Lubię śpiewać

Pytanie, jak wychowywać dzieci, należy zastąpić innym: jak mam się stawać coraz dojrzalszą osobą. Im pełniej bowiem urzeczywistniamy samych siebie, swoje duchowe możliwości, im mniej zamieszania w naszych związkach z innymi ludźmi, tym większa szansa, że dzieci dorastające obok nas będą zdrowo i pogodnie się rozwijały. Zaczynać więc trzeba zawsze od siebie.

Najlepiej zacząć od modlitwy, skupienia, ciszy, aby nasłuchiwać tego, co prawdziwe i dobre. Niech to będzie czas twego wyłącznego spotkania, z sobą, z Bogiem. Rano i wieczorem, kiedykolwiek, byleby stworzyć sobie szansę na porządkowanie myśli, nazywanie uczuć, dookreślanie celów życiowych, przypominanie podstawowych zasad, z których naprawdę nigdy nie chcemy rezygnować.

Samoświadomość i branie odpowiedzialności za kształt i treść swojego życia to bardzo ważne filary poczucia własnej wartości, szczególnie chrześcijanina.

Jednym ze sposobów pracy nad poczuciem wewnętrznej szczęśliwości jest kontrolowanie tego, w jaki sposób zwracamy się sami do siebie w wewnętrznym monologu.

Jeżeli nie jesteś pewien, Drogi Czytelniku, jak wygląda twój monolog wewnętrzny, wtedy przysłuchaj się uważnie, co wypowiadasz do swoich dzieci, podwładnych, uczniów i innych spotkanych ludzi. Kpisz sobie z nich? Naigrawasz? Jesteś wobec innych podejrzliwy? Nie ufasz im? Poniżasz?

Spójrz uczciwie i sprawdź, czy nie są to „przypadkiem” twoje odniesienia do siebie samego?

Czy można zmienić stosunek do siebie poprzez zmianę treści tego, co sami do siebie mówimy? Tak! Można. Zaproponuję teraz przeczytanie poniższego tekstu, jakbyście Państwo mówili do siebie, o sobie:

Jakie to cudowne, że jestem. Przepełnia mnie wdzięczność Bogu, za to, że ja i moja biografia właśnie mnie dotyczy i tworzy moją niepowtarzalność.

Cenię siebie za troskę i serdeczność, jaką wzbudzam w sobie wtedy, kiedy wspieram i pomagam innym. Jestem człowiekiem pracowitym. Jedną z moich największych radości jest spostrzeżenie, że dzielenie się tym, co posiadam, wzbudza we mnie wzruszenie, dumę i poczucie szczęścia.

Lubię patrzeć na dzieci. Lubię, kiedy wsuwają maleńką dłoń w moją dużą i twardą rękę. I żeby spojrzeć w ich roziskrzone i pogodne oczy trzeba przyklęknąć... Chcę, aby to, co mówię do nich było rozważne i mądre.

Jest we mnie wiele wyrozumiałości, wielkoduszności i łagodności.

Lubię patrzeć na drzewa: dęby, jodły, sosny, modrzewie...

Lubię wspólnie śpiewać. Dostrzegam wtedy wyraźnie swoją odmienność i dostrajam swój głos do zaproponowanej tonacji. Trzymanie się w rygorach rytmu i i w linii melodii sprawia mi wiele przyjemności. Szczególną radość przeżywam dostrzegając, że kiedy śpiewam, wtedy głębiej oddycham. Zabawne jest obserwowanie przepony. Wspaniale elastyczna; już to kurczy się – abym mógł pełnym głosem zaśpiewać psalm uwielbienia, już to fantastycznie się rozszerza – pozwalając ponownie zaczerpnąć życiodajnego powietrza. Lubię głęboko oddychać świeżym powietrzem, bo zadziwiająca jest wtedy jasność dookoła.

Lubię spacerować. Regularność rytmu kroków orzeźwia mnie i uspokaja. I każdy krok zmienia mój punkt widzenia. Obserwuję także giętkość i miękkość moich ruchów. Jakie to eleganckie i płynne.

W rytmie kroków bije moje serce. Żeby moje serce było mi wierne, chcę być wierny swemu sercu. Ono pracuje spokojnie, kiedy zapewniam mu aurę życzliwości, kiedy daję mu poczucie sensu życia, sensu pracy. Zaciemniona, zadymiona atmosfera nie sprzyja mnie i memu sercu.

Tak! Moje serce jest sprawniejsze i natęża swe rytmy wtedy, gdy kocham. Chcę, aby moje serce miało komu bić, dla kogo pracować. Bo praca, która wiedzie do celu, daje wiele radości. Lubię wyznaczać sobie cele i do nich zmierzać. I lubię być zaskakiwany, gdyż wiem, że codzienność przybiera przeróżne kształty i będzie inna, niż moje plany. Taki jest cud życia.

Moje serce oczekuje ode mnie przyjaźni. Zobowiązuję się sprzyjać swemu sercu i dumny jestem z siebie, kiedy potrafię zachować umiar w gniewie, niepewności, w lęku i w smutku.

Jestem człowiekiem, który zachowuje zdrowy rozsądek, umiar, wstrzemięźliwość! Dzięki takiej postawie unikam nikomu niepotrzebnych dramatów.

Cieszę się, kiedy spostrzegam siebie jako człowieka odpowiedzialnego. Lubię sprzątać i patrzeć na swoje wysiłki porządkowania. Lubię dni, w których potrafię koncentrować się na tym, co najważniejsze.

I chcę zawierzyć tajemnicę swego życia Bogu Jedynemu.

Jerzy Binkowski


powrót