Waldemar Smaszcz
Kazania sejmowe ks. Piotra Skargi

Ks. Piotr Skarga (1536-1612) jest jedynym polskim kaznodzieją, który zdobył własna pozycję w naszej literaturze, na równi z najwybitniejszymi pisarzami. Prof. Ignacy Chrzanowski, autor monumentalnej Historii literatury niepodległej Polski, na której wykształciło się wiele pokoleń, tak rozpoczął rozdział poświęcony Skardze:

"Jedną z najznamienitszych cech literatury naszej wieku złotego jest mądry i szlachetny duch obywatelski, który bije z pism i Modrzewskiego, i Górnickiego, i Kochanowskiego, i Klonowicza. Wszyscy, sami kochając Polskę, chcą wpoić jej miłość w serca współbraci, ukazują im drogę do służby ojczyźnie, piętnują prywatę, uczą, upominają, karcą, proszą, zaklinają, grożą. Nie pomagało nic: za panowania Zygmunta III wzrastała prywata, szerzyła się samowola, krzewiła się niezgoda, wzmacniała anarchia, wtedy to ukazał się w Polsce człowiek gorącego serca i bystrego rozumu, wielki patriota i znakomity pisarz, który postanowił raz jeszcze zakląć naród do poprawy i miłości - w imię Boga. Człowiekiem tym był największy kaznodzieja polski Piotr Skarga (...), jezuita, autor nieśmiertelnych Kazań sejmowych."

Trudno o bardziej jednoznaczną prezentację. Czym sobie zasłużył ów kapłan jezuita na tak żywą pamięć potomnych? Odpowiedź nie wydaje się trudna. Zwróćmy uwagę, jakie dzieło Skargi przywołał prof. Chrzanowski jako wizytówkę pisarza. Bo przecież owe Kazania sejmowe ani w części nie mogły się równać z poczytnością wcześniejszej książki Skargi - Żywotów świętych. Jednak pokolenie, które przeżyło cud odzyskania niepodległości w roku 1918 (a do niego należał ów wybitny uczony), było szczególnie wrażliwe na problematykę narodową. Stąd prof. Chrzanowski nie tylko umieścił w samym tytule swego podręcznika słowo "niepodległość", ale i uczynił je probierzem moralnej oceny poszczególnych autorów. Nie prowadziło to - co chciałbym szczególnie podkreślić - do wypaczania dokonań naszych pisarzy, czego najlepszym dowodem jest fakt, że właśnie Historia literatury niepodległej Polski uchroniła się przed zapomnieniem i do dziś jest wznawiana i czytana. Atrakcyjny zwłaszcza pozostał żywy nurt narracji, daleki od suchych wywodów wielu podręczników. Można wręcz smakować język opowieści autora, który nie wahał się używać z pełnym przekonaniem słów, jakie dzisiaj są zazwyczaj obwarowywane zastrzeżeniami czy traktowane z dystansem. W odniesieniu nie tylko do Skargi najbardziej charakterystyczne wydaje się takie oto zdanie: "Całe życie Skargi można nazwać jedną wielką służbą Bogu i ojczyźnie". Nietrudno wskazać mistrza podobnych sformułowań, zwłaszcza, gdy zapoznamy się z ich rozwinięciem:

"Do służby tej zaprzągł on wszystkie nieprzebrane zasoby swojej bogatej duszy, mieszkającej w zdrowym ciele. Pełen sił fizycznych, miał jednocześnie, jak na Mazura przystało, żywy, bujny, gorący temperament, który go nieraz ponosił, a który szukał sobie ujścia w ciągłej pracy, i to nie w ciasnym kółku zakonnym, lecz na szerokiej arenie działalności kaznodziejskiej i pisarskiej, społecznej i politycznej. Stąd miał on nieprzezwyciężony wstręt już nie tylko do wszelkiego rodzaju próżniaków, ale i do tych wszystkich, co pracują wolno, i do flegmatyków, to jest - jak mawiał - do 'ludzi bez gniewu i gorącości', którzy nie są 'ani ciepli, ani zimni, ale rozmokli', którzy jako zmokła kokosz, tak się ruszają'. (...) Lecz nie sam bujny temperament wprawiał w ruch wolę Skargi, ale i rozum, a nade wszystko - serce."

Jest to, oczywiście, świat, jaki znamy z prozy Henryka Sienkiewicza, jakże różniący się od omawianej tu poezji metafizycznej XVII stulecia. Ks. Piotr Skarga potrafił pogodzić w swojej twórczości tematykę sakralną z obywatelską, rozważania religijne z atrakcyjnością formy, dzięki czemu jego pisarstwo docierało do najszerszych kręgów odbiorców.

Samo życie ks. Piotra Skargi zasługuje na osobną opowieść. Wcześnie osierocony, wychowywał się pod opieką starszego brata, który nie szczędził wysiłku, by umożliwić wykazującemu niemałe zdolności wychowankowi wykształcenie. Ten zaś nie poprzestał na Akademii Krakowskiej, kontynuował naukę w Wiedniu. Dopiero po powrocie do kraju przyjął święcenia kapłańskie. Jego talent kaznodziejski rozkwitł we Lwowie, a on sam stał się znany też z licznych czynów miłosierdzia. Nie zatrzymał się tam jednak na dłużej. Pociągała go wielka idea odnowy katolicyzmu w Europie poreformacyjnej. Najbardziej ofensywnym zgromadzeniem byli wówczas jezuici. Ks. Piotr Skarga wyjechał więc do Rzymu i wstąpił do tego zakonu. Po ponownym powrocie do kraju z jeszcze większym zapałem oddał się działalności publicznej. Przybył do Wilna, gdzie został rektorem powołanej właśnie Akademii Wileńskiej. Jego kazania ściągały do kościołów tłumy. Mógł poszczycić się licznymi nawróceniami, w tym tak - powiedziałbym - spektakularnymi, jak nawrócenie gorliwego kalwina, Mikołaja Radziwiłła Czarnego. Przez to zyskał sobie przydomek "tyrana dusz ludzkich". Okres wileński trwał jedenaście lat, po czym ks. Skarga przybył do Krakowa, gdzie założył Bractwo Miłosierdzia oraz tzw. Bank Pobożny, który miał wyrywać biedaków z długów i lichwy.

Król Zygmunt III Waza powołał go w roku 1588 na nadwornego kaznodzieję i te obowiązki ks. Piotr Skarga wypełniał przez dwadzieścia trzy lata, najpierw w Krakowie, a później - po przeniesieniu stolicy - w Warszawie. Z tym okresem właśnie związane są słynne Kazania sejmowe głoszone dla posłów, ale adresowane do całego narodu.

W pierwszym z kazań, wygłoszonym Na początku Sejmu przy Mszy św. sejmowej, mówił kapłan:

"... uciekacie się do kościoła i ołtarza, do szukania łaski Ducha Ś[więtego], z której by wam był dany rozum i mądrość na dobrą i szczęśliwą takich potrzeb odprawę. I poganie to czynili, gdy swoje sejmy i rady o dobrym pospolitym zaczynali, radzili się bogów swoich przez kapłany swoje. Bo sam przyrodzony rozum ukazuje, iż rządy i sprawy królestw i państwa z Boskiej opatrzności i pomocy stoją, a ludzki rozum i staranie zabiegać wszystkiemu nie może. Daleko więc przystoi wam, oświeconym Wiadomością Boga prawego, tym uczcić Pana Boga swego i tym sobie pomóc, abyście od niego rady swoje poczynali, a do kapłanów jego z onymi żołnierzami judzkimi mówili: 'Proście z nami Pana Boga waszego, aby nam oznajmił Pan Bóg wasz drogę, którą iść mamy, i rzecz, którą czynić mamy, a my głosu Pana Boga naszego, do którego was posyłamy, słuchać będziem, aby nam było dobrze, gdy usłuchamy rozkazania Pana Boga naszego'."

Fragment to bardzo charakterystyczny, zwłaszcza ze względu na adresatów wypowiedzi. Poseł chrześcijański - podkreślał pisarz - ma znacznie większe obowiązki, bo wpływa zarówno na losy innych, najczęściej niewykształconych, niebędących w stanie zrozumieć podejmowanych decyzji, jak i całej ojczyzny i Kościoła.

Kapłan chciał być sumieniem polskiego sejmu, nauczycielem wiary i miłości do ojczyzny. Nie stronił od tonacji biblijnych proroków, przestrzegając i roztaczając iście apokaliptyczne wizje. Niemal jednocześnie zapowiadał jednak, że dobry Bóg nie pragnie karać, a tylko oczekuje poprawy i nawrócenia:

"... przeto czujcie o takiej pladze Boskiej nad wami, iż Pan Bóg dopuścił pomieszanie rad i rozumów waszych, iż widząc, nie widzicie, chcąc co czynić, nic nie czynicie. Co we dnie zrobicie, to się w nocy obali i błogosławieństwa żadnego z waszych rad i sejmów nie masz. (...)

A co najgorzej, skąd już bliskie i nagłe niebezpieczeństwo nadchodzi. Turecka moc i szabla na głowy nasze następuje, bliskie i co rok bliższe tyrana tego sąsiedztwo we wrota już nasze pogląda. Pokój z nim niepewny ani trwały. Gdy czas lada który upatrzy, uciśnie was, nie wiem jako do wojny takiej gotowych, i pod niewolą swoję, uchowaj Boże, podboje."

To kazanie na Mszy św. inaugurujące posiedzenie sejmu, odprawianej z wezwaniem Ducha Świętego, by napełnił serca i umysły posłów swoimi łaskami, zakończył kapłan modlitwą, wypowiedzianą w imieniu wszystkich zgromadzonych:

"Uczyń, Panie, daj nam mądrość, nie tak dla nas, jako dla ludu twego, o którym obmyśliwamy, i dla wiela sług twoich świętych i niewinnych w tym królestwie. Dla chwały twojej, która jest w tej ziemi twojej szczepiona i która z łaski obrony twej od tyle set lat kwitnęła, aby nie ustawała, a ziemia ta nie traciła chwalców swoich i uczniów zakonu twego świętego."

Ks. Skarga chętnie posługiwał się najprostszymi środkami o wielkiej sile oddziaływania, a wiec nazywał posłów "ojcami" i "opiekunami", zaś obywateli Rzeczpospolitej "dziećmi" i "sierotami". "Wyście rozumy i głowy nasze - wołał - my jako proste dzieci na wasze się obmyślenie spuszczamy..."; dodawał jednak przy tym: "... i Pan Bóg wam myślić o nas rozkazał". Doskonale potrafił łączyć potoczny, codzienny język z fragmentami Pisma św.: "Wyście jako góry, z których rzeki i zdroje wytryskają: a my jako pola, które się onymi rzekami polewają i chłodzą. (...) Was Pan Bóg podniósł na wysokie urzędy: nie dla was, abyście sami swoich pożytków pilnowali, ale dla ludu, który wam Pan Bóg powierzył, abyście nam sprawiedliwość i pokój, który od Pana Boga bierzecie, spuszczali."

Chętnie odwoływał się do najgłębszych pokładów polskiej duchowości, choćby do miłości i szacunku, jakimi darzy się u nas matkę:

"Jako najmilejszej matki swej miłować i onej czcić nie macie, która was urodziła i wychowała, nadała, wyniosła? Bóg matkę czcić rozkazał. Przeklęty, kto zasmuca matkę swoję. A która jest pierwsza i zasłużeńsza matka jako ojczyzna, od której imię macie i wszystko, co macie, od niej jest?"

Dzięki takiej konstrukcji kazań osiągnął kapłan ewangeliczne wręcz wpisanie każdego uczynku, każdego słowa i myśli człowieka w wielki plan Bożych zamysłów. I chociaż - to najczęściej bywa losem proroków - nie uchronił ojczyzny od postępującego rozkładu, to przecież jego kazania pozostały żywe, do dziś są wznawiane i czytane, zawsze gotowe pomóc w narodowym rachunku sumienia.


powrót