Doświadczyć
Indii - kraju świętej rzeki Ganges i Brahmaputry (cz.II)
Z siostrą Michaelą Pawlik ze Zgromadzenia
Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi o hinduizmie popularyzowanym
w Polsce rozmawia Tadeusz Szereszewski.
Przedstawiamy drugą część rozmowy z
Siostrą Michaelą Pawlik ze Zgromadzenia Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa
i Maryi.
- Co powoduje zainteresowanie
wierzeniami hinduskimi w Europie, w Polsce?
- Jeśli chodzi o przyczyny, ja widzę
pewien program. Żeby on "załapał" trzeba go było rozreklamować. Chcąc zaś
reklamować, trzeba robić to tak, jak z reklamą mydła w telewizji: pianki,
kolory... A w rzeczywistości nie jest tak wspaniale. Reklama zawsze jest
reklamą. Ona spowodowała, że ludzie się zafascynowali Wschodem bezkrytycznie.
Ze zdumieniem wykryłam, że zaczęło się to wraz z konfliktem z Kościołem,
zwłaszcza w czasach rewolucji francuskiej .
- Czy przyczyna tego stanu rzeczy nie
tkwi w sercu człowieka, w istocie natury dążącej do transcendencji, pragnącej
przekroczyć własną immanencję?
- Konflikt z chrześcijaństwem powodował
szukanie gdzie indziej duchowych wartości i tworzenie nowych teorii. To
doprowadziło do powstania różnych sekt oraz zaprogramowanej akcji ich rozpowszechniania.
Dziś wschodnimi religiami próbują niektórzy wypełnić bolesną pustkę w psychice
i duszy. Jest to skutek ateistycznego wychowania. Taka duchowa pustka,
jakby próżnia, była celowo wytworzona. Nie była chyba przypadkiem ani modą
walka z religią, jej obrzydzanie, wyśmiewanie modlitwy, kompromitowanie
duchowieństwa. Mamy przecież dowody, jak się ośmieszało, wyszydzało religijność.
To w końcu w jakiś sposób odepchnęło wielu od religii i Kościoła. A pragnienie
duszy jest zawsze pragnieniem "ku Bogu". Człowiek rzeczywiście szuka duchowej
głębi. Ale nie powiedziałabym, jak niektórzy, że "u nas tej głębi
przeżywania spotkania z Bogiem nie ma, a tam jest". Nie, tylko że duchowość
katolicka w naszej rzeczywistości została niezauważona, sprofanowana, ośmieszona,
jak Chrystus przed przybiciem do krzyża, gdy wszyscy wołali: Ukrzyżuj Go!...
On został tak wyszydzony, wyśmiany, że wydawało się , iż to nie może być
Bóg. Nie zawsze umożliwiano popularyzację najwartościowszych dzieł teologów
i mistyków chrześcijańskich. Utrudniało to wiernym wejście w głąb katolickiej
duchowości. Tu rzeczywiście "zablokowano" wejście w głąb mistyki czysto
duchowej, a postawiono złudną lecz atrakcyjną formę mistyki zmysłowej,
którą wielu wzięło za prawdziwą drogę do zbawienia.
- Czy dla odchodzących od Kościoła
Orient najprościej i najskuteczniej wypełnia tę próżnię?
- Niekoniecznie. Każda dobrze zareklamowana
forma religijna łatwo ich wciągnie. A ponieważ najbardziej reklamowany
jest Orient , to wciągnie ich Orient.
- Czy światopogląd wedyjski funkcjonuje
na zasadzie podporządkowania i czy podporządkowanie guru jest istotą
sekt ?
- Człowiek dąży do absolutnej władzy
, do autorytetu absolutnego. To koliduje z autorytetem Boga. W filozofii
Orientu zaś taka kolizja nie istnieje. Ci, którzy pretendują do przyszłej
władzy, muszą szukać możliwości nadzoru, motywowania i kierowania masami
ludzkimi. A nic bardziej nie wiąże człowieka jak sumienie formowane przez
wiarę i normy społeczne z niej wynikające. System kastowy jest niezmiernie
wygodny dla "mistrzów" i pretendentów do rangi "nadczłowieka", co
jest charakterystyczne dla przywódców sekt. W Indiach jest wiele sekt.
Zderzenie hinduizmu z judaizmem, z chrześcijaństwem, z islamem, z europejską
filozofią powodowało powstanie gnostyckich "zlepków" różnych poglądów,
mniej lub bardziej zbliżonych do wschodniej lub zachodniej filozofii, magii
czy religii. Ale "wtajemniczonych" sama religia niewiele obchodzi. Oni
starają się opanować techniki sterowania świadomością człowieka. Próbują
stworzyć nową strukturę społeczeństwa , opartą na pierwotnej myśli wedyjskiej
, która kastom najwyższym daje nieograniczone przywileje, oczywiście, kosztem
krzywdzenia kast niższych. Wiara w "boskość" człowieka prowadzić musi do
jego kultu. Takiemu "nadczłowiekowi" oddaje się cześć należną Bogu. Wtedy
jego rozkazy czy nakazy, jego prawo są akceptowane przez wiernych
bezwzględnie, wiążą w sumieniu. Wyznawca jest wierny temu prawu, które
ów niby-bóg w ludzkim ciele mu nałożył. Byłam w Indiach tego świadkiem.
Widziałam guru Sai Babę, któremu oddawano cześć boską. O autorytecie, jaki
ma, o czci u ludzi, wolności, przywilejach, które posiada - marzyć tylko!
Bezpłatne przeloty samolotami indyjskimi, bezpłatne bilety na pociągi:
kto widział, żeby bóg kupował bilety?! Nie ma żadnych zielonych czy czerwonych
świateł na drodze, gdy on jedzie. Wszystkie jego żądania są spełniane.
Raj na ziemi! Ten "raj na ziemi" prezentują religie wschodnie, przedstawiają
świadkowie Jehowy, obiecywał komunizm...
- Czy wobec tego w Polsce wspomniane
grupy religijne są zagrożeniem dla wiary młodego pokolenia?
- Oczywiście, one fałszują treść
Bożego Objawienia tak, by "dopasować" go do okultyzmu. Na ruinie
duchowości chrześcijańskiej powstaje konstrukcja duchowości okultystycznej.
To jest zagrożenie, bo z okultyzmu bardzo trudno jest wyjść (z okultyzmu
we wszystkich odłamach), bo mieści się w nim satanizm, spirytyzm, magia
oraz różne formy jogi. Niektórzy mówią, że "biała magia" jest dobra. Jednak
mimo wszystko każda forma okultyzmu jest poniżaniem Boga, gdyż odrzuca
się Go lub instrumentalizuje. Bóg w okultyzmie jest traktowany jako narzędzie
do osiągnięcia celu. Człowiek chce narzucić Bogu swoją wolę, swój
program, a nie otworzyć się na realizację Jego woli. Okultyści są przeświadczeni,
że mogą użyć takich metod czy technik, że Bóg będzie zmuszony działać tak,
jak oni zechcą. Na tym przeświadczeniu opiera się tzw. "biała magia". Jest
to właśnie wykorzystanie wschodniego rozumienia pojęcia Boga jako mocy,
energii kosmicznej, a nie jako Stwórcy, Prawodawcy i Sędziego - Najwyższego
Pana, którym nikt nie zawładnie...
Próżnia, czy pustka duchowa wywołana
przez ateistyczną propagandę, hasła postmodernistyczne, relatywizm moralny
powoduje "ssanie" - wciąga słabych katolików, którzy nieświadomi są głębi
własnej religii i którzy łatwo wchodzą do sekt?
- Czy na terenie Polski istnieją sekty
w sposób szczególny powiązane ze Wschodem?
- Trzeba tu wyjść od określenia sekty,
których to określeń jest wiele. Więc, aby nie było nieporozumień,
będę używać terminu "forma religijna" lub "grupa wyznaniowa". Jeśli więc
chodzi o jakieś nowe formy religijne, które spotkałam, a nie wiem, czy
spotkałam wszystkie, są to np. wyznawcy buddyzmu, którzy przez ćwiczenia
zen wprowadzają się w stan zmienionej świadomości. Ćwiczenia zen,
nazywam "odkorowywaniem" człowieka, cofaniem jego rozwoju do poziomu organizmu
czysto biologicznego. Wielogodzinne, bezmyślne powtarzanie jednego słowa,
czy krótkiego zdania, prowadzi do wygaszenia działania kory mózgowej i
uaktywnienia ośrodków podkorowych. Mamy przypadki ludzi, którzy tak potrafią
się "odkorować", że nie czują bólu. Działa to jak narkoza. Znam też ośrodki
krysznaickie, propagujące kult Kryszny. Polscy wyznawcy Kryszny należą
do ISKCON* lub ich odłamu działającego pod nazwą Misja Czaitanji - IWoT**.
Krysznaici także stosują "techniki odkorowania", prowadzące do transu.
W czasie mego pobytu w Indiach, zetknęłam
się z opinią, że "naukowcy" ze Światowego Uniwersytetu Pokoju znają sposoby
pobudzania i tłumienia różnych ośrodków kory mózgowej i systemu nerwowego,
którymi można wpłynąć na zmianę świadomości i osobowości człowieka. Najczęściej
dzieje się to przy pomocy działania sugestii, hipnozy, dźwięku, światła
czy środków chemicznych, halucynogennych, zwłaszcza LSD, przy czym środek
ten jest bardzo szkodliwy i już wiele osób zmarło po jego zastosowaniu.
Wierzący w reinkarnację powiadają: "Cóż - ofiara? Jeżeli w tym życiu ktoś
nie zrealizuje swej doskonałości, to będzie miał jeszcze jedno ciało, urodzi
się znów, odrobi wszystko. Ostatecznie żadna strata". Natomiast dla nas,
którzy wiemy, że każdy człowiek ma to jedno jedyne życie, takie "odkorowanie",
gdy się utrwali, jest tragedią.
- Proszę o podsumowanie wraz z ukazaniem
zadań, które stoją przed Kościołem w Polsce, oraz chrześcijaństwem
w obliczu istniejących zagrożeń?
- Myślę, że trzeba odważnie głosić
prawdę, fundamentalną prawdę. Ale konieczna jest apologia jako obrona wiary,
ukazująca prawdę na tle błędu. Taka apologia praktykowana była przez Jezusa.
Był on przecież "znakiem sprzeciwu". Niejednokrotnie apologetyczne było
także nauczanie apostołów i najwybitniejszych teologów. Np. św. Tomasz
z Akwinu na początku prawie każdego traktatu przedstawia błędne tezy, by
później wykazać ich sprzeczność z prawdą. Gdy zabraknie dziś apologii,
wierni nie będą wiedzieli, dlaczego trwać przy katolickiej wierze i praktyce,
jeżeli słyszą, że inne drogi (łatwiejsze przecież) też ich do Boga doprowadzą.
Wielu katolików powtarza dziś bezmyślnie, że "wszystkie religie do Boga
prowadzą" i że "wszystkie religie czczą tego samego Boga, choć pod różnymi
imionami". A jednak Bóg nie chciał się znaleźć pod imionami Baala czy Molocha.
Nie było Mu nigdy obojętne za kogo ludzie Go uważają. Tymczasem ciągle
słyszę, że "przecież to wbrew ekumenii mówić o różnicach wyznaniowych".
No, dobrze, ale taka jest prawda, że pomiędzy poszczególnymi wyznaniami
ta różnica istnieje! To Chrystus mówi, że On jest Prawdą i że "Prawda was
wyzwoli" (J 8,32) - Prawda którą On głosił! Jeżeli nie będziemy się bali
ukazywać Prawdy niezależnie od ludzkich upodobań i polityki, to wydaje
mi się, że będzie mniej problemów związanych z sektami i mniej będzie ich
ofiar.
Bardzo dziękuję Siostrze za rozmowę.
rozmawiał Tadeusz Szereszewski
* ISCCON - International
Society for Krishna Consciousness (Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości
Kriszny, popularnie zwane Hare Kriszna).
** IWoT - Instytut wiedzy
o Tożsamości.
|