Nie lekceważmy małych okazji...

W październikowym miesięczniku Miejsca Święte (Nr 10(58)2001, s. 3) – nawiasem mówiąc pięknie wydawanym przez Księży Pallotynów – został zamieszczony interesujący wywiad z kard. Joachimem Meissnerem z Kolonii. Wywiad ten przeprowadził Tadeusz Karolak dając mu tytuł: Wracam do korzeni.

Proszę posłuchać fragmentu wspomnianego wywiadu. Kard. Meissner opowiada o swoich pielgrzymkach do słynnego sanktuarium w Niemczech: Kevelaer.

„Kevelaer jest największym maryjnym miejscem pielgrzymkowym w Niemczech poza Bawarią. Obraz słynący łaskami to zaledwie mały obrazek -jak z książeczki do nabożeństwa, a przyciąga co roku ponad milion pielgrzymów. W Kevelaer doświadczam podstawowej zasady teologicznej: mała przyczyna daje duży skutek. Skromną kobietę z Nazaretu błogosławią wszystkie pokolenia. Wielki Bóg przez Nią stał się tak mały, że dziewięć miesięcy żył pod Jej sercem. To mnie pociesza i umacnia w biskupiej odpowiedzialności za dużą diecezję. Jeśli to możliwe, bywam trzy, cztery razy do roku w Kevelaer, aby otrzymać od Matki Boga zachętę, ufność i radość z mojej biskupiej posługi”’.

Polacy także lubią pielgrzymować. W miesiące wakacyjne udają się liczne pielgrzymki piesze na Jasną Górę. Inni udają się do wielkich sanktuariów w Lourdes, Fatimie, w Rzymie, w Ziemi Świętej... Wielkie wrażenie wywołuje młodzież klas maturalnych, która co roku ma zwyczaj w pielgrzymkach diecezjalnych modlić się na Jasnej Górze. A miliony Polaków uczestniczących w spotkaniach z Ojcem Świętym w Polsce czy na audiencjach w Rzymie? Pięknie, ale dlaczego tej samej młodzieży nie możemy spotkać we własnych kościołach parafialnych w zwykłe niedziele i święta? Wielu wzdycha za wielkimi uroczystościami, wielkimi sanktuariami, bo wtedy dopiero – jak mówią – można przeżyć Bożą obecność! Tymczasem ten sam Bóg jest obecny i wielki tak samo w ogromnym zgromadzeniu jak i w malutkiej kapliczce, a także w każdym miejscu na świecie!

Dzisiaj, w dobie powszechnej wymiany informacji, wszystko nabiera wymiarów globalnych. Polska, owszem, ale jak się ona ma w stosunku do innych krajów świata. Warszawa, nasza stolica: jesteśmy z niej dumni, ale czym ona jest, chociażby w stosunku do Meksyku, Nowego Jorku, Tokio lub Kairu. Metropolie liczące po kilkanaście milionów mieszkańców: to robi wrażenie! Ale miasto, które nie ma nawet dwóch milionów mieszkańców, czym ono jest?

Żeby się w tych globalnych wymiarach lepiej orientować, mamy do dyspozycji różnego rodzaju księgi rekordów, chociażby Księgę Guinessa... Współczesne narzędzia techniki zdają się przekonywać, że liczy się tylko to, co wielkie. Liczy się także człowiek obdarzony z natury czy dzięki sprzyjającym okolicznościom wielkimi możliwościami.

W ostatnich miesiącach, chcąc nie chcąc, jesteśmy obserwatorami i w pewnym sensie uczestnikami wojny w Afganistanie. Nie mam zamiaru w tym miejscu podejmować takich zagadnień jak: słuszność czy niesłuszność tej wojny, problem terroryzmu, konflikty społeczne, polityczne czy religijne... Ale proszę natomiast zauważyć jedno. Ta wojna jest bardzo dziwna. Absolutna nierówność stron... Cóż znaczy znany od pewnego czasu Afganistan: biedny, o kulturze niemal plemiennej i koczowniczej, wobec współczesnej potęgi pieniądza i techniki? Dlatego jest to raczej ekspedycja, karna ekspedycja, a nie starcie dwóch partnerów. Przepisy bokserskie na przykład nie pozwalają dopuszczać do walki zawodników o zbyt dużej różnicy wagi... To jest zrozumiałe. Przynajmniej z naturalnego punktu widzenia obydwaj mają podobne szansę w walce.

Oczywiście, większość tę afgańską ekspedycję popiera, bo ma ona zagwarantować współczesnemu człowiekowi jakieś minimum bezpieczeństwa na tym świecie.

Cóż jednak myśli o tym przeciętny Afgańczyk. ten nieuzbrojony, który jest u siebie, w swojej ojczyźnie, pielęgnuje swoją tradycję, własną kulturę? Na pewno nie wszyscy Afgańczycy mieli jakiś wpływ na to. że ich ojczyzna została wciągnięta w tzw. wielką politykę i w niebezpieczne zjawisko współczesnego terroryzmu. Ale na pewno wszyscy zadają sobie ze zdziwieniem pytanie: jak to jest? Czy nie żyjemy na własnej ziemi? Dlaczego ktoś inny, na innym miejscu kuli ziemskiej podejmuje decyzje, które dla nas oznaczają: życie, kalectwo lub śmierć? Czy to znaczy, że Afgańczyk. mieszkaniec Etiopii. Sudanu. Peruwiańczyk w wysokich Andach, dlatego, że jest biedny, nieliczny, nie ma nic do powiedzenia? Czy to znaczy, że także poszczególny człowiek nic nie znaczy? Że trzeba koniecznie przyczepić się do jakiejś potęgi i siły? Czy liczą się tylko ci z pierwszych stron gazet, z ekranów telewizyjnych, z giełd finansowych. A co ma powiedzieć obywatel małego i biednego państwa, członkowie małych narodów, mieszkańcy prowincji, niewielkich miast, miasteczek i wsi? Te pytania dotyczą spraw egzystencjalnych.

Z takiego właśnie doświadczenia rodzi się przeświadczenie, że trzeba mieć bardzo dużo, żeby coś wielkiego w życiu zrobić. Gdybym miał wielki talent, gdybym miał bogatych rodziców, gdybyśmy mieli ropę naftową... Wtedy dopiero bylibyśmy wspaniali, bylibyśmy bardziej kulturalni, ulice byłyby czyste, posprzątane, świat byłby piękniejszy...

Drodzy Słuchacze!

Zanim wspólnie spróbujemy dać na te pytania odpowiedź, pozwólcie, że przytoczę jeszcze kilka wypowiedzi, które jakoś z naszym tematem się łączą..

1. Wiemy, jakim problemem jest przestępczość, walka o bezpieczeństwo, sprawiedliwość... Policjanci robią, co mogą, i robią naprawdę bardzo dużo. Ze skutków ich pracy społeczeństwo wciąż jest niezadowolone. Najczęściej tłumaczy się ubóstwem państwa, brakiem sprzętu, pieniędzy...

Gazeta Niedzielna, Rok 53, 38/2773, 23 września 2001 r., Londyn, s, 4. „Modlitwa sposobem walki z przestępczością”

Modlitwa jest najlepszym sposobem do zwalczania przestępczości w Londynie – tymi słowami zwrócił się Sir John Stevens, Komisarz Policji Metropolitalnej w Londynie do 200 kościelnych przywódców. Wezwał on pastorów i duchownych do dołączenia do niego w tej szczególnej duchowej kampanii. Jego przemówienie wygłoszone w największym europejskim kościele Kingsway International w londyńskiej dzielnicy Hackney, było drugim krokiem w jego projekcie „moc modlitwy”. W zeszłym miesiącu senior brytyjskiej policji zwołał krajową kongregację modlącą się na regularnej «służbie» w intencji swoich lokalnych komisariatów. „Wierzę w moc modlitwy, jestem chrześcijaninem i wierzę w nauczanie Chrystusa o tym, że moc modlitwy jest w stanie zmieniać rzeczy”. Zaapelował on również do duchowego dołączenia do sił policyjnych: .,Zapraszam was do wspólnej pracy w tworzeniu bezpieczniejszego miasta oraz walki z przestępczością i wpływem narkotyków”.

The Daily Telegraph

2. Prawie wszyscy narzekają na zapracowanie, zagonienie od rana do wieczora. Ale jednocześnie wiele z tego cennego czasu nie wykorzystuje się jak należy. Można by coś pożytecznego zrobić, ale dlaczego? Kto to zobaczy? To się nie opłaci! Pracować za takie marne pieniądze? Lepiej godzinami siedzieć przed telewizorem i ponarzekać, że czasu mało i ciągle coraz gorzej. Może jutro zabiorę się do porządków, może kiedyś się pomodlę, dzisiaj jeszcze nie, bo nie mam nastroju... Jeszcze jest czas...

Ks. Sławomir Murawka TChr.: Mądrze oczekiwać przyjścia Pana (projekt homilii na XXXIII Niedzielę Zwykłą, rok C). w: Msza Święta, 11/2001, s. 343

Czas

Czas jest (...) bardzo ważnym darem. Jeżeli chcesz dobrze zrozumieć wartość jednego miesiąca, zapytaj matkę, która urodziła przedwcześnie dziecko. By zrozumieć wartość tygodnia, porozmawiaj z redaktorem naczelnym jakiegoś tygodnika. By pojąć wartość jednej godziny, spytaj zakochanych, którzy czekają na spotkanie po długiej przerwie. Aby zrozumieć wartość jednej minuty, pytaj osobę, która spóźniła się na pociąg. Jeśli chcesz usłyszeć, jaka jest wartość jednej sekundy, zapytaj kogoś, kto właśnie uniknął wypadku samochodowego. By zrozumieć wartość jednej milisekundy, spytaj tego, kto zajął drugie miejsce na olimpiadzie. Ogromna jest wartość każdej chwili. To skarb, który trzymasz w swoich dłoniach!

3. Zanim zauważono niezwykłość św. Teresy od Dzieciątka Jezus, myślano o niej i mówiono także – różnie. Sama św. Teresa natomiast, postawiła sobie bardzo wysokie wymagana i najwyższy cel do osiągnięcia. To budziło zdziwienie i niedowierzanie. Ona? Z czym? W jaki sposób? Świadomie wybrała swóją „małą drogę” do świętości.

Jeden z francuskich poetów dał następujący, poetycki komentarz do „Małej Drogi” św. Teresy:

Świętość.

„... pewnego dnia, kiedy Teresa

ukazała nam ..małą drogę”,

można było powiedzieć: Ja także

mogę stać się świętym (...)

Teraz widzi się lepiej, że terenem świętości

jest życie codzienne.

W mojej pracy, w mojej rodzinie.

w moim zdrowiu lub chorobie.

w moich problemach skromnego, ubogiego życia

mam stać się kimś, kto zawsze znajduje

sposób kochania, właśnie teraz i tutaj (...)

Proszę Cię dzisiaj, Panie Jezu, niech się rodzą wszędzie

święci życia codziennego”.

(André Seve. w: O. Krzysztof Dorosz TJ: Święto Nieba. w: NIEDZIELA, 43/2001, s. 12).

Nie lekceważmy małych okazji....

Dzisiaj Kościół święty obchodzi uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Nic nie wskazuje na to, żeby Joachim i Anna, rodzice Maryi, byli specjalnie znani w swoim środowisku. Podobnie i Maryja. Gdy Żydzi pytali: kim jest Jezus, sami sobie odpowiadali: przecież my znamy Jego matkę z Nazaretu. A więc, w niej nie doszukiwali się niczego szczególnego, co miałoby jakoś tłumaczyć Jezusa i Jego naukę. A jednak, z perspektywy czasu widać, jak ta, która nazwała siebie: „Służebnicą Pańską”, została wyniesiona do godności Matki Syna Bożego.

Kościół zawsze będzie wspominał betlejemskich pasterzy i Trzech Mędrców ze Wschodu właśnie dlatego, że nie zlekceważyli małego dzieciątka, które okazało się Synem Bożym.

Pan Bóg wybiera to, co mało wartościowe wobec ludzi...

To właśnie najmłodszy syn Jessego Dawid został namaszczony na króla, a nie jego starsi i lepiej prezentujący się bracia...

W obliczu zagrażających klęsk. Pan zapewnia, że Jego lud nie zaginie. Odrodzi się z tzw. Reszty Izraela, czyli z błogosławionej części ocalonego Narodu Wybranego. Kim miała być ta Reszta?

Posłuchajmy, co mówi prorok Sofoniasz:

Szukajcie Jahwe, wszyscy pokorni ziemi,

którzy pełnicie Jego nakazy;

szukajcie sprawiedliwości, szukajcie pokory,

może się ukryjecie w dzień gniewu Jahwe (2, 3).

I zostawię pośród ciebie lud pokorny i biedny,

a szukać będą schronienia w imieniu Jahwe.

Reszta Izraela nie będzie czynić nieprawości

ani mówić klamstwa (3, 12).

I jeszcze Jeremiasz:

Ja sam zbiorę resztę swego stada

ze wszystkich krajów, do których je wypędziłem.

Sprowadzę je na ich pastwisko,

by miały coraz liczniejsze potomstwo (23, 3).

Także Apostołów Jezus nie szukał na dworach i pałacach, ale wśród ubogich ziemi, ubogich nie tylko w chleb codzienny, ale także ubogich w dobro. Dlatego oskarżano Jezusa, że spotyka się z celnikami i grzesznikami.

Powiedzmy sobie prawdę:

– Kto w walce z przestępczością w Polsce pomyślał o modlitwie w intencji policjantów, a także w intencji przestępców o ich nawrócenie?

– Czy mam poczucie odpowiedzialności za każdą chwilę czasu: własnego i cudzego?

– Czy nie wydawało ci się, że to Pan Bóg przychodzi do ciebie na audiencję i to koniecznie, w odpowiedniej oprawie. Bo Pan Bóg w zwykłym parafialnym kościele, to za mało. Modlitwa za pośrednictwem Matki Boskiej w kapliczce, w domu z różańcem w dłoni, to przecież takie nieefektowne?

Przygotowujemy się do uroczystości Bożego Narodzenia. Może pytamy się: w jaki sposób tym razem przygotować się, aby te święta przeżyć najlepiej?

Maryja, Niepokalanie Poczęta, i Dzieciątko Jezus dają nam znak: nie lekceważ małych chwil. Nie lekceważ małych okazji. Być może, że tak jak w życiu Maryi, jakaś mała chwila czy mała okazja rozpocznie i w tobie wielką historię.

Abp Wojciech Ziemba
Katecheza wygłoszona w radiu „Maryja”, 8 XII 2001


powrót