W „Bezirku Białystok"
Pod okupacją niemiecką

Ks. Tadeusz Krahel


        Atak hitlerowskich Niemiec na Związek Sowiecki w dniu 22 VI 1941 r. rozpoczął kolejny okres cierpień, ofiar i zniszczeń dla mieszkańców archidiecezji wileńskiej. Zajęte przez nowego okupanta tereny arcybiskupstwa znalazły się teraz w 3 jednostkach administracji okupacyjnej: w Generalnym Okręgu Litwa i Generalnym Okręgu Białoruś, włączonych do Komisariatu Rzeszy Wschód oraz w Okręgu Białystok. Ponieważ w lipcu tego roku mija 55 rocznica od wielkich zbrodni niemieckich w tym ostatnim okręgu, w tym i na duchowieństwie, dlatego zajmiemy się martyrologią kapłanów w „Bezirku Bialystok".
        Granice tego okręgu określono we wrześniu 1941 r. W okręgu tym znalazły się następujące dekanaty archidiecezji wileńskiej: białostocki, knyszyński, koryciński, dąbrowski, sokólski, grodzieński, łunnieński, brzostowicki, wołkowyski i część wasiliskiego. Cały Bezirk Białystok objął tereny aż po granice z Prusami Wschodnimi z Augustowem, Grajewem, Łomżą, na południu po rzekę Bug, a na wschodzie obejmował tereny z Wysokim Litewskim, Prużaną, Różaną, Zelwą, Mostami, Ostryną, aż po Marcinkańce i Druskieniki na północy. Władzę nad Bezirkiem Białystok Hitler powierzył nadprezydentowi Prus Wschodnich Erichowi Kochowi. Formalnie jednak tego okręgu do Prus Wschodnich nie włączono.
        W okręgu Białystok Niemcy prowadzili politykę podporządkowaną swej ideologii oraz wojennym i zaborczym celom, czego nie będziemy tu poruszali. Terror okupantów w szczególny sposób dotknął księży. Już w czasie pierwszego wkroczenia Niemców do Białegostoku we wrześniu 1939 r. aresztowali i wywieźli na rozstrzelanie do lasu pod Choroszczą ks. Adama Abramowicza, proboszcza parafii św. Rocha. Zostawili tam go jednak żywego i odjechali. Po powtórnym wkroczeniu Niemców pierwszą ofiarą terroru hitlerowskiego był proboszcz parafii Odelsk, ks. Marcin Puzyrewski, który przez parę miesięcy na przełomie 1941 i 1942 r. przebywał w więzieniu białostockim. Bliżej nieznana jest przyczyna jego uwięzienia. Po uwolnieniu nie pozwolono mu wrócić do swojej parafii.
        Wiosną 1942 r. z powodu intryg kilku osób uwięziony został proboszcz parafii Druskieniki ks. Bolesław Wołejko . Został on umieszczony w więzieniu w Grodnie, skąd w dniu 6 czerwca Niemcy wywieźli na rozstrzelanie w nieznanym miejscu. Trzeba zaznaczyć, że ks. Wołejko był budowniczym istniejącego dotąd pięknego kościoła w Druskienikach. W tym uzdrowiskowym miasteczku, liczącym przed wojną poniżej 3000 mieszkańców, połowę stanowili Polacy i połowę Żydzi. Było też kilka rodzin litewskich.
        W okręgu białostockim kilkarotnie księży aresztowywano jako zakładników. Najwięcej kapłanów uwięziono w połowie 1942 r. w Grodnie. W więzieniu grodzieńskim znaleźli się wówczas następujący kapłani: Albin Jaroszewicz, dziekan i proboszcz fary grodzieńskiej; emeryci Jan Krukowski i Teodor Ryłło; Justyn Skokowski, kapelan kościoła Nazaretanek; Ludwik Sawoniewski, prefekt fary, przed wojną redaktor gazety „Nowe Życie"; Kazimierz Szypiłło, wikariusz z fary; Stanisław Śmiałowski, również wikariusz z fary; Emilian Wojtach, wikariusz parafii pobernardyńskiej oraz 3 franciszkanie: Dionizy Klimczak, Tytus Strzelewicz i Arkadiusz Waltoś. Jedynym kapłanem na wolności w Grodnie pozostawał ks. Antoni Kuryłłowicz, proboszcz parafii pobernardyńskiej i tylko jego kościół parafialny był w tym czasie czynny. Uwięzieni kapłani po paru miesiącach zostali zwolnieni. Ks. dziekan Jaroszewicz przebywał też w więzieniu w Białymstoku.
        Po raz drugi księża grodzieńscy byli więzieni w 1943 r. W październiku 1942 r. przez prawie 2 tygodnie w więzieniu grodzieńskim przebywały też wszystkie miejscowe siostry nazaretanki.
        Najbardziej tragicznym rokiem w czasie okupacji niemieckiej był rok 1943. Wojska hitlerowskie już ponosiły klęski na froncie. Na terenie okręgu białostockiego bardziej zdecydowanie działała partyzantka. Niemcy terrorem chcieli zastraszyć ludność i dokonywali masowych egzekucji. W prasie konspiracyjnej pisano wówczas: „Białostocczyzna cierpi najwięcej (...) jest to najbardziej krwawiąca część Polski". Dokonywano pacyfikacji wsi, jak np. Szaulicze w parafii Wołkowysk, gdzie wymordowano ponad 360 osób, Siny Kamień i Szkleńsk w parafii Jeziory oraz Jesionowo w parafii Lipsk (diec. łomżyńska). Również aresztowywano i rozstrzeliwano zakładników, głównie z inteligencji. Nasilenie tej akcji nastąpiło w lipcu 1943 r. Dnia 13 lipca tego roku koło Świsłoczy, w lasku Wiszownik, rozstrzelano kilkanaście osób z powiatu wołkowyskiego, w tym ks. kanonika Marka Buraka, proboszcza Mścibowa, ks. dra Józefa Kozłowskiego, proboszcza Świsłoczy (przed wojną profesora Wyższego Seminarium Duchownego w Pińsku), ks. Edmunda Roszka, jezuitę, proboszcza parafii Przemienienia Pańskiego w Jałówce oraz kleryka Feliksa Kochanowskiego.
        Natomiast pod Grodnem, na fortach koło wsi Naumowicze, w dniu 13 VII 1943 rozstrzelano 50 zakładników z Lipska, wśród nich Mariannę Biernacką, kandydatkę na ołtarze, która oddała życie za swoją synową, spodziewającą się dziecka. W dwa dni później w tym samym miejscu rozstrzelano kolejną dużą grupę zakładników, głównie z inteligencji. W tej grupie oddało swoje życie 6 księży: ks. dr Witold Kuźmicki, dziekan dąbrowski, ks. Justyn Skokowski, kapelan kościoła Sióstr Nazaretanek w Grodnie, ks. Kazimierz Szypiłło, wikariusz z fary grodzieńskiej, franciszkanin z grodzieńskiego klasztoru o. Dionizy Klimczak, ks. Bronisław Rutkowski, proboszcz z Lipska i ks. Józef Płoński, proboszcz z Rygałówki. Dwaj ostatni księża byli kapłanami diecezji łomżyńskiej.
        Ks. dziekan Kuźmicki został aresztowany w czerwcu i przebywał jakiś czas w więzieniu. Podobno w czasie egzekucji tylko przestrzelono mu rękę i rannego zasypano w dole. Są różne opinie próbujące wyjaśnić przyczyny jego aresztowania. Jedni wiążą to z zabiciem w Lipsku niemieckiego żandarma, inni - ze sprawą Matuszewskiego, syna organisty z Dąbrowy, który pod Grodnem ratując się przed wpadką zabił Niemca, jeszcze inni łączą to z krytyczną recenzją książki „Mein Kampf", napisaną przed wojną przez ks. Kuźmickiego. Wydaje się, że trzeba wziąć pod uwagę terror niemiecki, wyniszczający ludność, zwłaszcza inteligencję i próbujący wszystkich zastraszyć. Wybierano osoby, mające szacunek w społeczeństwie i wpływ na ludzi. Przecież w tym samym czasie rozstrzeliwania zakładników miały miejsce w całym okręgu białostockim, nie tylko w Grodnie i Świsłoczy, ale i w Bielsku Podlaskim, Rajgrodzie.

c.d.n.


powrót