Ks. Tadeusz Krahel
Ks. Adam Masiulanis (1911-1942) Berezwecz, znane miejsce męczeństwa wielu tysięcy ludzi, było miejscem kaźni kapłanów z północnej części archidiecezji wileńskiej. W dniu 4 marca 1942 r. zginęli z rąk hitlerowskich trzej kapłani, wyniesieni w ubiegłym roku przez Ojca św. Jana Pawła II do chwały ołtarzy, błogosławieni Władysław Maćkowiak, Stanisław Pyrtek i Mieczysław Bohatkiewicz. O nich już wiele napisano. Natomiast nieznane są bliżej okolicznośći śmierci innych kapłanów w tym miejscu. W dniu 4 lipca 1942 r. Niemcy zamordowali tu jeszcze 5 kapłanów: ks. Bolesława Maciejewskiego, dziekana i proboszcza z Postaw, ks. Romualda Dronicza, proboszcza Wołkołaty, ks. Adama Masiulanisa, proboszcza z Łużek, ks. Antoniego Skorko, proboszcza z Woropajewa i ks. Władysława Wieczorka, salezjanina pracującego w Parafianowie. Trudno ustalić przyczyny. Trzeba jednak wskazać na to, że księża ginęli nieraz tylko za to, że byli kapłanami i Polakami. Pragnę tu przybliżyć sylwetki tych kolejnych męczenników Berezwecza. W leżących ponad 30 km na północny wschód od Głębokiego Łużkach w czasie II wojny światowej pracował ks. Adam Masiulanis. Miał zaledwie 3 lata kapłaństwa, gdy w warunkach wojennych we wrześniu 1939 r. został proboszczem tej parafii, słynnej kiedyś ze szkół pijarskich. Ks. Masiulanis, syn Marcina i Heleny z Zarębów, urodził się 5 VI 1911 r. w Wołkowysku. Rodzina później wyjechała do Wilna. Adam po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do Seminarium Duchownego w Wilnie. Jednocześnie studiował na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego, na którym uzyskał stopień magistra teologii na podstawie pracy na temat "Opatrzności Bożej według nauki św. Tomasza z Akwinu". Będąc klerykiem z pewnością jeździł w czasie wakacji do parafii Porynga w dekancie święciańskiem, gdzie jego wuj - ks. Adam Zaremba był proboszczem. Dnia 22 VI 1936 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk arcybiskupa wileńskiego Romualda Jałbrzykowskiego, który skierował go do pracy w parafii Hermanowicze w dekancie miorskim. Była to bardzo rozległa parafia, licząca około 5300 wiernych, w której proboszczem był ks. Wincenty Gabszewicz. Ks. Adam otrzymał nominację na prefekta szkół, ale musiał też wypełniać obowiązki wikariusza. Po wybuchu wojny zabrakło kapłana w sąsiedniej parafii Łużki. Ks. Masiulanis został skierowany teraz na proboszcza osieroconej placówki. Z pewnością tę parafię dobrze znał z wcześniejszej swej pracy. Łużki były oddalone tylko o 13 km od Hermanowicz. Były tylko w innym dekancie - głębockim. Liczyły około 3000 wiernych. Kościół parafialny był zbudowany przez pijarów w połowie XVIII w. Przed kasatą w 1832 r. prowadzili tu oni 6-klasową szkołę średnią. Ks. Adamowi przyszło pracować w bardzo ciężkich warunkach. Ziemie te zajęły wojska sowieckie i włączono je do Białoruskiej Republiki. Wprowadzano tu nowy system i jednocześnie oczyszczano teren z najbardziej czynnych obywateli wywożąc na Wschód bądź umieszczając w więzieniu w Berezweczu. W połowie 1941 r. zaczęła sie okupacja niemiecka. Znowu terror i eksterminacja ludności. Ks. Masiulanis starał się wspierać wszystkich prześladowanych i zagrożonych, duchownych i świeckich. Przykładem tego mogą być organizowane przez niego w Łużkach rekolekcje dla kapłanów dekanatu głębockiego. Na plebanii mieli też oparcie parafianie w chwilach dla nich trudnych. Cenił go ks. dziekan Antoni Zienkiewicz i kapłani z sąsiedztwa, szanowali i lubili parafianie. Ta piękna i ofiarna praca ks. Adama nie trwała jednak długo. Dnia 3 VII 1942 r. został aresztowany przez Niemców i wywieziony do Głębokiego. W tym samym czasie uwięziono jeszcze czterech, wspomnianych już, kapłanów z okolic Głębokiego i Postaw. Uwięziono też wielu ludzi świeckich, zwłaszcza spośród inteligencji, ludzi znanych i poważanych w środowisku. Większość z nich została rozstrzelana w lasku Borek koło Berezwecza w dniu 4 lipca, a więc następnego dnia po aresztowaniu. Nie wiemy nic na temat okoliczności tej śmierci. Powstaje pytanie, co było przyczyną tej tragicznej śmierci. Niektórzy uważają, że przyczyną śmierci ks. Adama był opór wobec nakazu okupanta oddania dzwonów kościelnych. Siostra Felicja, która była u brata na plebanii, nie potwierdza jednak tej wersji. Wydaje się, że była to szersza akcja okupantów na terenie generalnego okręgu "Białoruś". W tym samym bowiem czasie aresztowano 16 kapłanów w okolicach Lidy. Dziesięciu z nich po wielu miesiącach więzienia zostało rozstrzelanych. Było to więc wyniszczanie najbardziej wartościowej tkanki narodu polskiego i Kościoła Katolickiego. Kapłani swoją pracą duszpasterską podtrzymywali nadzieję i wiarę w tych bardzo ciężkich czasach, byli też oparciem dla ducha narodowego. Dlatego też byli niewygodni dla Niemców i ich sługusów. Ginęli więc jako głosiciele Ewangelii i jako Polacy. Ciało ks. Masiulanisa, podobnie jak i innych kapłanów, pozostało zasypane w wielkich dołach w lasku koło Berezwecza. Ekshumacji ciał po wojnie nie było. Dziś stoi tam pomnik świecki, a także duży krzyż, znak wiary, śmierci i zbawienia. |