Malutki mikrotraktacik o władzy

Jaki system władzy jest najlepszy? Oczywiście zdecydowana większość odpowie, że demokracja. Niektórzy – niby ci inteligentniejsi – powiedzą (bodajże za Churchillem), że jest to ustrój najgorszy, ale lepszego nie wymyślono. Może i tak, ma demokracja swoje plusy, ma i minusy. Jak napisał kiedyś Łysiak: na ulicy zamieszkałej przez pięciu sutenerów i dwóch biskupów, demokracja odda władzę sutenerom. Jest to niewątpliwie dość odrażająca strona tego systemu, gdyż dopuszcza on do władzy kłamców, łajdaków, cwaniaków i różnej maści ancymonów żerujących na ludzkiej głupocie (a żerowanie tego rodzaju jest chyba najłatwiejsze z możliwych). Z drugiej jednak strony, czyż systemy niedemokratyczne, czy wręcz monarchiczne nie uraczyły nas wystarczającą liczbą dewiantów i głupców na eksponowanych stołkach? Ma jednak demokracja jeden niezaprzeczalny plus. Jest nim mianowicie kadencyjność władzy. Każdy rządzący musi się liczyć z tym, że za jakiś czas rządzić nie będzie. Jest tak nie tylko w systemach politycznych. Takie same zasady panują też w zakonach. I to jest wysoce chwalebne. Kadencyjność wyklucza bowiem zasadniczo istnienie tzw. „świętych” krów oraz „świętych” byków. Jeżeli kadencyjności nie ma, to niejednokrotnie zdarzyć się może, że takie „święte” byczysko zlewa się ze stołkiem i prowadzi do degradacji powierzonych swej pieczy obszarów. Przy okazji owe groteskowo żałosne stworzenie nadyma się pychą, nie liczy się z nikim i z niczym, a najważniejsza dla niego staje się ta część jego ciała, która zrosła się organicznie ze stołkiem. Oczywiście dla ucha „świętego” byka bluźnierczo brzmi opinia o tym, że on mógłby władzę oddać. Kadencyjność, to dla niego słowo, które absolutnie powinno zniknąć ze słownika, a w najlepszym razie jego wymawianie w obecności „świętych zrośniętych” (ze stołkami) należy karać śmiercią.

Zaiste ma kadencyjność uzdrawiającą moc. Dzięki niej nie tylko przysłowiowy wół nie zapomina, że cielęciem był, ale i „święte” byczysko nie traci ze świadomości nieuchronności powrotu do szeregu. A rządzeni też na tym zyskują, bo wyrok znoszenia władzy „świętej” rogacizny nie jest dożywotni. Zresztą kadencyjność doprowadza do eksterminacji rzeczonego pogłowia władczego i stwarza skuteczne bariery dla pojawiania się nowych osobników. Dobrze, że choć jeden plus ta cała demokracja posiada.

Ks. Marek Czech


powrót