W Generalnym Okręgu Białoruś
Ks. Tadeusz Krahel


        Po agresji niemieckiej na Związek Radziecki największa część archidiecezji wileńskiej znalazła się w utworzonym w lipcu 1941 r. Generalnym Okręgu Białoruś, będącym częścią Komisariatu Rzeszy Wschód. W tym okręgu znalazły się tereny od rzeki Dźwiny na północy z Brasławiem, Głębokiem, Wilejką, Mołodecznem, Wołożynem, Iwiem, Lidą, Szczuczynem i Słonimem na południu. Od jesieni 1941 r. Niemcy na tych terenach oparli się na Białorusinach i prawosławiu. Dlatego szczególnie ciężka była sytuacja Kościoła Katolickiego i Polaków. Trzeba jednak podkreślić, że wiele zależało od tego, jacy ludzie ze strony niemieckiej i białoruskiej stali u władzy w danym powiecie czy gminie.
        Pierwszym kapłanem archidiecezji wileńskiej na tym terenie, który zginął z rąk okupanta niemieckiego był ks. Stanisław Staszelis z Surwiliszek, zamordowany dnia 2 VII 1941 r. na swojej plebanii wraz z wszystkimi domownikami. Nie wiadomo, co było przyczyną tak okrutnej zbrodni.
        Przez kilka następnych miesięcy był „względny spokój". Od jesieni tego roku widoczne jest coraz ostrzejsze nastawienie Niemców wobec Kościoła Katolickiego. Dnia 9 listopada został rozstrzelany pod Borysowem ks. dr Henryk Hlebowicz, były profesor Uniwersytetu Stefana Batorego i Seminarium Duchownego w Wilnie. Od września był on proboszczem 3 parafii: Chotajewicze, Korzeń i Okołów, leżących na północ od Mińska, na terenie Białorusi. Wysłany tam został przez arcybiskupa wileńskiego Romualda Jałbrzykowskiego na prośbę ludności katolickiej Mińszczyzny, tak ciężko prześladowanej za wiarę przez bolszewików. Szybko jednak gorliwe duszpasterstwo ks. Hlebowicza nie spodobało się okupantom i za to zginął w nieznanym dokładnie miejscu koło Borysowa. Jego pamięć przypomina krzyż postawiony kilka lat temu przy kościele w Borysowie. Toczy się też jego proces beatyfikacyjny jako Męczennika II wojny światowej. O nim będzie oddzielny artykuł.
        Na początku grudnia 1941 roku zostali aresztowani duszpasterze parafii Ikaźń, proboszcz ks. Władysław Maćkowiak i wikariusz - ks. Stanisław Pyrtek. Zostali aresztowani za nauczanie religii. Trzymano ich najpierw w więzieniu w Brasławiu, a przed Bożym Narodzeniem wywieziono ich do Głębokiego. Tu do więzienia dołączono do nich pod koniec stycznia 1942 r. jeszcze jednego kapłana, ks. Mieczysława Bohatkiewicza, aresztowanego 16 stycznia w Dryssie. Duszpasterzował on wcześniej w parafii Pelikany koło Dryświat. Wszyscy trzej zostali rozstrzelani w lesie Borek koło Berezwecza w dniu 4 III 1942 r. Mogli uniknąć śmierci, gdyż przestrzegano ich przed uwięzieniem, a potem dawano im szansę ucieczki ze szpitala w Głębokiem. Nie chcieli jednak, żeby za nich inni ucierpieli, czy zostali rozstrzelani. Są poszlaki wskazujące na to, że ofiarowali swoje życie za wolność innych. Wzruszające są ich listy do najbliższych, napisane na kartkach brewiarzy w celi śmierci na kilka godzin przed rozstrzelaniem. Ukazują one ich stan ducha w obliczu śmierci i są przykładem wiary i pięknej postawy kapłańskiej. Zostali oni włączeni do procesu Męczenników II wojny światowej i ich sylwetki oraz męczeństwo będzie opisane jeszcze niejednokrotnie.
        W tymże samym Berezweczu w kilka miesięcy później Niemcy zamordowali jeszcze 5 kapłanów: ks. Bolesława Maciejewskiego, dziekana i proboszcza z Postaw, ks. Romualda Dronicza, proboszcza Wołkołaty, ks. Adama Masiulanisa, proboszcza z Łużek, ks. Antoniego Skorko, proboszcza z Woropajewa i ks. Władysława Wieczorka, salezjanina pracującego w Parafianowie. Jako przyczynę śmierci ks. Maciejewskiego i ks. Masiulanisa niektórzy podają ich opór w oddawaniu Niemcom dzwonów kościelnych. Inni zaś mówią, że ks. Maciejewski został rozstrzelany za wezwanie „Królowo Polski" w litanii do Matki Boskiej. Trudno ustalić przyczyny. Trzeba jednak wskazać na to, że księża ginęli nieraz tylko za to, że byli kapłanami i Polakami.
        Patrząc na sytuację Kościoła Katolickiego na terenie generalnego okręgu Białoruś, widoczne jest od połowy 1942 r. nasilenie represji wobec księży katolickich. Oprócz wspomnianych już księży z okolic Głębokiego, rozstrzelanych w Berezweczu, pod koniec czerwca 1942 r. uwięziono 16 księży z Lidy i okolic. Sześciu zwolniono po dłuższym lub krótszym pobycie w więzieniu w Lidzie. Byli to ks. Ignacy Cyraski, dziekan i proboszcz w Wasiliszkach, ks. dr Ildefons Bobicz, dziekan i proboszcz w Iwiu, ks. Klemens Czabanowski, pijar z Lidy, ks. Jan Wienożyndzis, proboszcz z Pielasy, ks. Piotr Milkiewicz, proboszcz parafii Dudy i jeszcze jeden kapłan, którego dotąd nie udało mi się ustalić.
        Najdłużej trzymano w więzieniu ks. Bobicza i ks. Wienożyndzisa, których zwolniono dopiero w lutym 1943 r. W kilka dni później po ich uwolnieniu zmarł w więzieniu salezjanin ks. Bujar, który przed wojną i w początkowym jej okresie pracował w Różanymstoku, później w Kurhanie koło Lidy.
        Natomiast 10 marca 1943 r. pozostałych 9 kapłanów wywieziono do lasku sosnowego za strzelnicą koszar piechoty i tam rozstrzelano nad przygotowanym dołem, do którego wrzucono ciała i zasypano. Byli to księża: Aleksander Augustynowicz, proboszcz Niecieczy, Alfons Borowski, proboszcz parafii Lack, Franciszek Cybulski, proboszcz parafii Traby, Stefan Dobrowolski, proboszcz Bielicy, Wincenty Łaban, proboszcz Lidy-Słobódki i wikariusz tejże parafii - Lucjan Mroczkowki, Jerzy Ożarowski, wikariusz z Lipniszek, Wincenty Strześniewski, proboszcz Juraciszek i Stefan Śniegocki, wikariusz lidzkiej fary. Ciała ich potajemnie zabrano z tego dołu i pochowano we wsi Bielskie, a po wojnie przeniesiono na cmentarz lidzki.
        Oprócz tego w różnych miejscach okręgu Białoruś zginęło wielu jeszcze księży.


powrót