Abp Wojciech Ziemba
Maryja w Kościele powszechnym Maj, miesiąc Maryi. Nabożeństwa majowe w kościołach, kaplicach, a także przy krzyżach i kapliczkach przydrożnych gromadzą czcicieli Matki Boskiej. Niektórym wydaje się, że Matka Najświętsza jest jakby naszą, polską własnością, której ofiarujemy miłość i najpiękniejszy miesiąc. Ale tak nie jest. Maryja jest Matką Kościoła i dlatego cieszy się czcią i miłością w całym Kościele. Niech to potwierdzą poniższe obrazki z różnych kontynentów. 1. Copacabana, sanktuarium Matki Najświętszej w Boliwii Sanktuarium w Copacabana położone jest na wzniesieniu, w centrum niewielkiej zresztą miejscowości. Przed kościołem jest plac, a właściwie dwa place. Jeden obszerny, główny plac miejski z jakimś pomnikiem i ciekawym zabytkiem z czasów indiańskich. Są to dwa słupy kamienne stojące pionowo, które z góry łączy trzeci, poziomy słup skalny. Niektórzy mówią, że to indiańska szubienica. Mogłaby ta budowla pełnić taką funkcję. Inni jednak twierdzą, że jest to starożytny przyrząd astronomiczny, ponieważ na sam środek pada promień słoneczny w dniu 24 czerwca, który był dniem rozpoczynającym indiański rok. Drugi plac można nazwać placem kościelnym. Wchodzi się na niego przez monumentalną bramę. Ta brama, jak i kościół z kopułą jest ozdobiona wielokolorową glazurą. Mówi się, że jest to typowy w Ameryce Południowej tzw. styl augustiański. Kościół ten bowiem przez około 200 lat należał do augustianów. Zostali usunięci w latach dwudziestych XIX wieku po uzyskaniu przez Boliwię niepodległości. W Copacabana od lat ośmiu pracuje polski misjonarz, franciszkanin z prowincji wrocławskiej o. Zygmunt Skrzydło (w Boliwii pracuje od dwudziestu lat). Wnętrze kościoła piękne, szczególną uwagę zwracają wspaniałe, złocone ołtarze. Copacabana jest dla stolicy Boliwii La Paz, odległej około 150 km, bardzo popularnym miejscem pielgrzymkowym i rekreacyjnym. Dlatego widać w Copacabana wiele hoteli i pensjonatów oraz bardzo dużo hoteli w budowie. W niektóre dni jest mniej pielgrzymów, i wtedy - jak to określił o. Zygmunt - Matka Boska "pracuje w kuchni". Oznacza to, że figurę Matki Boskiej umieszczoną w wielkim ołtarzu przekręca się, zasłaniając ją od strony nawy kościelnej, i wtedy jest zwrócona w stronę małej kaplicy znajdującej się na przedłużeniu kościoła, ale za wielkim ołtarzem. W Copacabana czczona jest figurka Najświętszej Maryi Panny. Tutejszym zwyczajem zaczerpniętym z tradycji hiszpańskiej, figurka Madonny ubierana jest w suknię lub w płaszcz koloru białego, też z bogatym, złotym haftem, czasem z dodatkiem innych kolorów. Jeden płaszcz nosi Madonna przez jakiś czas, do następnego święta. W sanktuarium w Copacabana Madonna trzy razy w roku zmienia swój płaszcz. Jeżeli jakaś rodzina lub osoba pragnie w sposób specjalny uczcić Madonnę, ofiarowuje dla Niej nowy strój. I tak w muzeum sanktuarium w Copacabana zgromadzono wiele takich płaszczy. O. Zygmunt chwalił się, że ich Madonna ma płaszcze już do roku 2023-go. Faktycznie tych płaszczy jest o wiele więcej, lecz nie wszystkie szyte są na miarę. Tych płaszczy Madonna nie będzie nosić i pozostaną na składzie w muzeum. Czasem przynoszą rodziny do ulubionego przez siebie sanktuarium figurę - kopię czczonej Madonny też pięknie ubraną, rzadziej obrazy. Przychodzą z nimi podczas Mszy św., stawiają je jak najbliżej głównego ołtarza. Pod koniec Mszy św. proszą kapłana o błogosławieństwo figury lub obrazu i zanoszą do swojego domu. Kaplicę wypełniają pielgrzymi. W ogromnej większości to ludzie prości, źle wyglądający. Mężczyźni noszą zwykłe ubrania, w kolorze ciemnym, nieliczni tradycyjne poncza. Natomiast kobiety na ogół noszą charakterystyczny strój: bardzo marszczone spódnice, krojone w koło, ponczo, kapelusz. Do tego w dniu roboczym ogromny tobół na plecach zawiązany w kolorową chustę. Na nogach jakieś obuwie i grube pończochy. W kościele, i prawdopodobnie w dniu świątecznym, obowiązuje podobny strój co do kroju, ale w kolorze niemal wyłącznie czarnym. Kapelusz, nieodłączny fragment stroju kobiet pochodzenia indiańskiego, w kościele zdejmuje się na wzór mężczyzn. Wierni w kościele zachowują się różnie. Przede Mszą świętą przychodzili z wolna do kaplicy. Większość modliła się w skupieniu i w ciszy. Ale byli też tacy, którzy może po długim niewidzeniu spotkali się, dlatego rozmawiali ze sobą dość swobodnie, głośno. Nikt na nich nie zwracał uwagi. W czasie Mszy św. natomiast wszyscy modlili się żarliwie i wielkim skupieniu. Po Mszy św. rozpoczął się pewien tutejszy rytuał. Ojciec Zygmunt stanął przy wyjściu z dużym kwiatem - kropidłem i kropił wychodzących święconą wodą. Na ogół kropił wychodzącym głowę, czasem tylko podawał kropidło do ręki, aby się nią przeżegnać. Przy każdym coś dopowiadał. Zachęcał do uczynienia znaku krzyża św., czego niektórzy młodsi jakby nie umieli zrobić. Przy bardziej znanych, dopowiadał Ojciec chyba jakieś bardziej istotne wskazania, bo wierni żywo na nie reagowali. W każdym razie o. Zygmunt wody święconej nie żałował. Okazuje się, że jest to zwyczaj dość powszechny. Tutejsi wierni bardzo cenią sobie znak święconej wody. W krajobrazie Peru jest wiele kaplic i kapliczek poświęconych Maryi. Także na granicy peruwiańsko-boliwijskiej, stała jedna kapliczka przed urzędem policji, a przed urzędem straży granicznej druga. Obydwie pięknie ubrane i podświetlone. Urzędnicy graniczni, pozbywali się wszelkich wątpliwości związanych z przejściem granicy, gdy dostali obrazek z Madonną. Z radością go przyjmowali całując go i czyniąc znak krzyża św. 2. Fatimska Pani na Misjach Od 13 kwietnia 1997 r. w Administracji Apostolskiej Kazachstanu przebiegało nawiedzenie Matki Boskiej w Fatimskiej figurze. Dokładnie, w 80-tą rocznicę objawień fatimskich, figura Matki Boskiej nawiedziła Karagandę. Na tę uroczystość przybyło wielu katolików z miasta i okolicy. Obecni byli także goście z zagranicy, między innymi z Polski. Miasto Karaganda (nazwa pochodzi od węgla kamiennego, który wydobywany jest w dużych ilościach, czarny kamień) liczy obecnie ponad 700 tysięcy mieszkańców. Miasto jest młode, rozłożone na ogromnym obszarze. Jest to właściwie zespół odległych od siebie górniczych osiedli, dawnych łagrów. Obecnie czynnych jest 26 kopalni węgla kamiennego. Powstało 60 lat temu jako tzw. Karłag - czyli kompleks obozów przymusowej pracy dla zesłańców, wśród których znaleźli się także liczni Polacy z Ukrainy. Dzisiaj w Karagandzie mieszkają Kazachowie, Rosjanie oraz zesłańcy i ich potomkowie, m.in. Niemcy, Polacy, Ukraińcy. Życie religijne w mieście nigdy nie zgasło. Dzisiaj powoli się odradza i rozwija. Świadczą o tym nowe świątynie, które wznoszą katolicy różnych wyznań, muzułmanie. Ocenia się, że czynnych jest obecnie kilkanaście punktów religijnej posługi różnych religii i wyznań. Dla kilkuset tysięcy mieszkańców, to z pewnością niewiele, ale jeszcze w niedalekiej przeszłości było ich jeszcze mniej. W mieście są dwie parafie rzymskokatolickie i jedna greckokatolicka. Nikt nie potrafi podać nawet przybliżonej liczby katolików. Niemcy wyjeżdżają, inni sprowadzają się do miasta. W osiemdziesiątą rocznicę fatimskich objawień, czyli 13 maja, figura Matki Bożej gościła w parafii katedralnej p.w. św. Józefa. W jednej z dzielnic Karagandy, zaraz za wysokimi blokami, znajdują się zabudowania o wiejskim charakterze. Do niedawna mieszkali tutaj katolicy narodowości niemieckiej. Dlatego wioskę tę nazywano po prostu: Berlin. Dzisiaj Niemcy w większości wyjechali do swojej dawnej ojczyzny. Wśród tych wiejskich zabudowań znajduje się kościół parafialny p.w. św. Józefa, murowany, ledwie widoczny wśród niewysokich przecież dachów. A to dlatego, że gdy dzielny Ks. Albinas Dumbliauskas mógł wreszcie budować świątynię, otrzymał właśnie taki warunek od miejscowych władz administracyjnych: kościół nie może być wyższy od okolicznych chałup. Figura Matki Boskiej Fatimskiej przybyła do Kazachstanu z Syberii dnia 13 kwietnia 1997 r. do Pawłodaru, na północy kraju. Nawiedziła już kilka miejscowości we wschodniej części Kazachstanu, Kirgistanie, Uzbekistanie (nawiedzając m.in. Samarkandę, Taszkient, Ałmatę - tak nazywa się obecnie Ałma-Atę), by dotrzeć do Karagandy w południe, dnia 12 maja 1997 r. Figura została gościnnie przyjęta przez Siostry Eucharystki i umieszczona w zakonnej kaplicy. Wieczorem, o godz. 1800) figura z Fatimy została przeniesiona procesyjnie do kościoła parafialnego, czyli do katedry. W procesji wzięło udział sporo wiernych, także dzieci, kilku kapłanów. Mieszkańcy okolicznych domów z zainteresowaniem i powagą obserwowali modlitwę wiernych katolików. Gdy procesja przybyła przed kościół, zatrzymano się przed grobami kapłanów, którzy pracowali w Karagandzie. Spoczywają tutaj księża: ks. mgr Władysław Bukowiński (znany w Polsce misjonarz Kazachstanu), bp Aleksander Chira - (ukraińskiego pochodzenia) rektor Seminarium Duchownego w Użhorodzie, ks. Albinas Dumbliauskas - Litwin - budowniczy miejscowego kościoła parafialnego oraz ks. Aleksander Staub, pochodzący z rodziny niemieckich zesłańców. Mogiły te oddają całą skomplikowaną rzeczywistość narodowościową tutejszych katolików. Zmarli kapłani to przedstawiciele Polaków, Niemców, Litwinów i Ukraińców. Przez całą noc poszczególne grupy wiernych trwały w katedrze na modlitewnym czuwaniu. Wznosiły się więc pieśni na cześć Matki Najświętszej, odmawiano różaniec, w różnych językach: po niemiecku, po polsku, po rosyjsku... Tutaj nikt się temu nie dziwi. Tak było zawsze. Wiele narodowości potrafiło bardzo szybko nauczyć się wielkiej mądrości: cierpienie, pozbawienie ojczystej ziemi, wspólny, ciężki los trzeba przeżywać w świetle wiary w Boga i na modlitwie.. Główne uroczystości fatimskie odbywały się dnia 13 maja 1997 r. Przewodniczył im miejscowy biskup Jan Paweł Lenga. Wierni wypełnili świątynię. Przybyli także licznie kapłani pracujący w Kazachstanie i na Syberii. Cała uroczystość była transmitowana do Polski przez Radio Maryja, za pomocą łącza telefonicznego i specjalnie przywiezionej aparatury nadawczej. Pożegnania zawsze są trudne. W katedrze wierni śpiewali pieśni i z ogromną powagą, często ze łzami w oczach podchodzili do figury Matki Boskiej. Kolejno wszyscy obecni w katedrze dotykali figury, całowali ją, a czasem obejmowali tak, jak się obejmuje drogie osoby właśnie na pożegnanie. Trwało to dotąd, aż wszyscy pożegnali Matkę Najświętszą. Tak, to nie było pożegnanie figury, to było pożegnanie Matki, która idzie dalej, aby odwiedzić inne swoje dzieci, które na Matkę czekają. To było pożegnanie, ale z prośbą i wiarą, że Matka o swoich dzieciach w dalekiej Karagandzie nigdy nie zapomni. Kazachstan i Karaganda, to jedne z wielu krajów i miast nawiedzanych przez Maryję w znaku fatimskiej figury. Tym razem Maryja z Fatimy przybyła do kraju misyjnego. Administratura Apostolska w Kazachstanie bowiem, to kraj misyjny. Maryja więc udała się na misje. Wierni dziękowali Jej za swoją wiarę i prosili, aby tą wiarą - jako misjonarze - przy Jej pomocy umieli dzielić się z innymi. 3. Matka Boska Częstochowska u Zulusów w Republice Południowej Afryki Pośrodku obszernej kotliny, z bardzo daleka widać jakiś kościół. To jest właśnie owa miejscowość zwana Centocow, co ma oznaczać po prostu Częstochowę. Jakby na potwierdzenie tej nazwy, misja prowadzona jest obecnie przez polskich Ojców Paulinów. Skąd Częstochowa w RPA, nie bardzo wiadomo. Wcześniej mieli tutaj swój konwent niemieccy trapiści. Wybudowali klasztor i niewielki murowany kościół, a następnie drugi, piękny i duży kościół. Na zewnątrz, we wnęce od strony prezbiterium, wisi obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, malowany na blasze. Skąd się tutaj wziął, też nie wiadomo. Podobno ktoś z Polski ufundował ten obraz. Być może, że w niemieckim zakonie byli wówczas także zakonnicy pochodzenia polskiego z zaboru pruskiego: ze Śląska lub z Wielkopolski. Może obraz posiada jakiś napis na tylnej stronie, ale tego nie udało się sprawdzić, ponieważ znajduje się w gablocie, dobrze zamkniętej, do której Ojcowie Paulini nie mają klucza. W każdym razie, patrząc na obraz, odnosi się wrażenie, że to raczej jakiś wiejski kościół w Polsce, a nie w dalekiej Afryce. Ojcowie Paulini pracują w diecezji Umzimkulu, gdzie znajduje się jeszcze ośmiu polskich księży misjonarzy. Podobnie jak w Polsce, także tutaj, w kraju Zulusów Częstochowa - Centocow stanowi dla polskich misjonarzy i misjonarek miejsce, gdzie najchętniej się spotykają. Są to spotkania modlitewne, dni skupienia i rekolekcje. Zawsze jest też okazja do rozmowy, wzajemnego umocnienia się w służbie Kościołowi z dala od Ojczyzny. To tak, jakby zajechali na chwilę do swojego domu, gdzie czeka Matka, której wszystko można powiedzieć, omówić, czy po prostu, pobyć razem. I tak jak w Częstochowie w Polsce w spotkaniach z Matką ofiarnie pomagają oo. Paulini, tak samo jest też w Centocow w Południowej Afryce. Zakonnicy w białych habitach robią wszystko, aby dom Matki był otwarty i gościnny. 4. Maryja na Syberii Dnia 8 września 2000 roku o godz. 1700 odbyła się w Irkucku konsekracja katedry pod wezwaniem Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Dodajmy do tego, że Irkuck jest stolicą Administratury Apostolskiej Wschodniej Syberii, której pasterzem od trzech lat jest bp Jerzy Mazur, polski werbista. Co jednak kryje się za tym suchym komunikatem? Syberia. Natychmiast robi się zimno, bo jeżeli Syberia, to trzaskające mrozy. Polak, jako tako znający swoją historię, z Syberią kojarzy kolumny zesłańców, którzy za udział w powstaniach zostali skazani na długotrwałą rozłąkę z rodziną i Ojczyzną. Syberia to tajga, ogromne bogactwa mineralne i wielkie przestrzenie. Irkuck leży na prawym brzegu rzeki Angara naprzeciw ujścia do Angary rzeki Irkut. Siedemsettysięczne miasto rozłożone jest szeroko na wysokich, pagórkowatych brzegach Angary. W części starego miasta sięgającej jego początków, a więc XVII wieku widać dwie lub trzy prawosławne cerkwie. Obok nich strzelista wieża dawnego kościoła katolickiego. Kościół zbudowany przez Polaków został ostatecznie zamknięty w roku 1937. W latach siedemdziesiątych przystosowano jego wnętrze do funkcji organowej sali koncertowej irkuckiej filharmonii. I tak jest do dziś. W ostatnich latach udało się wyjednać u miejscowych władz możliwość odprawiania Mszy św. w niedziele i święta w kościele. W dni powszednie odprawia się Msze św. w niewielkiej sali pod kościołem. Na Syberię przybywali z własnej woli lub z konieczności różni ludzie. Są tutaj od wielu wieków przede wszystkim Rosjanie. Obok nich przedstawiciele wielu narodów wchodzących niegdyś w skład imperium carskiego, a później w skład Związku Radzieckiego. Dlatego w Irkucku obok prawosławnych cerkwi był wspomniany kościół katolicki, kościół ewangelicki oraz meczet tatarskich muzułmanów. Ale dzisiaj ci wszyscy stanowią jakby jeden naród: Sybiracy. Sybirak to nie Rosjanin, to tutejszy, kto na Syberii mieszka i Syberię pokochał jako swoją ojczyznę. Chociaż wszystkich łączy język rosyjski, czują w granicach Wielkiej Rosji pewną odrębność podkreślając z dumą: my Sybiracy. Pojęcie "Sybirak" zawiera w sobie zdolność do przetrwania trudnych warunków klimatycznych, poczucie głębokiej solidarności międzyludzkiej, otwartość i życzliwość. Może dlatego nie wyczuwa się na Syberii napięć narodowościowych, a także międzyreligijnych. Jeżeli Irkuck to oczywiście Bajkał! To "święte jezioro" rozciąga się niemal z południa na północ zagłębione w przepastnym rowie tektonicznym robi wielkie wrażenie. Geografowie przypisują mu wiele właściwości opatrując je przedimkiem "naj...". Czym jest Bajkał, wyczytamy w każdej encyklopedii. Natomiast dla nas Polaków ważne jest to, że w historii badań nad Bajkałem znajdują się właśnie Polacy! Czekanowki, Czerski, Godlewski, a przede wszystkim Benedykt Dybowski, to uczeni, którzy swoją pracą odsłonili tajemnice Bajkału dla świata nauki. Trzeba pamiętać, że byli to polscy zesłańcy skazani na pobyt na Syberii za udział w Powstaniu Styczniowym. Biografowie zaznaczają, że Benedykt Dybowski spodziewając się zesłania gromadził bibliotekę na temat Syberii, zwłaszcza Bajkału. To mu znakomicie ułatwiło prowadzenie badań naukowych na miejscu zdobywając wielkie uznanie nawet władz rosyjskich. Warto o tym pamiętać. Żadna niewola nie krępuje człowieka w sposób ostateczny. Zawsze pozostaje na tyle wolności ducha, aby rozwijać doskonałość charakteru w kierunku świętości, jak Rafał Kalinowski, lub osiągać szczyty naukowej wiedzy jak B. Dybowski i wielu innych. W tym właśnie Irkucku dokonała się konsekracja katedry pod wezwaniem Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Biała bryła katedry widoczna jest z daleka. Projektantem katedry i zabudowań towarzyszących jest białostoczanin p. Andrzej Chwalibóg. Natomiast wnętrze zaprojektował i wykonał p. Wincenty Kućma z Krakowa. Szybko, niespełna rok trwała budowa przy pomocy wielu ludzi dobrej woli na całym niemal świecie. Wnętrze katedry wygląda przepięknie w blasku żarówek i przyciąga ciekawych z najbliższej okolicy, tzn. studentów z miasteczka uniwersyteckiego. Jeszcze przed samą uroczystością konsekracji wchodzili więc ci, na ogół młodzi ludzie, niektórzy z butelką wody, czasem w czapce na głowie, rozglądając się z uwagą po wnętrzu katedry. Wystrój katedry prosty i jednocześnie piękny. W centrum prezbiterium ogromny krzyż jakby wyrastający z gorejącego krzewu. Ołtarz monumentalny w ciemnozielonej tonacji syberyjskiego kamienia, stojące obok mosiężne lichtarze oraz stylizowany pod tradycję wschodnią, krzyż procesyjny. Z boku, na styku prezbiterium i nawy dwie rzeźby: św. Józef z Dzieciątkiem po jednej i Maryja na drzewie z objawienia w Fatimie po drugiej stronie. Wszystkie rzeźby w złocie, pięknie podświetlone. Wielu z przypadkowo wchodzących do katedry pytało o ołtarz, co on oznacza, co przedstawiają rzeźby. Ale rzecz ciekawa: wszyscy rozpoznawali Maryję! Przepiękna rzeźba Matki Najświętszej przedstawiona według relacji z objawienia w Fatimie: na drzewie. Artyście udało się uchwycić niezwykłe piękno i lekkość objawiającej się postaci. Nie ma wyobrażenia fatimskich dzieci. Tym bardziej odnosi się wrażenie, że Maryja przekazuje wezwanie do modlitwy i pokuty właśnie nam, stojącym w kościele. Rzeźby, bogato złocone z dyskretnym podświetleniem, robią wielkie wrażenie. Nie o samą estetykę tutaj chodzi. To niezwykła symbolika czasu. Gdzie Fatima, a gdzie syberyjski Irkuck! Podobnie myślano wówczas, gdy fatimskie dzieci przekazały prośbę Maryi o modlitwę o nawrócenie Rosji. Wielu myślało wówczas: gdzie Portugalia, a gdzie Rosja z jej rewolucyjną rzeczywistością? A jednak takie było orędzie fatimskie. Kazało ono wyjść poza granice własnego kraju, małych, lokalnych interesów, i żarliwością modlitwy i pokuty objąć tych naszych braci, których dotknęło cierpienie. Dzisiaj Ona, Maryja w wyobrażeniu fatimskiego objawienia jest już tam, daleko na Wschodzie. Twardzi Sybiracy długie lata czekali na swoją Panią. Słyszeli o Niej coraz wyraźniej i coraz większa była nadzieja. Dzisiaj Ona tam jest, w domu, gdzie na zawsze będzie mieszkał Jej Syn w Słowie i Eucharystii. Jest tam po to, aby Jej Syn znalazł mieszkanie w sercach tęskniących za Bogiem ludzi. Zrobiliśmy spacer po wielkim świecie, aby lepiej poznać naszą Matkę, Maryję. Z pewnością niejeden z Czytelników mógłby te obrazy uzupełnić swoim doświadczeniem. Ale jedno jest wspólne i radosne: jedność dzieci w miłości do Matki naszego Pana. |