Ks. Tadeusz
Krahel
Ksiądz Bolesław Gramz
Nieprzeciętną postacią wśród duchowieństwa
archidiecezji wileńskiej był ks. Bolesław Gramz. Był człowiekiem bardzo
ideowym, mocnym duchowo i wybitnym intelektualnie, ale zginął zbyt młodo,
ażeby te walory mogły należycie się rozwinąć i być odpowiednio wykorzystane
dla dobra Kościoła.
Ks. Gramz urodził się w Kubliczewie
w guberni witebskiej dnia 4 IV 1904 r. Uczył się w Gimnazjum św. Katarzyny
w Petersburgu, a następnie w Wilnie, gdzie zdał maturę i wstąpił do Wileńskiego
Seminarium Duchownego (w 1925 r.). Studiował jednocześnie na Wydziale Teologicznym
Uniwersytetu Stefana Batorego i uzyskał magisterium z teologii. Po przyjęciu
święceń kapłańskich w 1931 r. pracował jako wikariusz w Grodnie, Oszmianie
i Wilnie, a w latach 1934-1936 studiował w Rzymie. Po powrocie do kraju
pracował jako prefekt w Święcianach, Białymstoku i Wilnie. Przed samą wojną
był też redaktorem dwóch czasopism: "Sprawy Otwarte" i "Świat Umarłych".
Rozprawę doktorską na temat "Unii między drugim i trzecim rozbiorem Polski
(1793-1795)" ukończył w 1939 r. Niestety, wybuch wojny przeszkodził nie
tylko w wydaniu pracy drukiem, ale i w uzyskaniu doktoratu. W końcu sierpnia
1939 r. bowiem został powołany na kapelana do wojska i w czasie kampanii
wrześniowej dostał się do niewoli niemieckiej. Po ucieczce z niej udał
się do Warszawy i tu pracował w duszpasterstwie, a także działał w konspiracji
patriotycznej.
Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej
wrócił do Wilna i tu arcybp Romuald Jałbrzykowski skierował go na proboszcza
do parafii Idołta, której proboszcza ks. Stanisława Eliasza w ostatnich
dniach czerwca 1941 r. sowieci zamordowali pod Ułłą.
Do Idołty ks. Gramz przybył 2 sierpnia.
Szybko zorientował się w sytuacji. Przystąpił z parafianami do wykańczania
rozpoczętego przez poprzednika Kościoła i w czasie okupacji dnia 15 lipca
1942 r. miało miejsce uroczyste poświęcenia nowej świątyni i rozpoczęto
odprawiać w niej nabożeństwa parafialne. Ks. Proboszcz troszczył się nie
tylko o swoich wiernych, ale śpieszył z pomocą wiernym na terenach za Dźwiną,
należących od dawna do Związku Sowieckiego, pomagał księżom z sąsiednich
parafii na odpustach i rekolekcjach spowiadając i głosząc kazania. Nie
mógł pozostać biernym wobec tragedii Ojczyzny, dlatego angażował się w
działalność "podziemną". Przychodził też z pomocą Żydom i Cyganom. Gdy
arcybp Mieczysław Reinys wydał bulwersujący list pasterski o walce z komunizmem,
jakby nie widząc zbrodni hitlerowskich, ks. Gramz napisał do niego list,
który później krążył w odpisach. Za radą współbraci kapłanów listu tego
nie podpisał. W tych strasznych czasach terroru ks. Gramz znajdował też
czas na zamknięte rekolekcje, które odprawiał u marianów w Drui. Do tego
okresu jego życia oraz losów tamtych terenów bardzo cenny jest jego dzienniczek
(od lipca 1941), w którym ostatni zapis pochodzi z dnia 1 czerwca 1944
r.
Pod tym dniem czytamy:
"Pogoda zimna. Przelotne deszcze.
Wróciłem przedwczoraj z Szarkowszczyzny, gdzie spowiadałem i głosiłem kazania
odpustowe. Droga tam i z powrotem była bardzo niepewna. Tercjarki usiłowały
przeszkodzić mi, bo bały się stracić swego proboszcza, drugiego z kolei
w Idołcie. Wszędzie niebezpieczeństwo ze strony partyzantów i miny(...)
Co znosi ks. Ingielewicz w Pohoście
i ks. Czapiewski w Hermanowiczach trudno opisać. Budzą ich po kilka razy
na noc. Zabierają ostatnie części ubrania... grożą, usiłują zabrać ze sobą,
zachowują się przytem cynicznie. Dowództwo szczerze czy nieszczerze głosi
swoją tolerancję w stosunku do Kościoła. Ale ludzi na nabożeństwa nie puszczają
z dalszych wsi, zresztą zależy to od ich humoru. W każdym bądź razie widać,
że nie mogą opanować dołów.
Ludność grabią bez miłosierdzia
zabierają ostatnią krowę i konia. Chłopi nie mają na kim urabiać pola.
W pewnej wsi pod Hermanowiczami zostało na 60 gospodarzy 12 marnych koni.
Od paru dni Niemcy zwożą wojsko autami
do Mior. Zaczyna się akcja przeciw partyzantom. Ucierpi na tem przede wszystkiem
ludność cywilna".
Jak z tego wynika miejscowa ludność
cierpiała tam nie tylko od okupantów niemieckich, kolaborantów z "Samochowy"
białoruskiej, a także od partyzantki sowieckiej.
W tydzien później - po tym ostatnim
zapisie w dzienniczku - ks. Gramz już nie żył. Dnia 8 czerwca 1944 r. został
aresztowany przez policję białoruską i zastrzelony w drodze do Dryssy.
Marianin z Drui, ks. Henryk Tomaszewski w swoich wspomnieniach zapisał
o ks. Gramzie wiele pięknych zdań:
"Nadchodzi święto Bożego Ciała.
Rano budzi mnie gwałtownie proboszcz.
- Słuchaj, musisz jechać do Idołty.
Policja białoruska zabrała ks. Gramza i wywiozła. Odprawisz cichą Mszę
św. i wrócisz. Nie można ludzi zostawić bez Mszy św.
- Dobrze, jadę.
Świątobliwy był ten nasz sąsiad
z Idołty ks. Gramz. Tyle miał osobistego uroku, że wszyscy lgnęli do niego.
W wiele lat później spotkałem przygodnie jego znajomych w Warszawie. Razem
byli w Rzymie, studiowali. Nie mogli się naopowiadać o nim, o tym pięknym
duchowo człowieku. Wielki czciciel Najświętszego Sakramentu. Długie godziny
spędzał samotnie w swym starym kościółku przed utajonym Bogiem (...)
Jadę więc do Idołty. Wchodzę
do kościoła, ubieram się do Mszy św. Rozpoczynam modlitwy u stóp ołtarza.
Jakaś kobieta chce wstrzymać płacz. Nie udaje się jej. Za chwilę cały kościół
wybucha niepowstrzymanym, bezradnym szlochem. Jak dzieci, którym zabrano
ojca... Skończyłem Ewangelię. Ktoś się przeciska przez kościół.
- Znaleźliśmy ciało księdza.
- Zabity?
- Tak, zastrzelony.
Bierzemy wóz, żeby go przewieźć.
Odwracam się do ludzi:
- Mszę św., której słuchacie,
ofiarujemy za śp. waszego proboszcza ks. Bolesława. Nie płaczcie, módlcie
się.
Wieźli ks. Gramza do Dryssy,
do Niemców, jako zakładnika. W jakiejś napotkanej chałupie zaczęli pić,
zostawiając więźnia samego. Przypuszczano, że specjalnie upozorowano możliwość
ucieczki. I gdy ks. Bolesław skorzystał z okazji, zastrzelono go. W parę
dni po Bożym Ciele odbył się pogrzeb. Czuwano już, żeby nie był uroczysty.
Spoczął więc ten bohaterski kapłan, wspaniały patriota, obok nowego kościoła
w Idołcie, jako jego strażnik. Piękne to miejsce, godne było jego duszy,
pełnej poezji". |