Jerzy Binkowski - psycholog
Miłość w ciemności świeci


        Najgłębszą ciemność może rozjaśnić miłość. Bezwarunkowa. Wierna. Czy przekroczysz próg nadziei i rzucisz się w ciemność wierząc, że ON JEST WSZECHOBECNY?
        Pragnienie, oczekiwanie jest początkiem odrodzenia, trwa latami (jest procesem) i staje się Bożym Narodzeniem! Naszymi narodzinami dla Boga jest pełna oddania i miłości - śmierć.
        W książeczce "Rozmowy z Bogiem" F.F. Carvajal roztacza obraz podróży w nocy, kiedy to idzie się wiele kilometrów z oczyma tęsknie zwróconymi w kierunku światła płynącego z okien domu, który znajduje się gdzieś daleko. Jakże trudno w zmroku, ciemności, ocenić odległość! Do celu naszej wędrówki może być zarówno parę kilometrów, jak też zaledwie kilkaset metrów. Jednak możemy być pewni, że światło, które zaledwie majaczy na odległym horyzoncie, jak mały punkcik, pewnego dnia rozbłyśnie i ukaże się w całej pełni.
        Kościół nakłania nas, byśmy w nadziei szli, zapatrzeni w przyszłość. Zachęca, byśmy wytrwale szli, uważni, czuwający pośród nocy, wpatrzeni w jasny punkt - Betlejem.
        Z coraz większą miłością. Z głębokim pragnieniem świętości.
        Świętość jest żarliwością: żarem i tkliwością. Czy można wieść życie uświęcone bez pracy na rzecz osób, które postawił nam Bóg na naszej drodze? W zasięgu naszych rąk są Ci, wobec których zobowiązywaliśmy się, sakramentalne, do czuwania i uważności? Czy jest możliwa świętość, spełnione życie, bez oddania się na służbę tym, którzy są najbliżej?
        Moja rodzina to okręt i Ocean. Mam z całą rodziną dotrzeć do portu. W zmiennym i tajemniczym żywiole, w którym nieprzewidywalne są m.in. siła wiatru i temperatura wody, robię wszystko, co w mojej mocy, aby statek dopłynął do portu.
        Szczegółowej odpowiedzi na pytanie, jak to zrobić, jak przygotować siebie do życia wartościowego i tym samym - jak wychowywać - nie otrzymamy od nikogo z zewnątrz. To mogą i muszą być nasze osobiste decyzje. Wiem, że możliwe jest dopłynięcie do Portu, ponieważ znam historię podróży Maryi, Józefa i Jezusa. Wiem, że cierpieli niedostatek rzeczy materialnych, że uciekali do Egiptu, że syn im się "zagubił" w świątyni, gdy Oni oddalali się od niej. Jesteśmy w podróży. Nasze doświadczenie wędruje wraz z nami. Coraz pełniej dostrzegamy naszą niekompletność, którą uzupełnia człowiek obok nas. Osoba małżonką i naszych dzieci jest zadaniem podstawowym. Oni są wspólną drogą do Boga.
        Wiem, że to wszystko wiesz, Drogi Czytelniku i tylko nie potrafię zrozumieć, co mnie wstrzymuje przed przyjęciem takiej postawy w życiu, która jest oddaniem wszystkich swoich sił i możliwości na rzecz rodziny.
        Zbliża się nowy rok. W atmosferze nadziei pragnę podjąć nowe zobowiązania. Pragnę przyjąć jako podstawową zasadę życia HONOR i GODNOŚĆ ojcowską. Czas na przenikliwy, mądry, uczciwy rachunek Sumienia. Swojego. Gdzie znajduje się moje serce? Co zajmuje w nim najwięcej miejsca? Bóg?
        Czy zobaczę, że niekiedy włada mną żądza poklasku, pragnienie pochwał, lęk przed oceną? Zniechęcenie wynikające z trudności; uraza z powodu cierpkiej przygany; rutyna; roztargnienie; małoduszność; zmysłowość?
        Wiem, że najważniejsze, aby najważniejsze było najważniejsze. Miłość.


powrót