Po zapaleniu od przyniesionego przez harcerzy betlejemskiego światła pokoju świecy wigilijnego dzieła Caritas, odczytaniu Ewangelii o Bożym Narodzeniu i poświęceniu opłatków, słowa świątecznych życzeń do przybyłych na wigilię skierował Abp Edward Ozorowski.
Metropolita Białostocki przypomniał, że w dzisiejszą noc, w poprzedzającą Święta Bożego Narodzenia, „nikt nie powinien być smutny, gdyż na świat przyszedł Syn Boży, który podzielił wszystko, co składa się na los człowieka”. Życzył wszystkim niezłomnej nadziei, i tego, „aby światło betlejemskiej groty pomagał widzieć siebie samych jako wędrowców na drodze do pełni życia i szczęścia”.
Arcybiskup podkreślił, że podobna inicjatywa w Białymstoku jest bardzo potrzebna, gdyż Jezus Chrystus przyszedł przede wszystkim do ludzi ubogich. „Gdybyśmy tylko szukali Boga, a nie dostrzegali ubogich, rozminęlibyśmy się z Nim. Ta wigilia potwierdza, że w świecie, gdzie jest tyle biedy, Bóg jest nieustannie obecny” – zauważył.
Ks. Adam Kozikowski, dyrektor Caritas Archidiecezji Białostockiej współorganizującej wigilię, podkreślił, że organizowana po raz drugi „wigilia w wigilię” cieszy się bardzo pozytywnym odbiorem wśród mieszkańców Białegostoku, nie tylko z racji na to, że wiele rodzin ma problemy finansowe, ale dlatego, że w tym dniu ludzie nie chcą być sami.
„Tutaj każdy może przyjść z tą sytuacją życiową, w jakiej się znalazł, w takiej kondycji, w jakiej jest. Nie musi nikogo udawać, nikogo grać, przywdziewać odświętnych ubrań. Tu mogą być takim, jakim jest naprawdę. Wszystkich z radością przyjmujemy. Każdy dostanie posiłek, ale także to, co jest bezcenne - dar wspólnoty, modlitwy, radosnego kolędowania”– mówił.
Zauważył, że na wigilii nie ma zbyt wielu rodzin z dziećmi, za to jest wiele osób samotnych. „To jest świadectwo mało budujące. Będę o tym rozmawiał dalej i szerzej, bo to znaczy, że chyba zanikła tradycja tak zwanego pustego talerzyka. Przypuszczam, że on może i jest, ale z pewnością nie działa, skoro tak wiele osób przychodzi tutaj” – stwierdził.
Ks. Kozikowski wspominał z dzieciństwa dbałość jego rodziców o to, by zaprosić na wigilię samotną sąsiadkę czy sąsiada, który akurat nie mógł wyjechać do rodziny na święta. „Ta duża grupa ludzi, którą dzisiaj widzę, świadczy o tym, że ktoś tych ludzi nie wziął do siebie i dlatego zdecydowali się przyjść do nas. To dla białostockiego Caritas jest radością, a jednocześnie wyzwaniem. Bo to nie o to chodzi w Bożym Narodzeniu, żeby być szczęśliwym tylko we własnym gronie. Bo jak można być szczęśliwym, gdy ktoś obok nas jest nieszczęśliwy..?” – zastanawiał się.
„Ci ludzie łamią w swojej mentalności barierę słów: samotny, ubogi, potrzebujący i przychodzą tutaj. To mnie cieszy, a zarazem niepokoi” – wskazywał. Na pytanie, czy podjęte zostaną jakieś konkretne inicjatywy Caritas, wyjaśniał, że jest to przede wszystkim wyzwanie duszpasterskie. „Jest to z pewnością wyzwanie dla kapłanów, aby na nowo obudzić w ludziach coś, co jeszcze nie tak dawno było tak ważne, potrzebne i doceniane. Niech to dzieło się rozwija, jak najbardziej! Ale nie jest to powód do radości, że tak wiele ludzi szuka schronienia w murach Zespołu Szkół Katolickich na tej wigilii’ – mówił dyrektor białostockiej Caritas.
Prezes Fundacji Rodziny Czarneckich - Helena Czarnecka - mówi, że od dawna chciała, aby w Białymstoku w dzień wigilii było takie miejsce, gdzie każdy mógłby przyjść, połamać się opłatkiem, pośpiewać kolędy, spożyć wieczerzę i nie czuć się osamotnionym. Podkreśla, że taka inicjatywa była zawsze jej marzeniem, które teraz się spełnia. Ma nadzieję, że w przyszłości jej dzieci i wnuki „przejmą pałeczkę” i będą to dzieło kontynuować.
Na wigilię mógł przyjść każdy potrzebujący i samotny. Przy stołach, na których stanęły wigilijne potrawy, usługiwali wolontariusze białostockiego Caritas oraz pracownicy restauracji Dwór Czarneckiego w Białymstoku. Organizatorzy przygotowali wigilijny posiłek, tradycyjnie dwanaście potraw dla ponad tysiąca osób, m. in. bigos, barszcz, naleśniki z kapustą, kutia, łazanki, ryba po grecku, sałatka jarzynowa i wiele innych potraw, a także kilkaset paczek ze słodyczami dla najmłodszych oraz paczek żywnościowych dla dorosłych.