„Dzisiejszy zbieg dwóch uroczystości – Trójcy Świętej i wspomnienie bohaterskiej Inki nie jest przypadkowy, dlatego że tajemnicę życia każdego człowieka możemy dogłębnie zrozumieć jedynie przez pryzmat Przenajświętszej, Trójcy która jest przez nas tak prosto powtarzana każdego dnia: «W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego». To Bóg nas stwarza i daje nam różne talenty, Jezus Chrystus prowadzi nas i nieustannie otwiera na Boga, a Duch Święty pozwala nam te dary i charyzmaty rozwijać, tak, aby wcześniej czy później mogły wydać plon stokrotny. Taki plon wydała właśnie dzisiejsza bohaterka. Pomimo młodego wieku oddała życie za jedną z największych dla człowieka wartości – za wolność. I pomyśleć, że w tak młodym wieku można świadomie złożyćtak wielki dar ze swojego życia!” – mówił w czasie uroczystości abp Tadeusz Wojda.

Metropolita białostocki wyraził radość, że wśród uczestników uroczystości jest tak wielu młodych ludzi, leśników i harcerzy, dla których „Inka” jest doskonałym wzorem, jak można bronić najważniejszych wartości, nie zważając na własne życie.„Wasza obecność tutaj jest świadectwem utożsamiania się z tymi wartościami – wolności i niepodległości, a jednocześnie pamięci o własnych korzeniach. Gdy się ich nie zna, gdy się nie zna własnej historii, buduje się na piasku” – mówił i życzył, by Bóg błogosławił im w budowaniu na co dzień tego, co najszlachetniejsze.

W homilii ks. Grzegorz Kułakowski, proboszcz parafii Narewka zauważył, że historia życia i śmierci Danuty Siedzikówny od pewnego czasu porusza umysły i zapada w pamięć wielu Polakom. „Co sprawia, że piszemy o niej piosenki, książki, odsłaniamy pamiątkowe tablice i pomniki? Dlaczego ktoś, kilka lat temu nieznany większości naszego społeczeństwa, nagle zaczyna urastać do rangi pomnika „trwalszego niż ze spiżu”, pomnika naszej historycznej pamięci?” – pytał.

Odwołując się do historii życiamłodej dziewczyny z okolic Narewki przypominał, że rok po wkroczeniu na te tereny wojsk sowieckich we wrześniu 1939 r., jej ojca Wacława wywieziono do łagru. Rodzina wynajęły pokój w Narewce, a Danusia podjęła pracę jako kancelistka w miejscowym nadleśnictwie. Gdy w 1941 r. Białostocczyzna przeszła w ręce Niemców. Eugenia Siedzik, współpracująca z podziemiem została aresztowana i we wrześniu 1943r. zamordowana przez gestapo w lesie k. Białegostoku. Trzy miesiące po śmierci matki Danuta, w wieku 15 lat, wstąpiła, tak jak jej starsza siostra do Armii Krajowej. Zgłaszając się do polskiego wojska podziemnego, przyjęła pseudonim „Inka”.

Kaznodzieja, opisując jej kolejne wojenne losy wskazywał, że prawdziwy dramat „Inki” rozpoczął się 13 lipca 1945 r., kiedy pojechała do Gdańska. Zdradzona, aresztowana, po brutalnym śledztwie, które prowadzili funkcjonariusze gdańskiego WUBP, pomimo tortur i udręczeń, odmówiła składania zeznań obciążających kolegów z AK, za co zapłaciła własną śmiercią. „Zastanawiam się, czy rzeczywistym powodem zamordowania „Inki” był fakt, że nie wydała swoich towarzyszy, czy też jej niezłomna postawa w śledztwie. Niewątpliwie zrobiła wrażenie na ubekach, nie co dzień spotyka się u tak młodych ludzi sumienie wyrzeźbione w krysztale” – mówił ks. Kułakowski.

Przypominając słowa św. Pawła: W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem” – stwierdził, że podobny przekaz zawiera się w słynnym grypsie napisanym przez Danutę Siedzikównę. „Mimo jego dość ogólnikowej treści, nie ma wątpliwości, że pod słowami kryje się głębokie przekonanie o wypełnieniu życiowego powołania. Danusia pisała, że zbliżająca się śmierć napełnia ją smutkiem, ale nie lękiem, nie prosiła o ratunek. Martwiła się, żeby nie zawieść w chwili próby” – podkreślał.

„Zbyt rzadko mówimy o tym, że odwaga i prawość Danki miały swoje źródło w głębokiej wierze. Ostateczny wybór, którego dokonała w sierpniu 1946r., był konsekwencją zasad, jakimi kierowała się w codziennym życiu, te zaś były zakorzenione w wierze katolickiej. 28 sierpnia 1946 r. Danka odniosła największe zwycięstwo, jakie może odnieść człowiek – przezwyciężyła samą siebie. Wybierając śmierć, okazała nie tyle pogardę dla życia, ile udało jej się podporządkować cielesną naturę stawiającą na pierwszym miejscu przetrwanie, duchowi, który pozwala człowiekowi pokonać swoje ograniczenia włącznie z lękiem przed śmiercią” – mówił proboszcz Narewki.

Uroczystości poprzedził patriotyczny występ formacji muzycznej „Panny Wyklęte” Darka Malejonka i Maleo Reggae Rockers.„Pomysł płyty i koncertów zrodził się stąd, że widzimy, że historii jest wciąż tak mało w naszych szkołach dla młodego pokolenia, które powinno znać naszych bohaterów i naszą wspaniałą historię po to, aby wskrzeszać pamięć o tych, którzy mieli być zapomniani, którzy byli grzebani w bezimiennych mogiłach, często w mundurach wermachtu, w kloakach, mieli być zapomniani, pamięć o nich miała być wymazana. Więc my, poprzez muzykę, staramy się z tą historią docierać do młodych ludzi” - mówił Dariusz Majelonek.

Podkreśla, że wInce zafascynowało go to, że w czasach pełnych nienawiściumiała przebaczyć swoim wrogom, miała w sobie wolność, we krwi i w sercu, której nie mogli jej inni odebrać.

Po koncercie rozstrzygnięty został również ogólnopolski konkurs literacki im. Danuty„Inki” Siedzikówny.

W przemówieniach przed odsłonięciem pomnika podkreślano symboliczne przywracanie pamięci o sanitariuszce. Prezydent RP Andrzej Duda w liście do uczestników uroczystości napisał, że „Inka” wykazała się niezłomną postawą w obronie męstwa, honoru i miłości ojczyzny, a uroczystość jest „aktem zadośćuczynienia” za wyrządzone krzywdy.

„Inka zachowała się jak trzeba” – mówił pod pomnikiem minister środowiska Jan Szyszko, podkreślając, że była to głównie zasługa rodziców łączniczki, którzy ją ukształtowali. Minister zaznaczył, że Danuta Siedzikówna jest postacią-symbolem dla polskiego leśnictwa, bo wywodziła się z rodziny leśnej,jej ojciec był leśnikiem. Zginęła, bo była – jak dodał minister – wierna tradycjom rodzinnym. „ Te tradycje rodzinne, leśne, to wielki patriotyzm. Dzień dzisiejszy można streścić bardzo krótko: Inka wróciła tu, do siebie do domu” – zaznaczał.

Po odsłonięciu i poświeceniu pomnika odczytany został Apel Poległych zakończony salwą honorową, a następnie pod pomnikiem złożone zostały kwiaty i zapalone znicze.

Pomnik przedstawia postać młodej sanitariuszki, która przez ramię ma przewieszoną torbę sanitarną, a w ręku trzyma bandaż. Jak mówił jeden z pomysłodawców inicjatywy, ks. Tomasz Duszkiewicz, duszpasterz Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, zależało im na przedstawieniu Inki jako młodej kobiety w działaniu, zaś jego przesłanie mówi o tym, że warto być dobrym człowiekiem i warto pomagać drugiemu człowiekowi. Dodał, że odsłonięcie tego pomnika to „symboliczny powrót sanitariuszki w rodzinne strony”.