Stać się świadkiem Zmartwychwstania!

„Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu…” (J 20, 1-5).

Ewangelista podkreśla, że było jeszcze ciemno, gdy Maria udała się do grobu, w którym złożono ciało Jezusa. Jej serce przepełnione było cierpieniem i bólem spowodowanym śmiercią z Mistrza. Do oczu cisnęły się łzy, myśli kłębiły się w jej głowie: jak tak mogli postąpić Mistrzem, dlaczego Go ukrzyżowali? A On jak baranek na rzeź prowadzony, nie bronił się, nie oponował, przyjął i poniósł krzyż na Golgotę. Jak bardzo musiał cierpieć! Ze śmiercią Mistrza wszystko jakby się nagle zawaliło. Skołatane i obolałe serce Maryi, podobnie jak i świata, spowite było ciemnością. Nie rozumiała i nie znajdywała żadnego wyjaśnienia, dlaczego ludzie zgotowali taki los Jezusowi.

Pogrążona w myślach dobiegła do grobu i nagle zobaczyła, że kamień był odsunięty od grobu. Ból jej serca stał się jeszcze dotkliwszy: „Zabrano z grobu Pana i nie wiem Gdzie Go położono!”.

Choć tego nieświadoma, zanosząc Piotrowi wiadomość o pustym grobie, stała się jednym z pierwszych świadków zmartwychwstania Pana. To dzięki niej Piotr i Jan udają się do grobu, aby na własne oczy o tym się przekonać. Kiedy zaś weszli do grobu ujrzeli, że wszystko było na swoim miejscu chusta i płótna leżące oddzielnie, ale ciała Jezusa w nim nie było. Tu, wewnątrz pustego grobu, widząc leżące płótna, zaczęli sobie wyobrażać co się wydarzyło. W ich sercu z ciemności zaczyna wyłaniać się prawdziwy dzień Pana, prawdziwe Zmartwychwstanie. Wiara zaczyna czerpać swą moc i swój blask z ciemności pustego grobu. To dlatego, jak podkreśla Ewangelista, Piotr i Jan zobaczyli i uwierzyli.

W ich serca, spowite dotąd smutkiem, zaczyna wstępować nadzieja i przekonanie, że Jezus naprawdę zmartwychwstał. Ich wątpliwości ostatecznie ustąpią, gdy sam Jezus ukaże się najpierw w Wieczerniku, potem Łukaszowi i Kleofasowi w drodze do Emaus, a na koniec jeszcze wielu innym uczniom. To właśnie do uczniów z Emaus, jak podaje Ewangelista Łukasz, Jezus skieruje krótką, ale jakże wymowną katechezę, oświecając „ich umysły, aby zrozumieli Pisma… Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie: w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście tego świadkami” (Łk 24, 46-47). Zmartwychwstanie Chrystusa jest świętem życia i zwycięstwa nad śmiercią i nad grzechem, otwierającym perspektywy nowego życia i nowej nadziei.

Uczniowie potrzebowali czasu nie tylko po to, aby zrozumieć, że cierpienie Jezusa było konieczne, ale też po to, aby przekonać się o Jego zmartwychwstaniu. Od tej chwili pozostanie z nimi na zawsze, ale oni muszą się nauczyć rozpoznawać Go na łamaniu chleba. Potrzebowali czasu, aby sam Chrystus oświecił ich umysły i otworzył na poznanie prawdy o Mesjaszu, tak, aby mogli stać się autentycznymi świadkami Jego zmartwychwstania i zanieść wieść o nim na wszystkie krańce świata. Nie można być świadkiem tyko ze słyszenia. Świadkiem Chrystusa zmartwychwstałego można się stać tylko wówczas, kiedy się przeżyje spotkanie z Nim.

Maria Magdalena, kiedy rozpoznała Jezusa zmartwychwstałego, mówi „Rabbuni”, to znaczy „Mój Nauczycielu”, a potem z pośpiechem idzie oznajmić uczniom: „Widziałam Pana”.

Staje się świadkiem, bowiem widziała i rozpoznała zmartwychwstałego Pana. Jej serce napełniło się radością, jest szczęśliwa, że Pan się jej ukazał, dlatego już się nie smuci ani nie płacze. Jedynym jej pragnieniem jest zanieść tę radosną nowinę Piotrowi i pozostałym uczniom. Podobnie i dwaj uczniowie zmierzający do Emaus są tak zasmuceni śmiercią Mistrza, że nie są w stanie rozpoznać Go nawet wtedy, kiedy z nimi rozmawia. Rozpoznają Go dopiero na łamaniu chleba, a wówczas mówią miedzy sobą: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami i Pisma nam wyjaśniał” (Łk 24, 32). Natychmiast potem wracają do Jerozolimy, aby się podzielić z innymi tą radosną nowiną. Podobnie Tomasz, kiedy wreszcie może włożyć palec w miejsce przebitego boku Jezusa, woła „Pan mój i Bóg mój”.

Cechą charakterystyczną wszystkich tych zdarzeń jest to, że najpierw rozpoznają Jezusa zmartwychwstałego, a następnie każdy z nich, na swój sposób, daje świadectwo swojej wiary. Zmartwychwstanie i nasza wiara są ze sobą nieodłącznie związane. Zmartwychwstanie nadaje sens naszej wierze, o czym mówi św. Paweł: „próżna by była nasza wiara, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał” (1 Kor 15, 14).

Zgromadzeni na liturgii Eucharystycznej, przeżywamy na nowo pamiątkę zmartwychwstania Pana. Jak wówczas, tak i dziś, w tej świątyni zmartwychwstały Chrystus objawia się również Tobie, Bracie i Siostro, na łamaniu chleba eucharystycznego. Wstępuje do Twojego serca, aby w nim pozostać na zawsze i aby je napełnić radością pośród codziennych spraw i problemów, trudności i niepokojów. Ta radość, otwarłszy bramy Twojego serca, odmalowuje się teraz na Twoim obliczu w Twoich oczach. Jest ona znakiem, że stałeś się prawdziwym uczestnikiem zmartwychwstania. A skoro tak, to Chrystus oczekuje, że podobnie jak Magdalena, Piotr, Jan, Łukasz i inni, również i Ty staniesz się świadkiem Jego zmartwychwstania, że zaniesiesz tę radosną nowinę do swojej rodziny, że przekażesz ją swoim dzieciom, przyjaciołom i znajomym, tym wszystkim Piotrom i Janom, których będzie spotykał każdego dnia. Zmartwychwstały Panie niech Ci udziela tej samej wiary, abyś mógł ją nieść innym z radością i entuzjazmem. Amen.