Ks. Tadeusz Krahel
W Generalnym Okręgu Białoruś (c.d.)
W latach 1942-1943 w Generalnym Okręgu Białoruś zginęło wielu księży nie tylko w zbiorowych egzekucjach, o których już mówiliśmy, ale i pojedynczo w różnych okolicznościach, trudnych dziś do ustalenia. Było to wynikiem wzmagającego się terroru niemieckiego i oparcia się okupantów na skrajnych ugrupowaniach nacjonalistycznych białoruskich, wrogich katolicyzmowi i polskości. Ponadto odnotować trzeba jeszcze jeden element - partyzantkę sowiecką. Jezuita Wacław Sęk w swoich wspomnieniach z okolic Mołodeczna i Wilejki napisał, iż wiosną 1942 r. pojawili się tam partyzanci sowieccy i charakteryzuje krótko: "powiało grozą".
Kapłani ginęli za to, że będąc księżmi katolickimi byli oparciem dla uciskanego narodu, że prowadzili działalność w duchu Ewangelii pomagając i ratując prześladowanych, np. Żydów, a także za swoje zaangażowanie się w działalność patriotyczną.
W Słonimie Niemcy po wkroczeniu do tego miasta latem 1941 r. ustanowili burmistrzem ks. Kazimierza Grochowskiego, pełniącego obowiązki proboszcza parafii. Wiedzieli, że pochodził on z byłego zaboru pruskiego i znał dobrze język niemiecki. Jako burmistrz starał się ratować Żydów, wydawał im metryki aryjskie. Prawdopodobnie za to w marcu czy kwietniu 1942 r. Niemcy go aresztowali i osadzili w więzieniu w Słonimie. Po tygodniu wywieziono go do więzienia w Baranowiczach i po paru dniach rozstrzelano. Po śmierci ks. Grochowskiego obowiązki dziekana przez jakiś czas pełnił kapelan Sióstr Niepokalanek, jezuita Adam Stark. Ten wcześniej gorliwie pracował w Żyrowicach, za co już w czasach sowieckich siedział w więzieniu. Obecnie w Słonimie współpracował z niepokalankami i starał się z posługą kapłańską dotrzeć do wszystkich, także do więzienia. Okazywał też swoją pomoc Żydom. W dniu 18 XII 1942 r. został aresztowany. Uwięziono też dwie siostry niepokalanki, siostrę Ewę Noiszewską, która była lekarzem i s. Martę Wołowską. Następnego dnia zostali oni rozstrzelani na Górze Pietralewickiej koło Słonima razem z wieloma innymi ludźmi. Ks. Stark wszystkich żegnał znakiem krzyża, prawdopodobnie udzielił absolucji. Ludzie ginęli wołając: "Niech żyje Chrystus Król! Niech żyje Polska!" Siostry Niepokalanki są wśród kandydatek na ołtarze w procesie "Męczenników II wojny światowej".
Bardzo bolesny cios dotknął pod koniec lata i na początku jesieni 1942 r. kapłanów dekanatu wilejskiego i mołodeczańskiego. "Późnym latem" - jak określił ks. Sęk - został aresztowany ks. Aleksander Lubecki, proboszcz przygranicznej parafii Olkowicze. Został zamordowany w więzieniu w Wilejce, prawdopodobnie przez powieszenie (20 X ?). Uwięziono też ks. prałata Karola Lubiańca, dziekana dekanatu Mołodeczno, pracującego w miejscowości Plebania koło Krasnego. Wcześniej był on profesorem i wicerektorem Seminarium Duchownego w Wilnie, a w czasie okupacji sowieckiej wikariuszem generalnym ze specjalnymi prawami dla części archidiecezji w granicach Białoruskiej Republiki Radzieckiej. Wiele wskazuje na to, że rozstrzelano go także w Wilejce 28 IX 1942 r. Niektórzy uważają, że w lesie koło Wilejki. W więzieniu wilejskim w październiku 1942 r. zginął również ks. Józef Malinowski z Mołodeczna, wcześniej proboszcz parafii Krasne nad Uszą oraz ks. Władysław Jasicki, karmelita, proboszcz parafii Ilja. Natomiast w Kościeniewiczach koło Wilejki zastrzelony został w kościele miejscowy proboszcz ks. Antoni Żemło. W czasie nabożeństwa Niemcy z psami weszli do świątyni. Ksiądz zwrócił im uwagę. Za to został zastrzelony przy ołtarzu. Miało to miejsce 15 XII 1942 r.
W dekanacie wiszniewskim miejscem cierpień i straceń było więzienie w powiatowym Wołożynie. Tu został zamordowany w 1943 r. były proboszcz tej parafii ks. Antoni Udalski oraz ks. Zygmunt Miłkowski, proboszcz Wiszniewa. Ks. Udalski w związku z trudnościami wyjechał z Wołożyna i objął parafię Soleczniki na Litwie. Tu jednak litewska "Sauguma" go aresztowała i umieściła w więzieniu na Łukiszkach w Wilnie. Stąd wywieziono do Wołożyna i tu został rozstrzelany. Wiele faktów wskazuje na to, że przyczyną jego śmierci była pomoc w ratowaniu Żydów.
W tym okresie dalszy ciąg swego dramatu przeżywała parafia Traby w dekanacie wiszniewskim. Po zamordowanych wcześniej księżach: Wacławie Rodźko (22 V 1940), Stanisławie Zubkowiczu (24 VI 1941) i ks. Franciszku Cybulskim, rozstrzelanym w Lidzie 10 III 1943 r., uśmierceni zostali przez partyzantkę sowiecką kolejni duszpasterze tej parafii: ks. Roman Mosiewicz (1943) i ks. Piotr Wojno-Orański (1944). Ten ostatni pochodził z parafii Traby i dojazdowo służył swoim rodakom.
Partyzantka sowiecka zamordowała jeszcze ks. Eugeniusza Łateckiego, proboszcza Drozdowszczyzny koło Duniłowicz (1942) i ks. Edwarda Murończyka, proboszcza parafii Dubrowy w dekanacie Mołodeczno (21 X 1942). Przy zniszczonym kościele w Dubrowach znajduje się do dziś ładnie utrzymany grób ks. Murończyka. Nie wiemy, niestety, nic o okolicznościach jego śmierci.
Ofiarą holokaustu Żydów z Brasławia stał się również miejscowy proboszcz i dziekan ks. Mieczyslaw Akrejć. Mordowani przez Niemców Żydzi schronili się na plebanię. Tu ich zbrodniarze dosięgli. I tu próbę przyjścia im z pomocą zapłacił swoim życiem ks. Akrejć w dniu 25 VI 1942 r.
W nieznanych okolicznościach zginął w 1943 r. proboszcz Żodziszek ks. Paweł Czapłowski. Wiadomo, że miał tam trudności z policją białoruską. Prawdopodobnie to było przyczyną jego śmierci. Nie wiemy również w jakich okolicznościach zginął w 1943 r. proboszcz parafii Kobylnik (obecnie Narocz).
Odnotować trzeba śmierć kapłanów w Mińsku, ks. Wincentego Godlewskiego i ks. Stanisława Glakowskiego. Oni jako Białorusini, po zajęciu wschodnich terenów przez Niemców udali się z Wilna do Mińska i tam duszpasterzowali i angażowali się w działalność narodową. Ks. Godlewski należał nawet do rządu białoruskiego pod protektoratem niemieckim. Obaj zginęli w 1943 r. podobno za to, że nie wstali na akademii w Mińsku w czasie hymnu hitlerowskiego.
Na terenie przedwojennej Białorusi zginęło kilku kapłanów za swoją działalność duszpasterską wśród tamtej ludności. Byli to: jezuita Antoni Światopełk-Mirski (24 XII 1942), salezjanin Izydor Marciniak (koniec 1942) oraz marianie Jerzy Kaszyra (18 II 1943) i Antoni Leszczewicz (17 II 1943). Ci ostatni zostali spaleni w Rosicy wraz ze swoimi parafianami w czasie pacyfikacji terenów za Dźwiną na północ od Drui. Byli oni zakonnikami z klasztoru marianów w Drui, lecz w czasie wojny pracowali w Rosicy i okolicznych miejscowościach, gdzie ludność za sowietów pozbawiona była kapłanów, lecz zachowała wiarę i pragnęła posługi sakramentalnej. Marianie Kaszyra i Leszczewicz są kandydatami na ołtarze jako Męczennicy II wojny światowej.
Duszpasterze obrządku wschodniego z terenu archidiecezji wileńskiej też złożyli swoją daninę krwi. Ks. Grzybowski Antoni, duszpasterz Albertyna koło Słonima został rozstrzelany w Słonimie 20 X 1943 r. Natomiast ks. Jan Hermatiuk, administrator Synkowicz koło Słonima zginął w nieznanych bliżej okolicznościach w 1943 r.
Ostatnią ofiarą czasów okupacji hitlerowskiej na interesującym nas terenie był ks. Bolesław Gramz, proboszcz Idołty koło Drui. Był to świątobliwy kapłan, po studiach rzymskich, który w czasie wojny wykańczał nowy kościół w Idołcie. W ostatniej fazie okupacji niemieckiej został aresztowany przez policję białoruską jako zakładnik. Wieziono go do Niemców do Dryssy i po drodze "stworzono mu szansę ucieczki", z której on skorzystał i wtedy go zastrzelono dnia 8 VI 1944 r.
Przeglądając te męczeńskie dzieje widzimy, jak wiele jest spraw nie zbadanych, niewyjaśnionych. Jakże wielka jest ofiara krwi kapłanów archidiecezji wileńskiej i zakonników z jej terenu. Mamy nadzieję, że przynajmniej ich przedstawiciele znajdą się wśród Męczenników II wojny światowej, których proces beatyfikacyjny się toczy, a Ojciec Święty Jan Paweł II ma ich wynieść na ołtarze.
|