiekiem. Uniżył się, wyzbył się swojej nieskończoności, aby przyjąć postać ludzką, stać się jednym z nas. Wielkie pragnienie spotykania Boga pozostaje wciąż żywe również w każdym z nas. Żywimy gorące pragnienie, aby On rodził się w naszym sercu, jak przypomina kolęda:

„I my czekamy na Ciebie, Pana,

A skoro przyjdziesz na głos kapłana,

Padniemy na twarz przed Tobą,

Wierząc, żeś jest pod osłoną

Chleba i wina”.

W tym małym, bezbronnym i potrzebującym wszystkiego Dziecięciu, człowiek, każdy człowiek, odnajduje sens swojego życia, ideał dla którego się poświęcić, siłę do ukierunkowania swojego życia na Boga i człowieka. Dzięki Jezusowi narodzonemu w Betlejem i rodzącemu się nieustannie w Eucharystii człowiek odzyskuje swoją godność i swoje imię, odczytuje na nowo historię swojego stworzenia na obraz i podobieństwo Boże. Dzięki Niemu człowiek poznaje swoje przeznaczenie do bycia w Bogu, którego nic nie jest w stanie przekreślić, nawet grzech, bowiem możemy zawsze żywić nadzieję, że Bóg przebaczy i udzieli mu prawdziwego pokoju.

To dlatego też, jak kiedyś, tak i dziś, spotkanie z Jezusem w Betlejem jest dla nas nowym czasem budowania naszego ludzkiego i chrześcijańskiego życia, zawsze z Jezusem!

Dziś często się mówi, że czas to praca lub pieniądz. Ale może należałoby powiedzieć za Sługą Bożym, kard. Stefanem Wyszyńskim, że „czas to miłość, że czas to dobroć”. Jest to wielki dar Boży, który trzeba właściwie traktować i dobrze wykorzystywać. „Jakże rani wspomnienie każdej chwili zmarnowanej” – mówił jeden ze współczesnych myślicieli, zaś poeta, ks. Twardowski zachęcał mocno: „Spieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą”. Ubogaceni darem Bożego Narodzenia, staliśmy się nowym stworzeniem, wspólnotą ludzi nie do wiecznej walki między sobą, nie do wywyższania się jednych nad drugimi, nie do wyzysku jednych przez drugich, lecz wspólnotą, która buduje status swojej egzystencji i kształtuje swoje międzyosobowe relacje na fundamencie pokory i wzajemnej miłości.

3. Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam jeszcze jedną prawdę, kiedy mówi, że owocem Bożego Narodzenia jest „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie”.

Oto Jezus w Betlejem staje przed nami jako źródło pokoju. Od każdego z nas zależy, czy ten pokój stanie się jego udziałem. To kwestia naszej wiary. Pouczał kiedyś św. Augustyn: „Dostąpiliśmy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowujemy pokój z Bogiem, bo spotkały się sprawiedliwość i pokój przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, gdyż prawda z ziemi wyrosła. Dzięki Niemu uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy, i chlubimy się naszą nadzieją chwały Bożej”.

Bóg uczynił wszystko, co było w Jego mocy, aby nas swoim pokojem ubogacić, aby ten pokój wlać w nasze serce. Ale ten sam Bóg nie może wejść w moje serce, jeśli nie otworzę mu drzwi. Bez Boga ludzkie serce jest spowite ciemnościami nocy, jest pozbawione światła Bożego. Tak było po grzechu Adama, aż Bóg się zlitował i posłał na świat Swojego Syna. Ten pokój odnajdzie w sobie każdy, kto pozwoli, aby w jego sercu narodził się Jezus, Książę pokoju. Do tej prawdy powróci sam Jezus, kiedy powie do swoich uczniów: „Pokój wam zostawiam, pokój mój wam daję nie taki jak daje świat, Ja wam daje”.

Boże Narodzenie to tajemnica pokoju! – podkreślał św. Jan Paweł II. Z betlejemskiej groty płynie dziś naglące wezwanie, by świat nie ulegał podejrzliwości, nieufności, zniechęceniu, nawet jeśli tragiczne zjawisko terroryzmu potęguje niepewność i lęk. Wyznawcy wszystkich religii i ludzie dobrej woli są wezwani do budowania pokoju przez odrzucanie jakiejkolwiek formy nietolerancji i dyskryminacji (…). Oby ludzkość przyjęła przesłanie pokoju, jakie niesie Boże Narodzenie!

W tym duchu zachęcał papież Benedykt, abyśmy na wzór Betlejem – ziemi, która wydała swój owoc (por. Ps 67 [68], 7), również i my stawali się ziemią dobrą, ziemią zdrową, wolną od wszelkiego egoizmu i zamknięcia. Ziemią, którą sam Bóg pragnie przygotowywać na świecie, aby była mieszkaniem dla Jego obecności. Dlatego jest w świecie nadzieja, nadzieja niezawodna, także w najtrudniejszych chwilach i sytuacjach. Prawda wyrosła w Betlejem, przynosząc miłość, sprawiedliwość i pokój.

Prosimy więc dzisiaj Jezusa narodzonego w Betlejem, by dodawał nam odwagi i ufności w naszym codziennym, może niełatwym życiu. Niech w naszych sercach króluje radość z tego, że Syn Boży jest z nami, że zna nasze smutki i radości bardziej, niż to sobie wyobrażamy. Ufajmy, że On jedyny może i chce nadać nowy sens naszemu życiu i naszej duchowej wędrówce. Dzielmy się tą radością z innymi, tak jak pasterze wnośmy Dobrą Nowinę o narodzeniu Jezusa w dzisiejszy, nieco zagubiony i pogmatwany świat; stańmy się w tym świecie nieustannie poszukującym swojej Bożej tożsamości, narzędziami Jego łaski, jak wymownie o tym napisał św. Franciszek z Asyżu:

„O Panie, uczyń z nas narzędzia Twego pokoju,

abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść;

wybaczenie, tam gdzie panuje krzywda;

jedność, tam gdzie panuje zwątpienie;

nadzieję, tam gdzie panuje rozpacz;

światło, tam gdzie panuje mrok;

radość, tam gdzie panuje smutek.

Spraw, abyśmy mogli nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;

nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;

nie tyle szukać miłości, co kochać;

albowiem dając – otrzymujemy;

wybaczając – zyskujemy przebaczenie;

a umierając, rodzimy się do wiecznego życia”. Amen.