Święto młodości Rzym 2000

XV Światowy Dzień Młodzieży w Rzymie stał się już wspomnieniem. Miłym wspomnieniem! Duchowe przygotowanie do tego spotkania rozpoczęliśmy w październiku ubiegłego roku, spotykając się co miesiąc na wspólnej Mszy świętej. 8 sierpnia wyruszyliśmy - my, to znaczy 144 osobowa grupa Duszpasterstwa Akademickiego - od stóp Matki Bożej Miłosierdzia, z błogosławieństwem Księdza Proboszcza Antoniego Lićwinki, pełni przeróżnych myśli, pragnień i oczekiwań.

Na ulicyPobyt we Włoszech rozpoczęliśmy od gościnnych progów Amelii - urzekającego swym pięknem starego miasteczka włoskiego. Przez cztery dni doświadczaliśmy miłości, ofiarności i wszelkiego dobra ze strony mieszkańców Amelii. Tutejsza młodzież zrezygnowała z własnych planów wakacyjnych, z pragnień wyjazdu na ten czas do Rzymu, by z radością i wielkim poświęceniem przyjmować nas w parafii. To młodzi zatroszczyli się o zakwaterowanie, wyżywienie i zorganizowanie pobytu w ich miejscowości.

Cztery dni to niby mało, ale wystarczająco dużo, by zawiązać nici przyjaźni. Gospodarze starali się jak najlepiej zapełnić nasz czas. Zwiedziliśmy więc Amelię wzdłuż i wszerz. Byliśmy w najwyższym punkcie miasta, gdzie zbudowana jest Katedra, na własne oczy ujrzeliśmy prastare cysterny, które niegdyś zaopatrywały miasto w wodę - był to najniższy punkt, do którego udało się nam dotrzeć.

Nasi włoscy przyjaciele zorganizowali wszystkim grupom mieszkającym w diecezji Teri - Narni - Amelia spotkanie modlitewne w Terni, któremu przewodniczył tamtejszy biskup. Największym zaskoczeniem dla wszystkich było to, że modlitwa zakończyła się dyskoteką. Zarówno gospodarze jak i goście z wielką radością i entuzjazmem uczestniczyli we wspólnej zabawie.

Z Amelii wyruszyliśmy do dwóch ważnych i pięknych miejsc.

Każdy z nas marzył o tym, by postawić swoje stopy w mieście św. Franciszka. Dzięki naszym Księżom stało się to możliwe. Asyż nas urzekł i zachwycił! Może ktoś z nas, wyciszony i zasłuchany, stojąc przed maleńką Porcjunkulą usłyszał wołanie Chrystusa skierowane do Franciszka: "Odbuduj mój kościół"?

W naszej wędrówce nie mogliśmy pominąć Monte Cassino. Na tym skrawku polskiej ziemi we Włoszech, gdzie leży niejeden nasz rówieśnik, wysłuchaliśmy płomiennej homilii ks. Józefa. Wołał on do nas, byśmy uczyli się od tych młodych ludzi miłości Ojczyzny, wierności, służby drugiemu człowiekowi, ofiarności i dobrego życia. W takich miejscach człowiek zaczyna patrzeć na swoje życie inaczej, zaczyna szukać w nim czegoś więcej niż tylko wygody i zadowolenia. Myślę, że każdy wyniósł stamtąd choć odrobinę wiary, nadziei i miłości.

Pobyt w Amelii był dla nas wielkim darem, może jeszcze wtedy niedocenianym. Na długo pozostanie w nas wdzięczność tym, którzy nas przyjmowali i dali gościnę nie tylko w domach, ale i w sercach. Z wielką radością witaliśmy naszych przyjaciół z Amelii na Tor di Valle i Tor Vergata, gdzie nas odnaleźli - to było coś pięknego spotkać przyjazne dusze wśród rzeszy ludzi.

Wielu z nas opuszczało Amelię z żalem - bo zakończył się pewien etap pielgrzymki, ale również z pewną dozą radości - bo przed nami był pobyt w Ostii i spotkanie z Ojcem Świętym w Rzymie.

Ostia dla większości była tylko noclegownią - stąd codziennie wyruszaliśmy w kierunku Rzymu. 15 sierpnia na placu przed Bazyliką św. Piotra razem z młodymi ze 159 krajów powitaliśmy Tego, który zawsze jest młody duchem i sercem - Jana Pawła II. Papież był niezmiernie wzruszony i jednocześnie bardzo uradowany tym spotkaniem. "Jesteście nadzieją Kościoła i świata. Wy wniesiecie Ewangelię w trzecie tysiąclecie" - słysząc te słowa, wypowiedziane przez Namiestnika Chrystusowego, każdy z nas mógł poczuć się kimś ważnym i potrzebnym, kimś, komu Ojciec Święty ufa i z kim wiąże swoją nadzieję.

Przez trzy dni poprzez katechezy, Msze św. i pielgrzymkę do grobu św. Piotra przygotowywaliśmy się duchowo na centralne obchody XV ŚDM. Mieliśmy również czas na to, by nawiedzić święte miejsca związane z wielkimi postaciami Kościoła i zaczerpnąć tam, u źródeł, sił na dalszą drogę. Przeżywając Drogę Krzyżową w Ostii łączyliśmy się duchowo z pielgrzymami idącymi ulicami Rzymu.

I tak przygotowani, wymęczeni upałami, ale porwani zapałem ks. Józefa - niezmordowanego optymisty, nie zważając na wszelkie trudy, dotarliśmy na Tor Vergata.

W sobotni wieczór Papież rozpoczął swą homilię pytaniem, które Jezus zadał uczniom pod Cezareą Filipową: "A wy za kogo Mnie uważacie?" Odwołując się do przykładu niewiernego Tomasza Ojciec Święty wyjaśnił, że wiara nie jest jakąś niedostępną rzeczywistością, ale doświadczyć jej może dosłownie każdy, a zwątpienie to rzecz całkowicie naturalna. "Dzisiejsze rzymskie spotkanie, droga młodzieży - mówił Papież - jest swojego rodzaju laboratorium wiary, dla was, dzisiejszych uczniów, dla wyznawców Chrystusa na progu trzeciego tysiąclecia. Zawsze bowiem w tym przedziwnym laboratorium ludzkiego ducha, czyli właśnie w laboratorium wiary spotykają się ze sobą Bóg i człowiek." Z uwagą słuchaliśmy słów Papieża i porwani Jego entuzjazmem gotowi byliśmy iść w świat, by nieść mu Chrystusa. Włączaliśmy się w owacje, wykrzykiwaliśmy z serca "Kochamy Ciebie", bo nie da się pozostać obojętnym na obecność i słowa tak szczególnej Osoby jaką jest Jan Paweł II. Widać było, że Papieżowi nie spieszy się do domu, bo przeciągał spotkanie, by choć chwilę dłużej pozostać z tymi, których wezwał tu w imię Chrystusa.

"Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego" - tak rozpoczął Papież swoje spotkanie z dwoma milionami młodych w niedzielny poranek. Swoje przesłanie skoncentrował wokół znaczenia Eucharystii jako tajemnicy realnej obecności Chrystusa w świecie, wyborów jakie stoją przed każdym z nas, a przede wszystkim odpowiedzi na to podstawowe pytanie: jakie jest naprawdę moje powołanie? Ojciec Święty wskazał Osobę, za którą możemy pójść pewnie i bez obaw - Jezusa Chrystusa. "On jest jedynym niepodważalnym fundamentem, na którym można budować swe życie, a można się spotkać osobiście w tajemnicy Eucharystii." Zachęceni przez Ojca Świętego do dawania świadectwa swoim życiem w każdym miejscu, gdzie pójdziemy, wezwani do solidarności, sprawiedliwości, zaangażowania na rzecz społeczeństwa i przyszłości godnych człowieka wyruszyliśmy z Rzymu, by w swoich środowiskach budować królestwo Chrystusa czerpiąc siły z Eucharystii.

Wdzięczni jesteśmy Bogu - za dar tej pielgrzymki i naszym duchowym przewodnikom - za poświęcenie i serce.


powrót