Metropolita białostocki, przypominając w homilii życie i dzieło bł. ks. Michała, podkreślił, że to w tej kaplicy pełnił on w ostatnich latach swoją posługę pasterską, tu modlił się, tu przeżywał ostatnie lata swojego kapłaństwa, tu zgłębiał dzieło miłosierdzia Bożego, zlecone mu za pośrednictwem s. Faustyny i to w tym domu zakończył swoje życie.
Wspominając s. Marię Kalinowską mówił: „Przez lata oddychała klimatem miłosierdzia tej kaplicy. Tu również w modlitwie i medytacji starała się je zgłębić. Była nim pochłonięta. Kiedy mówiła o miłosierdziu, wydawała się mówić całą sobą, trudno ją było powstrzymać, niemal zapominała o wszystkim. Żyła miłosierdziem” – mówił.
Wspomniał o skierowanym wobec niego osobiście, zaraz na początku arcybiskupiej posługi w Białymstoku, konkretnym geście miłosierdzia. „Myślę, że było ich wiele, bardzo wiele w jej życiu. Była zawsze pełna zatroskania, wyprzedzała innych w swoich inicjatywach. (…) Nie usłyszymy już jej głosu, ani jej szybkich kroków, nie zobaczymy uśmiechu na twarzy, ani wyciągniętych w geście miłosierdzia rąk, nie usłyszymy opowieści o historii Zgromadzenia ani tego domu, który był błogosławieństwem dla Błogosławionego” - dodał.
„Teraz już może rozmawiać bezpośrednio z bł. ks. Michałem, dla którego tak dzielnie pracowała w czasie jego procesu beatyfikacyjnego, i ze św. s. Faustyną, od której czerpała inspiracje do prowadzenia Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego. Teraz mogą wspólnie wymienić swoje doświadczenia, może sprecyzować i uszczegółowić wiele spraw związanych z życiem duchowym, realizacją charyzmatu i dzieł miłosierdzia” – stwierdził abp. Wojda.
Nawiązując do czytań liturgicznych zachęcał wiernych, aby byli miłosierni jak Bóg. „Ale jak można stać się miłosiernym jak Bóg i czy jest to możliwe? Ewangelia uczy nas spojrzenia dalekowzrocznego, które wybiega poza śmierć i sięga aż do nieba. Jest to możliwe, gdy podejmujemy właściwe wybory już tu na ziemi. O jakich wybory chodzi?” – pytał, i odpowiadał słowami papieża Franciszka, który naucza, że dobroć i doskonałość [człowieka] są zakorzenione w miłosierdziu.
„Naśladowanie Boga Ojca w doskonałości jest niemożliwe, ale postawie miłosierdzia bezwzględnie tak. Dlatego Bóg dobry i miłosierny zachęca nas, abyśmy byli jak On pełni miłości” – podkreślał hierarcha.
Arcybiskup metropolita zachęcał zgromadzonych na uroczystości, do konfrontacji z miłosierdziem – „czy jesteśmy miłosierni i jak to miłosierdzie przekłada się na konkretne codzienne życie. Być miłosiernym, znaczy nie mówić źle o innych, nie kłamać, nie osądzać, nie oskarżać i nie obmawiać, nie krytykować, nie zazdrościć, wybaczać, współczuć, okazywać innym miłość”.
„Wobec bł. Michała, s. Faustyny, s. Marii, dajmy świadectwo, że miłosierdziem, którym napełniona jest ta kaplica, napełni się również nasze serce na każdy dzień” – prosił.
Błogosławiony ks. Michał Sopoćko, zatroskany o dobro duchowe wiernych, przyczynił się do powstania ośrodka duszpasterskiego przy ul. Poleskiej w Białymstoku. Posługiwał tu od 1955 r. aż do swej śmierci. Zainspirował Siostry Misjonarki Świętej Rodziny do rozbudowy kaplicy. Wprowadził codzienne nabożeństwa, głosił słowo Boże, spowiadał. Gromadził wokół siebie czcicieli Miłosierdzia Bożego.
Na początku lat 70., gdy potrzebował już opieki z racji na wiek, zamieszkał tu na stałe w pokoju, który udostępniły mu Siostry Misjonarki Świętej Rodziny. Do ostatnich dni, nieraz z wielkim już trudem, posługiwał w kaplicy i pracował w domu, przygotowując ostatnie publikacje dotyczące Miłosierdzia Bożego. Tu odszedł do Pana w opinii świętości, dnia 15 lutego 1975 r.