Miasto, w którym warto żyć
Rozmowa z Krzysztofem Jurgielem - Prezydentem Białegostoku, Posłem na Sejm RP


Cztery lata temu, w maju 1994 r., katolicy weszli odważnie na scenę życia publicznego w Białymstoku. Wyborcy powierzyli sprawowanie władzy w mieście koalicji „Jedność". Co tak naprawdę zadecydowało o tym społecznym zaufaniu i zwycięstwie ludzi prawicy?
        Po raz pierwszy, pomimo pewnych różnic programowych, udało się zjednoczyć w jednym bloku wyborczym ugrupowania prawicowe i organizacje odwołujące się do katolickiego rodowodu. Jest to wyjątkowe, ale i bardzo skuteczne doświadczenie, którego w innych miastach Polski po prostu zabrakło. Poczuliśmy wyraźne poparcie mieszkańców miasta, w większości, przecież katolików. Na przekór obiegowym opiniom - okazuje się, że lewica ma u nas płytkie poparcie.
        Wystąpiliśmy z hasłem: „Tradycja - Rodzina - Przyszłość". Białostoczanie cenią sobie te fundamentalne wartości, wynikające z przywiązania do Kościoła, z jednej strony, a z drugiej - szanują wielce tradycyjne wartości takie jak patriotyzm, prawda, umiłowanie historii narodowej i obecność zasad chrześcijańskich w życiu społecznym. Z tego hasła programowego wyprowadziliśmy konkretne zadania do realizacji przez Radę Miejską i Zarząd Miasta w czasie kadencji.

Sięgnijmy do konkretów Panie Prezydencie. Prawica mocno podkreśla rolę rodziny, jej potrzeby, a zatem konieczność wszechstronnej pomocy, tej najważniejszej ostoi polskości i ładu społecznego.
        Podczas sprawowania rządów w Warszawie przez lewicową koalicję, polityka prorodzinna, właściwie, nie istniała, a niejednokrotnie wręcz były podejmowane decyzje nie sprzyjające umocnieniu polskich rodzin. Wspomnę o liberalizacji prawa o aborcji, obniżaniu wydatków budżetowych na pomoc społeczną i zasiłki dla bezrobotnych. W tej sytuacji, władze miasta, na miarę swych możliwości finansowych, realizowały konsekwentną politykę wspomagania rodzin, zwłaszcza tych, które w warunkach gospodarki rynkowej, popadały w biedę. Prawie 10 procent pieniędzy z budżetu naszej gminy przyznajemy corocznie na opiekę społeczną i pomoc rodzinom. W przeliczeniu na złotówki, są to duże kwoty wśród rozmaitych wydatków.
        Wbrew głosom niektórych radnych u lewicowej opozycji, powołaliśmy Komisję ds. Rodziny i Polityki Społecznej Rady Miejskiej. Przypomnę, że Caritas Archidiecezji Białostockiej otrzymał od władz miasta budynek przy ul. Sienkiewicza na urządzenie noclegowni. Otworzyliśmy też własna placówkę na ul. Zaściańskiej. Dużym nakładem środków finansowych - przeznaczając na to ponad milion złotych - zostały uruchomione schronisko i noclegownia przy ul. Włókienniczej. W końcu czerwca br. oddaliśmy do użytku nową Świetlicę Dziennego Pobytu przy ul. Barszczańskiej dla dzieci, z rodzin mających problemy wychowawcze. Inwestycja kosztowała nas 710 tys. zł. Wcześniej, zorganizowaliśmy środowiskowy dom samopomocy dla osób z zaburzeniami psychicznymi, przy ul. Warszawskiej.
        Nie mogę pominąć też naszego stanowczego głosu w obronie życia nienarodzonych, przeciwko pornografii i próbom usunięcia krzyża z Oświęcimia. Rada Miejska zajmowała jednoznaczne stanowiska w tych sprawach, bo to był nasz obowiązek moralny i powinność wypływająca z naszych przekonań światopoglądowych. A tych przecież, nie ukrywamy, jako katolicy zaangażowani w działalności publicznej i politycznej.

Pojawiają się wypowiedzi, kursują, jakieś opinie, że w Białymstoku buduje się za dużo pomników, organizuje się zbyt często uroczystości religijno patriotyczne.
        Tak, spotykam się z takimi bezsensownymi głosami, również na łamach prasy. Wydaje się, że jest to spadek po latach komunistycznej indoktrynacji, a teraz mącą w młodych głowach środowiska demoliberalne, dla których patriotyzm jest bezwartościowy i niepotrzebny we współczesnej Polsce. My, jednak uważamy, iż mamy obowiązek wobec historii i teraźniejszości, by przekazać czytelne znaki i przesłanki społeczeństwu miasta. Pamięć o narodowej martyrologii, o poświęceniu Polaków dla Ojczyzny w obronie jej wolności i niepodległości - zwłaszcza tu na Kresach Rzeczypospolitej - znaleźć muszą swój szczególny wymiar i wyraz.
        Nie można więc się dziwić, że z pomocą finansową miasta zostały wybudowane pomniki Sybiraków, Armii Krajowej, „Solidarności" oraz 42 Pułku Piechoty „Dzieci Białostockich". W piątą rocznicę pielgrzymki Ojca Świętego do Białegostoku, Rada Miejska nadała papieżowi tytuł Honorowego Obywatela naszego miasta i jego imieniem nazwaliśmy jedną z ważniejszych ulic. Zawdzięczając wielu ludziom i zakładom pracy, Ołtarz Papieski znalazł się w godnym miejscu, przy kościele na Białostoczku. Uczciliśmy też pięknie 20 lecie wielkiego pontyfikatu Ojca Świętego - Jana Pawła II oraz rocznicę koronacji obrazu Matki Bożej Miłosierdzia.

Białystok, pokonując wszelkie bariery, wyrwał się z ogólnokrajowego regresu i stał się liderem w Polsce pod względem budownictwa mieszkaniowego.
        Nawiążę tu jeszcze raz do polityki prorodzinnej władz miasta. Trudno mówić o szczęśliwej rodzinie, gdy własne mieszkanie znajduje się poza zasięgiem jej możliwości. Niektórzy lokalni politycy liberalni zadają pytanie, po co budować mieszkania dla niezamożnych, albowiem każdy z nas jest kowalem własnego losu. Nie mogę się zgodzić z takim postawieniem sprawy.
        Rzeczywiście realizujemy na skalę rzadko spotykaną w kraju - budownictwo komunalne. Przy ul. Klepackiej powstało całkiem nowe osiedle, wybudowane za pieniądze z budżetu gminy Białystok. W latach 1994-1997 przekazano do użytku ponad 600 mieszkań. W tym roku przybędzie w osiedlu przy ul. Barszczańskiej kolejnych 116. Przyspieszona została budowa dwóch następnych bloków na około 180 mieszkań. Oddaliśmy do użytku 123 mieszkania czynszowe i rozpoczynamy budowę 500 w domach Towarzystwa Budownictwa Społecznego.
        Wszelkie wskaźniki i porównania z innymi większymi miastami w Polsce mówią, że w Białymstoku buduje się najwięcej mieszkań w Polsce. W liczbach bezwzględnych i w przeliczeniu na 1000 mieszkańców - więcej nawet niż w Warszawie, Łodzi czy Poznaniu. Kryje się za tym ogrom wysiłku i nakładów budżetowych na przygotowanie terenów, ich uzbrojenie i w ogóle - tworzenie dobrych warunków dla różnorakich inwestorów.

O tym, jak ludzie żyją, teraz i w przyszłości oraz jak sam Białystok wygląda, decydują w znacznej mierze inwestycje. Dbałość o rozwój miasta wyznacza jego perspektywy.
        W 1996 roku przyjęliśmy długofalowy program rozwoju miasta, w perspektywie do 2010 roku - „Strategia Rozwoju Białegostoku". Gospodarskie myślenie i podejście do rozwoju miasta wymaga rozważnego podziału pieniędzy budżetowych. Każdego roku, w tej kadencji Zarządu Miasta, przeznaczaliśmy ponad 20 procent wydatków, właśnie na inwestycje, dbając przy tym o właściwe funkcjonowanie sfery społecznej. Mówiłem wcześniej o budownictwie mieszkaniowym. W tych latach olbrzymie sumy skierowaliśmy na budowę i modernizację ulic. W efekcie, w ciągu zaledwie czterech lat, Białystok otrzymał ponad 51 km nowych nawierzchni dróg i ulic. W tym krótkim czasie zrobiliśmy więcej, niż w ponad 40 latach PRL-u. Mieszkańcy osiedli jednorodzinnych, w wielu wypadkach, doczekali się wreszcie porządnych ulic i chodników, koło swoich domów. Do tego bilansu trzeba dodać 22 km sieci wodociągowej, ponad 47 km kanalizacji sanitarnej, nieco ponad 43 km kanalizacji deszczowej oraz ponad 10 km sieci gazowej. Budowaliśmy szkoły, sale gimnastyczne, basen. Inwestycje, to także stopniowa wymiana autobusów w komunikacji miejskiej.
        Każdy, kto obiektywnie patrzy na nasze miasto dostrzega, że jego oblicze i estetyka zmieniają się na lepsze. Jest to zasługa władz miejskich i mieszkańców. Białystok przypomina coraz bardziej metropolię. Pięknie błyszczą iluminowane kościoły Świętego Rocha i Bazylika Katedralna, a także Ratusz i Sobór Prawosławny.

Panie Prezydencie, jak najkrócej można ocenić kończącą się wnet kadencję władz samorządowych Białegostoku?         Myślę, że uczyniliśmy niemało w naszym mieście, dla jego rozwoju i dobra wspólnoty lokalnej. Dużo zależało też od czynników zewnętrznych, a te utrudniały często realizację naszych przedsięwzięć. Znaczna część kadencji przypadła przecież za rządów lewicowej koalicji. Wybory samorządowe, które odbędą się 11 października br. okażą się, zapewne, najlepszym miernikiem oceny naszych działań w ciągu czterech lat. Wyrażam nadzieję, że występując w tegorocznych wyborach w prawicowym bloku AWS - „Jedność" - Dobro Wspólne, zyskamy zaufanie wszystkich tych, którym leży na sercu pomyślna przyszłość Białegostoku.

Rozmawiali:
Leszek Koleśnik
Stanisław Pogorzelski


powrót