oprac. Ewa Bobowska
Peregrynacja Krzyża papieskiego
W wywiadzie, udzielonym naszemu miesięcznikowi w lipcu ubiegłego roku, Ksiądz Arcybiskup Metropolita Stanisław Szymecki powiedział między innymi: "Polska duchowość, polska pobożność, będąc głęboko maryjna, jest tak samo pasyjna. U jej podstaw tkwi kult krzyża i wszystkiego, co wiąże się z krzyżem, a więc nabożeństwa pasyjne, ťGorzkie żaleŤ, ťDroga krzyżowaŤ. To wszystko jest bardzo bliskie sercu Polaków. Może nawet stąd wyrasta kult Maryi, która do końca stała pod krzyżem. Matka pod krzyżem, Matka związana z krzyżem, tym bardziej Matka Miłosierdzia. Polski lud kocha krzyż. Pamiętam piękną peregrynację krzyża w diecezji kieleckiej, po głośnym wówczas znieważeniu krzyży, jakie tam miało miejsce. Trwała dwa lata, a ludzie przeżywali to jako wielkie misje.
Jest moim cichym zamiarem, żeby zakończyć nasze tysiąclecie taką właśnie peregrynacją krzyża po archidiecezji białostockiej. Już prosiłem Ojca Świętego, żeby nam pobłogosławił czy podarował krzyż i z tym krzyżem papieskim chodzilibyśmy po całej archidiecezji czcząc to Drzewo Zbawienia i Matkę Bożą pod krzyżem."
I oto nie minęło wiele czasu, a peregrynacja rozpoczęła się. Dzisiaj kolejne parafie przyjmują Krzyż papieski, adorując ten święty Znak Zbawienia i pogłębiając swoje życie religijne. Hasłem peregrynacji jest zawołanie: "Tak Bóg umiłował świat, że dał Syna Swego Jednorodzonego." Jan Paweł II, który dokonał poświęcenia Krzyża dla naszej archidiecezji, przekazał całemu wiernemu ludowi swoje apostolskie błogosławieństwo. Zawołanie, towarzyszące peregrynacji, musiało być bardzo bliskie Ojcu Świętemu, bo właśnie z tymi słowami nawiedzał ojczystą ziemię podczas czerwcowej pielgrzymki. Warto przypomnieć, że już we wczesnej młodości, gdy był jeszcze klerykiem krakowskiego seminarium duchownego, nawiązał do tej wielkiej prawdy ewangelicznej w poemacie "Pieśń o Bogu ukrytym". W jednym z fragmentów ukazał jakże dramatyczną rozmowę Ojca i Syna w momencie rozstania. Karol Wojtyła powracał w dalszych częściach poematu do tej niepojętej tajemnicy miłości Stwórcy do stworzenia, która kazała Bogu wydać swego Syna na straszliwą śmierć krzyżową. Młody wówczas poeta pisał:
Ale głębi owych słów nikt nie zna,
ale przyczyn najdalszych nikt nie wie,
jaka męka to była bezbrzeżna,
ta samotność na krzyżowym drzewie.
Lecz nie krew, która w drzewie rozkwitła,
jak rozkwita każdy trud w jutrzejszym chlebie -
tylko to odepchnięcie od Ojca,
to odtrącenie -
Za te słowa: Czemuś mnie opuścił,
Ojcze, Ojcze - za mej Matki płacz -
Ja na wargach Twoich odkupiłem
dwa najprostsze słowa: Ojcze nasz.
Widać choćby stąd, jak trafnie określił ks. abp Stanisław Szymecki polską pobożność w cytowanej wypowiedzi. Nie można więc oddzielić tak dominującej, wydawałoby się, maryjności od głębokiego zamyślenia pod krzyżem. W popularnej pieśni wielkopostnej śpiewamy: "W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, / W krzyżu miłości nauka..." I ta prawda powraca nieustannie w naszych śpiewach i modlitwach. We współczesnej pieśni, powstałej już w naszych czasach, niemal powtarzamy owe dawne słowa: "Zbawienie przyszło przez krzyż..." Jesteśmy w tym bardzo blisko najważniejszego przesłania chrześcijaństwa, tak dobitnie wyrażonego przez św. Pawła w Pierwszym Liście do Koryntian:
Tak też i ja przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego" (Kor. 2, 1- 3).
Chociaż więc w zbliżającym się Roku Jubileuszowym obchodzić będziemy 2000-lecie narodzin Syna Bożego, to przecież nie powinniśmy zapominać, że najgłębszym sensem Bożego Narodzenia była zbawcza Miłość, a ta wypełniła się na krzyżu. Tę właśnie prawdę uprzytamniać ma wszystkim wiernym peregrynujący Krzyż papieski. Pozwala on przeżywać na nowo wydarzenia sprzed dwu tysiącleci w duchowej łączności z umiłowanym Ojcem Świętym Janem Pawłem II.
Tak było w parafii pod wezwaniem św. Trójcy w Turośni Kościelnej, gdzie uroczystość nawiedzenia Krzyża połączono z poświęceniem Papieskiej Drogi Krzyżowej, którą wyznaczają piękne, rzeźbione w drzewie stacje. Niemal natychmiast wrosły one w miejscowy pejzaż, a łączące je ścieżki stały się drogą prowadzącą wiernych w Trzecie Tysiąclecie. Peregrynacja papieskiego Krzyża poprzedziła w Turośni Kościelnej mające się rozpocząć 26 września br. tygodniowe Misje Święte. Wszystko to sprawiło, że uroczystości z udziałem ks. abp. Stanisława Szymeckiego stały się wielkim przeżyciem dla całej wspólnoty parafialnej.
Dziękujemy księdzu proboszczowi Eugeniuszowi Bidzie za jakże ciekawy zapis tego wydarzenia, widzianego - jak przystało na gorliwego gospodarza - na tle wielowiekowej tradycji tej parafii:
Niedaleko Białegostoku jest niewielka parafia pod wezwaniem Świętej Trójcy - Turośń Kościelna. Od kilku wieków, bo od 1515 roku, ubogaca życie tej polskiej ziemi. Parafia, licząca zaledwie 2500 mieszkańców, jest prężna, skupiona wokół barokowej świątyni, zbudowanej w 1783 roku przez Wiktoryna Zaleskiego. Kościół otaczały dwory możnych właścicieli, których szczątki spoczywają w podziemiach kaplicy św. Anny, jak głoszą kroniki i na przykościelnym cmentarzu.
Po dworach pozostały tylko wspomnienia, ale świątynia dalej głosi chwałę Boga, kształtuje życie religijne i kulturalne. Słowo Ojczyzna nigdy nie było i nie jest obojętne w sercu mieszkańców polskiej wsi. Pogłębianie patriotyzmu jest szczególną troską naszego środowiska.
Wyrazem miłości do świątyni oraz przywiązania do tradycji jest przeprowadzana renowacja, odtwarzająca pierwotne piękno tej zabytkowej budowli. Rok Wielkiego Jubileuszu przyśpieszył prace nad odrestaurowaniem i ubogaceniem kościoła.
Nawiedzenie parafii przez Chrystusowy Krzyż, pobłogosławiony przez Ojca Świętego, stało się nowym impulsem, zachętą do odnowy życia wewnętrznego i godnego przygotowania się parafian do obchodów Wielkiego Jubileuszu Roku Świętego. Ksiądz arcybiskup Stanisław Szymecki zachęcał, aby uczcić to wydarzenie przez postawienie pamiątkowego krzyża. Parafia postanowiła dokonać coś więcej - została zbudowana Droga Krzyżowa, składająca się z czternastu kapliczek Kalwarii Papieskiej. Krzyżyki do nich poświęcił sam Ojciec Święty w dniu 30 czerwca 1997 roku we Wrocławiu.
Kapliczki zaprojektował i wykonał Stanisław Olszewski, a poświecił je ksiądz arcybiskup Stanisław Szymecki po uroczystej Mszy św. w czasie nawiedzenia parafii przez Krzyż papieski. Późnym wieczorem została odprawiona po raz pierwszy Droga Krzyżowa, w czasie której Krzyż ten niesiony był przez przedstawicieli poszczególnych wsi.
I tak stajemy z Krzyżem Chrystusa u progu Wielkiego Jubileuszu Roku Świętego 2000-lecia Chrześcijaństwa. Przez przyjęcie tego Znaku Zbawienia pragniemy stać się na nowo uczniami Pana, z nadzieją, że będzie nas wspierał w przezwyciężaniu nienawiści, grzechu i śmierci, byśmy mogli głosić ewangelię miłości.
Swoimi przeżyciami podzieliła się też jedna z uczestniczek uroczystości, pani Danuta Ł., miejscowa nauczycielka:
Jeszcze słyszeliśmy słowa Ojca Świętego: "Nie lękajcie się być świętymi! Czyńcie wszystko, aby Bóg był obecny w waszych rodzinach! Pokażcie jak bardzo kochacie Kościół...", gdy do naszej parafii przybył Krzyż papieski. Było to dla nas odkrycie na nowo Miłości Bożej. Chrystus Ukrzyżowany za przewinienia wszystkich ludzi odwiedził nas tuż po wizycie w Ojczyźnie jego posłannika Jana Pawła II.
Dnia 18 czerwca br. około godziny 17-tej na ulice wyległy tłumy - starzy, młodzi i bardzo mali, wszyscy zebrali się na skrzyżowaniu dróg w oczekiwaniu na peregrynujący po naszej archidiecezji Krzyż. Choć zaczął padać deszcz, oczekiwano z modlitwą na ustach. Gdy przybył, wzięliśmy go na ramiona. Ludzie zmieniali się, całowali święte drzewo Krzyża.
Podczas Mszy świętej, celebrowanej przez księdza arcybiskupa Stanisława Szymeckiego, patrzyłam na skamieniałą twarz Chrystusa na Krzyżu, który ustawiliśmy tuż przy ołtarzu. Miałam wrażenie, że On także patrzy na mnie. Podczas wyznania wiary każdy z nas trzymał w ręku swój krzyż. Podniósłszy je do góry mówiliśmy głośno: "Wierzę w Boga Ojca...", jakbyśmy powtarzali: "Kocham innych, tak jak Ty ich umiłowałeś..."
Po zakończonej Eucharystii Ksiądz Arcybiskup poświęcił papieską Drogę Krzyżową, a o godzinie 22-giej wierni po raz pierwszy przeszli jej ścieżkami. "Przebacz Panie..." - śpiewaliśmy. Następnie wróciliśmy z Krzyżem do kościoła i tam go adorowaliśmy. Krzyż umieszczono ponownie obok ołtarza, a wierni na kolanach już od drzwi świątyni przesuwali się, by ucałować Święte Drzewo. Jedni szeptali słowa modlitwy, inni w ciszy pochylali się nad Krzyżem. Widziałam w tym szeregu naszego księdza proboszcza. Wszyscy byliśmy równi wobec Chrystusa i każdy chciał w ten sposób wyrazić swoją wiarę. Potem jeszcze była Msza święta o północy. Na twarzy zebranych nie było widać zmęczenia, wszak przygotowujemy się do Wielkiego Jubileuszu Chrześcijaństwa, do Roku Szczególnej Łaski od Boga.
Następnego dnia, od wczesnych godzin rannych, w kościele ponownie gromadzili się ludzie na czuwaniu przy Krzyżu. O godzinie 16-tej wzięliśmy udział we Mszy świętej kończącej uroczystości peregrynacji Krzyża papieskiego.
Znowu powędrował na ramionach wiernych przez wieś. Odprowadzał go tłum, który jakby chciał mówić: Chryste dopomóż nam dotrzymać przyrzeczeń, które składaliśmy, gdy byłeś z nami.
|