O okultyzmie i wierze
Rozmowa z o. dr Aleksandrem Posackim, SJ


Jest ksiądz specjalistą w dziedzinie okultyzmu, spirytyzmu, magii. Jest Ojciec filozofem demonologiem. Na rekolekcjach akademickich prowadzonych w Katedrze niewiele osób wie, co na co dzień robi Ojciec, gdzie Ojciec przebywa, czym się interesuje?

Jestem pracownikiem naukowym w Krakowie. Zajmuję się również pracą pisarską. W zasadzie jestem badaczem problematyki nie tylko sekt, okultyzmu demonologii, zjawisk kulturowych i interesują mnie nie tylko te problemy, ale szersza panorama zjawisk, których te problemy są asymptomem. Interesuje mnie diagnoza kultury współczesnej, sytuacji religii w tej kulturze, sytuacje wiary, jak ewangelizować, jak przekonać współczesnego człowieka, który jest zwiedziony propozycjami pseudoduchowymi, także ogólnym zamętem, który wynika z pomieszania pojęć. Celem moim, pasją jest prostowanie pewnych pojęć, pewnych mitów dotyczących Boga, szatana, duchów, religii, magii, tych wszystkich wymiarów, które są pomieszane, albo uznane za nie istniejące, szczególnie jeśli chodzi o magię i sprawy związane z szatanem.

Magia i demonologia zawsze istniały razem, potem zostały oddzielone w sposób nieuzasadniony, polityczny i ja chcę to prostować. Chcę porządkować praktyczną wiedzę o duchowości, świadectwa różnych ludzi mających siłę ducha czy świadectwa byłych magów, okultystów, astrologów, satanistów, którzy też dają bardzo wielkie świadectwo, jakby z drugiej strony potwierdzając te teoretyczne poszukiwania, zasady ze strony swego negatywnego doświadczenia. W tym negatywnym doświadczeniu jest wielkie światło, które jest i dowodem na to, że jest droga wyjścia. Okultyzm nie jest drogą właściwą dla człowieka. Myślę, że jest ślepą uliczką. Tutaj ta teoria filozoficzna sprzęga się z badaniem zjawisk realnych, zjawisk empirycznych, świadectw ludzi. Wyodrębnia się nowy typ wiedzy, często lekceważony przez naukowców czy środowiska kościelne, które mają z różnych powodów sceptyczny stosunek. Celem moim byłoby zjednoczenie tych ludzi, którzy czegoś doświadczają, prawdziwej mistyki, fałszywej mistyki. Takich ludzi w Kościele jest bardzo wielu. Z tymi ludźmi, którzy mogliby pomóc, żeby nie było rozdzielenia na mądrych, wykształconych czy tych którzy szukają czegoś w sposób chaotyczny i są uważani za prostaków, ludzi którzy są drugiej kategorii. Są ludzie, którzy mają doświadczenie i są ludzie, którzy mają talent do wiedzy. Ludzie ci powinni się w Kościele uzupełniać.

A czy nie jest tak, jak mówił Pan Jezus, że najpierw prostaczkowie pójdą do Królestwa Bożego?

No właśnie coś w tym jest, bo Ewangelia jest dla wszystkich, a nie dla wybranych. Kazanie na Górze jest mówione takim językiem i w taki sposób, że wszyscy mogą zrozumieć i wszyscy winni tego przestrzegać. Nie jest tylko dla tych kast wybranych. Były próby teorii przedefiniowania Ewangelii, że ewangelie ezoteryczne, ukryte mają znaczenie, jak np. Ewangelia Tomasza. Te oficjalne Ewangelie są właśnie dla prostaków, a te ezoteryczne są właśnie dla tych mądrych i Kościół rzekomo ukrył te ewangelie, a to co proste zostało nazwane prostackie. Przykładowo amerykański film pt. „Stygmaty’’, jest filmem złym pod względem technicznym, ale i ideologicznym, manipulujący pewnymi faktami historycznymi, po to by ludzi zniechęcić do Kościoła. Rzekomo Kościół ukrył jakieś ewangelie ezoteryczne, tajne, które zupełnie coś innego mówiły np. głosiły panteizm, bóstwo Chrystusa równe bóstwu człowieka, naturalistyczny obraz bóstwa. A Kościół chcąc pazernie swoją władzę zachować to wszystko zafałszował, wyeliminował tych, którzy to odkryli i przemocą zmusił, by ta ewangelia dla prostaków stała się rzekomo oficjalna.

W filmie był również inny motyw. Główna bohaterka otrzymała stygmaty, mimo własnej woli. Czy to rzeczywiście jest tak, iż Pan Bóg nie daje wiary, siły by znosić dane cierpienia fizyczne?

Właśnie tak jest, Pan Bóg daje człowiekowi łaskę wiary, łaskę cnoty, za którą człowiek odpowiada, oczywiście w wolnej woli. Dopiero później może dać mu stygmaty, czy też w jakiś sposób zaskoczyć go tym darem. Człowiek też może się na początku bronić, ale nigdy nie jest to tak jak w filmie zostało ukazane. Osoba zupełnie nie przygotowana, żyjąca nawet w grzechach otrzymuje jakieś dary. Bóg może do grzesznika się zwrócić, zaproponować mu nawrócenie. Może bardzo się zbliżyć i człowiek oszołomiony może podjąć decyzję nawrócenia. Bóg nie może człowieka nawrócić wbrew jego woli, przemocą, a jeszcze rzadziej się zdarza, by obdarzał go jakimiś darami wbrew jego woli i bez nawrócenia. W filmie zostało to odwrócone. W pewnym sensie to wyglądało jak opętanie, bo osoba ta miała kontakt nie tyle z Bogiem, ale z duchem zmarłego mnicha, z duchem osoby, która rzekomo odkryła te ewangelie. Tu mamy do czynienia z czystym mediumizmem. To jest parodia i inwersja mistyki chrześcijańskiej. Medium jest postawione na pierwszym planie. Próbuje się zastąpić mediami oficjalny Kościół.

Wspomniał Ojciec na wykładzie o Harym Potterze. Jest to teraz temat na topie. Moja siostra zaczęła czytać i jest pod wielkim wrażeniem, ucieka w świat magii. Czy jest narażona na działanie szatana i czy nie jest to krok w kierunku zachęcenia do magii i okultyzmu, do poznawania tej tematyki?

Myślę, że jest. Na szczęście dzieci tego nie widzą, ale jest pytanie – czy to, że nie widzą, czy, że nie wszystko widzą – część widzą zwłaszcza dzieci będące prawie, że dorosłymi – jeżeli nawet nie widzą, to pewne rzeczy oddziaływują w sposób ukryty, podświadomy. W książkach są jasno pewne rzeczy ukazane, nawet jeśli w sposób ukryty. Są to pewne tematy, światopoglądy, konkretnie nazwane terminy parapsychologiczne, okultystyczne. Ja znalazłem nawet kilkadziesiąt tematów okultystyczno-parapsychologicznych, które są tam ukryte, poruszone. Samo istnienie słowników w książce, wskazuje, że jest to bardzo złożona powieść w sensie mnogości idei okultystycznych, parapsychologicznych i filozoficznych. Ale jest to przedmiotowo wymieszane. Słownik zakłada, że dziecko nie będzie rozumieć i będzie pytać, będzie wchodzić w ciąg pytań. Będzie szukać tego, co jest w pobliżu, odpowiedzi w książkach, które są w tej samej księgarni na innej półce. „Alicja w Krainie Czarów” nie miała tego rodzaju złożoności, nie trzeba było słowników. Chociaż autor był członkiem Towarzystwa Parapsychologicznego w Anglii, to jednak był świadomy niebezpieczeństwa tych rzeczy. Poza motywem lustra, które zostało tak doskonale przetworzone, że nawet nikt na to by nie wpadł, gdyby nie było wiadome, że autor był członkiem Towarzystwa Parapsychologicznego. Tam nie ma śladu, jest to tak świetnie artystycznie zamazane.

Biorąc pod uwagę ogólny trend przyzwolenia na okultyzm, to może spowodować zainteresowanie tymi sprawami. A przede wszystkim sam fakt, że nikt tego nie kwestionuje, jest postawiony w centrum jako temat książki.

Na początku była mowa o „Stygmatach” – najstarsza grupa wiekowa. Później Hary Potter – średnia grupa wiekowa i na koniec pokemony – dzieci. Jest to zauważalny proces oswajania z tą tematyką od najmłodszych lat.

Tak. Tego jest znacznie więcej. Jest np. powieść „Kubuś Puchatek i nauki tajemne”, jest próba przedefiniowania powieści bardzo niewinnej. Ktoś wymyślił powiązanie tego z okultyzmem. Hary Potter i pokemony są okazją do zwrócenia uwagi na książki, które do tej pory były niezauważone.

Nawet jeśli jest to dobra literatura, to i tak dla nas nie jest to ostatecznym autorytetem, bo nas interesuje sam temat magii. Jest wyjątkowo niebezpieczny i wyjątkowo destrukcyjny, o wiele bardziej nawet niż przemoc. Nie przemoc w Harym Potterze czy pokemonach jest niebezpieczna, bo przemoc jest naturalna, bliska człowiekowi. Natomiast uprawianie magii, robienie siebie na Boga, przedefiniowanie całego obrazu świata, to jest proces pozornie mniej agresywny, inwazyjny. W sensie długofalowym może powodować różne przemiany w mentalności jednostek czy grup, czy wychowawców. Powoli przestaje się tolerować, już nie mówiąc o ostrzeganiu, osłabieniu pewnych granic.

Czy możemy w jakiś sposób chronić się przed tym wpływem: łańcuszek, krzyżyk, modlitwa?

Łańcuszek, krzyżyk pomagają przede wszystkim tym, którzy już są chronieni przez Ducha Świętego. Człowiekowi opętanemu łańcuszek nie pomoże, bo go po pierwsze zerwie, a po drugie – my nie jesteśmy w świecie przedmiotów. Przedmioty nam tylko unaoczniają świat religii, świat personalistyczny. Jeżeli jesteśmy sercem przy Bogu, to możemy ten łańcuszek na sercu powiesić, ale nie odwrotnie.

Więc wiara, sakramenty będą nas chroniły przed oddziaływaniem szatana?

W takiej kolejności: wiara jako relacja osobowa, później sakramenty jako wyraz tych relacji, które dotyczą świata materii i sakramentalia, które są jeszcze w tym kręgu, ale bardziej na obrzeżach tej logiki religijnej, ale ściśle są związane z nasza postawą serca. sakramenty i sakramentalia pomagają nam wtedy, gdy jesteśmy przy Bogu.

Na koniec podsumowując, czy mógłby Ojciec polecić osoby, które zajmują się tą tematyką, z pracami, które warto poznać.

Kościół katolicki wydaje dużo pozycji. Szczególnie „Wydawnictwo M”, dba o to, aby pewne rzeczy były poprawnie ustawione. Są pozycje i w Kościele katolickim, protestanckim oraz pochodzące ze Wschodu m. in. praca Kurta Kocha „Między wiarą a okultyzmem”. To jest wielka dziedzina: okultyzm, magia, mistyka, fałszywa mistyka. Jest to dziedzina wymagająca wielkiej wiedzy i badań. Różne są opinie. Staramy się, by znaleźć to, co najlepsze, a przy tym, by to wszystko skonfrontować, żeby wierni nie mieli zamętu.

Dziękuję.

rozmawiała Ewa Brzóska
opracowała Marlena Koprowicz


powrót