Być apostołem miłosierdzia

„Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!»

Na zakończenie oktawy Zmartwychwstania Pana, liturgia zachęca nas jeszcze raz do medytacji spotkania Apostołów z Jezusem zmartwychwstałym. Pozwala to nam doświadczyć wyjątkowego klimatu zmartwychwstania, w którym nieustannie przeplata się wiara i powątpiewanie, pytania i zdumienie. Dla Apostołów zmartwychwstanie wydawało się czymś wielkim i niepojętym, stąd jedni wierzyli świadectwom tych, którzy spotkali zmartwychwstałego Pana, innych serca były targane powątpiewaniem i nieufnością. Przykładem jest dzisiejszy uczeń Tomasz, który nawet wobec wielu świadectw, wydaje się być nieugięty: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę» (J 20, 25).

Na wszystkie te sytuacje Jezus odpowiada swoim objawieniem. Przychodzi mimo drzwi zamkniętych, staje pośród nich, pokazuje swoje przebite ręce, nogi i bok, spożywa posiłki i napełnia ich serca pokojem. Te wielokrotne spotkania ze zmartwychwstałym, żywym Jezusem, sprawiają, iż z wolna w ich sercach ustępuje zwątpienie, w a jego miejsce odradza się coraz mocniejsza i coraz głębsza wiara.

Jak słusznie napisał kiedyś bł. Ks. Michał Sopoćko: „Fakt zmartwychwstania (…) jest potwierdzeniem wiary, pobudką do ufności w miłosierdzie Boże i podstawą główną miłości ku Bogu. Te zaś trzy cnoty są istotą naszego stosunku do Boga…” (Miłosierdzie Boga w dziełach Jego, T. II, s. 246).

To doświadczenie uczniów staje się cenne również i dla nas, bowiem swoją postawą często jesteśmy do nich podobni. Drzwi, które uczniowie zamknęli z obawy, w rzeczywistości wydają się pozostawać zamknięte również i dzisiaj w życiu wielu chrześcijan. Wydaje się, iż wielu naszych braci i sióstr zasiada do suto zastawionego stołu miłosierdzia Bożego i nie wie, jak z niego korzystać, aby zaspokoić swój głód duchowy, albo stoi przy studni pełnej miłosierdzia Bożego i nie potrafi z niej zaczerpnąć wody życia, aby nią nasycić swoje pragnienie. W konsekwencji często popada w smutek i przygnębienie, staje się zakładnikiem niepewności i chwiejności, z łatwością się zniechęca i poddaje uczuciu melancholii, smutku i nudy, które mogą powoli doprowadzić do rozpaczy (por. Misericordia et Miseria, 3).

Miłosierdzie jest prawdziwym lekarstwem na te i inne podobne choroby duchowe współczesnego człowieka, na wszelkie Tomaszowe wątpliwości. Miłosierdzie daje nam możliwość przeniknięcia do serca samego orędzia miłości Bożej, orędzia, które ma swój kulminacyjny moment w śmierci Jezusa na krzyżu i Jego zmartwychwstaniu. Bowiem w tych wydarzeniach dokonuje się najgłębsze zjednoczenie Boga z człowiekiem. Jezus Chrystus, składając dobrowolnie z siebie ofiarę na krzyżu, wykupił nas z niewoli grzechu i pojednał z Bogiem. W tych właśnie wydarzeniach paschalnych Bóg ukazuje jak bardzo nas kocha. Kocha nas miłością bezinteresowną, miłością niepodzieloną i miłością, która niczego nie oczekuje w zamian.

Jezus jest większy od wszelkiej ludzkiej niedoskonałości i nędzy. Przenika zamknięte drzwi ludzkiego serca, jak kiedyś zamknięte drzwi Wieczernika, i mówi: „Pokój wam! Pokój Tobie, Bracie i Siostro!”. Tymi słowami Jezus dodaje otuchy i zachęca, abyśmy wyzbyli się wszelkiego niepokoju i bojaźni i abyśmy uwierzyli, że On jest z nami. On jest i pozostanie na zawsze pośród nas. Największe miłosierdzie polega właśnie na tym, podkreśla papież Franciszek, że Bóg jest pośród nas, idzie obok nas, wskazuje nam drogę miłości, podnosi, kiedy upadamy, wspiera w trudnościach, towarzyszy nam we wszystkich okolicznościach naszego życia.

Wobec tak wielkiego i oczywistego miłosierdzia, pozostawanie obojętnym lub w zwątpieniu, jest niezrozumiałym powtarzaniem Tomaszowego: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”.

To właśnie wobec niewiary i grzechu dzisiejszych Tomaszów, których jest wciąż tak wiele na przestrzeni wieków, dnia 22 lutego 1931 r. Jezus ukazał się s. Faustynie i polecił, aby Go namalowała w obrazie tak, jak Go widzi: ubranego w szacie białej, z jedną ręką wzniesioną do błogosławieństwa, a drugą dotykającą szaty na piersiach. Z uchylonej szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony a drugi blady. U dołu zaś obrazu podpis: „Jezu ufam Tobie”. Nadto dodał: „Pragnę, aby było Miłosierdzia święto. Chce, aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, żeby był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być świętem Miłosierdzia. Pragnę, ażeby kapłani głosili to wielkie Miłosierdzie moje względem dusz grzesznych. Niech się nie lęka zbliżyć do mnie grzesznik. Palą mnie płomienie miłosierdzia, chcę je wylać na dusze ludzkie”.

A kiedy obraz ten, namalowany w 1935 r., podczas Triduum Paschalnego został wystawiony w Ostrej Bramie, a ks. Michał Sopoćko wygłaszał kazanie, obecna tam s. Faustyna zauważyła, że Jezus w nim ożył. Tak o tym napisała w Dzienniczku: „Kiedy [ks. Sopoćko] zaczął mówić o tym wielkim Miłosierdziu Pańskim, obraz ten przybrał żywą postać i promienie te przenikały do serc ludzi zgromadzonych, jednak nie w równiej mierze, jedni otrzymywali więcej, a drudzy mniej”.

Następnie, w październiku 1937 r., Jezus ponownie zwracając się do s. Faustyny, powiedział: „Błagaj mojego miłosierdzia szczególnie dla grzeszników i choć przez krótki moment zagłębiaj się w Mojej męce, szczególnie w Moim opuszczeniu w chwili konania. Jest to godzina wielkiego Miłosierdzia dla świata całego” (Dzienniczek 1320).

Jakże wymowne jest, że sakrament odpuszczania grzechów Chrystus ustanowił po zmartwychwstaniu, w Wieczerniku, w którym zalęknieni uczniowie pozostawali zamknięci. Miłosierdzie otwiera drzwi Wieczernika i promieniuje na cały świat. Słusznie mówi bł. ks. Michał Sopoćko, iż „Można nazwać je prawdziwym pozdrowieniem wielkanocnym, które z krajów wieczności przynosi odkupienie i otwiera wszystkim zdroje do obmycia wszystkich grzechów ludzkich”.

Wspomniane wydarzenia i słowa Jezusa skierowane do s. Faustyny mocno wpisują się w dzisiejszą Niedzielę Miłosierdzia. Ale równie mocno wpisują się też i w rozesłanie uczniów, o którym dzisiejsza Ewangelia mówi: „«Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20, 23-24). Zmartwychwstały Jezus posyła, aby miłosierdziem uzdrawiali serca tych, którzy je zamykają na obecność Boga, którzy wciąż z uporem twierdzą, że Jezus nie zmartwychwstał, którzy kurczowo trzymają się swojej drogi wiary lub niewiary, bądź też wątpią w przemieniającą obecności pośród nas Jezusa Miłosiernego.

Weźmijcie i wy, drodzy Bracia i Siostry, Ducha Świętego – zwraca się do nas dzisiaj Zmartwychwstały Chrystus. Weźmijcie Ducha Świętego i bądźcie zawsze świadkami zmartwychwstania Pana, a świadcząc o zmartwychwstaniu stańcie się też apostołami Miłosierdzia. Głoście Miłosierdzie Boże swoją postawą, swoimi czynami i swoim chrześcijańskim zaangażowaniem. Stańcie się drogą Miłosierdzia po której grzeszący i wątpiący będą mogli dojść Jezusa Miłosiernego!

Stańcie się oceanem modlitwy i wypraszajcie potrzebne łaski, aby też bł. ks. Michał Sopoćko, orędownik Bożego Miłosierdzia, mógł szybko zostać ogłoszony świętym. Amen.