Jerzy Binkowski
Żar

Umysł to nie dzban, który należy wypełnić.

To raczej ognisko, które wypada zapalić.

Kiedy znalazłem owo piękne i mądre zdanie starożytnego mędrca, ogarnęło mnie uczucie olśnienia. Jakże precyzyjnie sformułował Plutarch dawno, dawno temu myśl, która mogłaby stanowić podstawę systemu wychowania zarówno w rodzinie jak i w szkole.

Błysk w oczach i radość objawiająca się energią oraz mocą - taką chciałbym widzieć twarz współczesnego człowieka, chrześcijanina, piękną twarz człowieka.

Stwórca pisze naszą biografię niekiedy bardzo trudnym do odczytania charakterem pisma. Co jest przyczyną postawy zaufania Bogu i wiary w to, że jest ON autorem najwspanialszego scenariusza, jaki mogliśmy otrzymać do zagrania - nie wiem. Ale dostrzegam wokół siebie osoby szczęśliwe. Uparcie twierdzą, że już w chwili narodzin otrzymali wszystko, co im do szczęścia było naprawdę potrzebne. Godzą się na przyjęcie Tajemnicy swego losu.

Przypuszczam, że źródłem postawy ufności Bogu jest otwarte serce i nastawiony twórczo umysł. Serdecznie myśleć, to rozwiązywać realne problemy, uwzględniając podstawową zasadę życia - MIŁOŚĆ.

Najbardziej sprzyjamy życiu wtedy, kiedy wspieramy słabszych. Będąc rodzicami i nauczycielami, wpisani jesteśmy w strukturę "instytucji", których podstawowym zadaniem jest wspieranie rozwoju podopiecznych. Gdy ociągamy się z zapaleniem ognia i żaru

w sercach powierzonych nam dzieci, być może powinniśmy wtedy szybko dostrzec, że to w naszych sercach owego żaru jeszcze (lub już) nie ma.

Blask i jasność zapala się wówczas, kiedy dociera do nas myśl, że my i nasze dzieci, jesteśmy drogocenni. Bardzo ważne jest szukanie znaków, dzięki którym potrafimy zakomunikować sobie i dzieciom o wzajemnej drogocenności. Brak tego elementu uniemożliwi nam funkcjonowanie wspierające rozwój. Więc stwarzajmy okazje do przeżywania siebie i dzieci jako niepodważalnej wartości, wspaniałego skarbu.

Aby tak się stało, dobrze jest przyjąć założenie o dziecięcej bezbronności. Dzieci muszą podlegać ochronie. Rodzice i nauczyciele chroniący dziecko, nie atakują go fizycznie, emocjonalnie, intelektualnie, seksualnie ani w sferze zachowań. Dziecko skrzywdzone, lękające się odsłonić własną bezbronność, to dziecko agresywne. I nieszczęśliwe.

Na istotę człowieka składa się jego niedoskonałość. Mądrzy rodzice i nauczyciele najlepiej wiedzą, że nikt nie jest doskonały więc akceptują fakt, że sami popełniają błędy lub krzywdzą innych, dlatego biorą odpowiedzialność za swe niewłaściwe postępowanie i nieustannie uczą się, jak te błędy naprawiać i krzywdy wyrównywać. Rodzice i nauczyciele ucząc się uczciwie i bezpośrednio podchodzić do problemu niedoskonałości, uczą siebie i dzieci trzymania się zasad oraz, jak się zachowywać, jeśli się zasady łamie. Niech niedoskonałość przekształca się w odpowiedzialność za swe niedoskonałości.

Naturalną cechą życia a szczególnie życia dziecka jest jego zależność. Ważne jest, aby dorosły potrafiąc uszanować własne potrzeby, jednocześnie potrafił rozpoznawać, kiedy nie jest w stanie zaspokoić jakiejś ważnej potrzeby dziecka. Wie wówczas, że może się zwrócić o pomoc do innej, fachowej osoby. I potrafi to zrobić. Zaspokojona potrzeba zależności stanowi dla dziecka element poczucia bezpieczeństwa. Z czasem zamienia się w mądrą współzależność.

Również niedojrzałość należy uznać za naturalną cechę dziecka. Mądrzy dorośli wiedzą, czego mogą się spodziewać po dziecku, na każdym poziomie rozwoju, od niemowlęcia po nastolatka i pozwalają im być dziećmi. Nie oczekują od dziecka, że będzie się zachowywało bardziej ( lub mniej) dojrzale i odpowiedzialnie niż to wynika z jego wieku.

 

Nie jest łatwo godzić się na bezbronność, niedoskonałość, zależność i niedojrzałość. Myślę, że jedynym sposobem rozwiązania rozbieżności między rzeczywistym człowiekiem a marzeniem o człowieku idealnym jest pogodzenie tych dwu przeciwległych biegunów. Przyjęcie prawdy o człowieku rozdartym jest przyjęciem Dobrej Nowiny o nieskończonym miłosierdziu Stwórcy wobec stworzenia.

Wstrząsające jest wyznanie poety, ks. Janusza Stanisława Pasierba:

nie odróżnia mnie od rzeczy

oddech ani serca bicie

tylko ogień

nie zbliża mnie do człowieka

jego moja krew i ciało

tylko ogień

i z Bogiem mnie nie połączy

obłok chłodny czy powietrze

tylko ogień


powrót