Waldemar Smaszcz
BIBLIA w przekładzie księdza Jakuba Wujka z 1599 roku
Przed dwoma laty minęła 400 rocznica śmierci ks. Jakuba Wujka, autora nieśmiertelnego przekładu Biblii na język polski, obecnej w naszym Kościele przez trzy i pół wieku. Pisałem o tym w "Czasie Miłosierdzia" (Nr 10/1997) wyrażając żal, że pisarz tej miary, pod pewnym względem nie mający sobie równych w naszej kulturze, pozostaje niemal zupełnie zapomniany. Ks. Wujek - sięgając do słownika poezji ks. Jana Twardowskiego - stworzył "dzieło aż tak wielkie, że anonimowe".
I oto teraz, w 400 rocznicę pierwszego wydania przekładu Biblii, otrzymaliśmy znakomicie opracowaną nową jej edycję. Od pewnego czasu ukazuje się nakładem Oficyny Wydawniczej "Vocatio" Prymasowska Seria Biblijna pod redakcją naukową ks. Waldemara Chrostowskiego. Dotychczas opublikowano w niej: "Grecko-polski Nowy Testament. Wydanie interlinearne z kodami gramatycznymi", "Wielki słownik grecko-polski Nowego Testamentu. Wydanie z pełną lokalizacją greckich haseł, kluczem polsko-greckim oraz indeksem form czasownikowych", "Konkordacja biblijna do Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu Biblii Tysiąclecia", "Wielki atlas biblijny", "Słownik wiedzy biblijnej", "Synopsa czterech Ewangelii", "Encyklopedia biblijna", "Wielkie wydarzenia czasów biblijnych". Nie wyliczam tych pełnych tytułów, by wystawić na próbę czytelniczą cierpliwość, ale by ukazać rangę tego przedsięwzięcia, które otrzymało główną nagrodę na ostatnich Targach Wydawnictw Katolickich w Warszawie. Komplet tomów, specjalnie oprawiony w białą skórę, zostanie wręczony Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II jako Dar Ołtarza w czasie najbliższej pielgrzymki do Ojczyzny.
Cieszy obecność w tak znakomitej serii "Biblii" ks. Jakuba Wujka, tomu odbiegającego przecież swoim charakterem od wymienionych tu pozycji. Gdy bowiem wszystkie inne tytuły mają służyć wzbogacaniu naszej wiedzy biblijnej, ten wywołuje z odległej przeszłości - jak można by sądzić - szacowny zabytek języka polskiego, urokliwy wprawdzie, ale bezpowrotnie należący już do przeszłości. W Kościołach słyszymy obecnie Pismo Święte w przekładzie zbiorowym biblistów polskich, powstałym z inicjatywy Benedyktynów tynieckich, tzw. Biblię Tysiąclecia. Zrodziły ją dwa wielkie wydarzenia w Kościele polskim i powszechnym - 1000-lecie Chrztu Polski i Sobór Watykański II. W ciągu ponad trzydziestu lat obowiązywania tej Księgi wyrosło zupełnie nowe pokolenie Polaków, którzy w ogóle nie znają brzmienia tekstu Jakuba Wujka.
Wiemy jednak, jak świętą rzeczą w Kościele jest Tradycja, oparta nie tyle na literze, co na duchu najważniejszych prawd. Przez całe wieki - jak już tu zostało powiedziane - Kościół polski nauczał Słowa Bożego w oparciu o tłumaczenie Biblii ks. Jakuba Wujka. Miało to ogromny wpływ nie tylko na kształtowanie się polskiej duchowości, ale w ogóle całej kultury narodowej. Nawet nie potrafimy sobie wyobrazić, ile zawdzięczamy temu tak niesłusznie zapomnianemu kapłanowi i pisarzowi, który w swoim krótkim, lecz jakże pracowitym życiu (zmarł w wieku 56 lat), osiągnął tak wiele, że można by jego dorobkiem obdzielić kilka życiorysów i jeszcze każdy z nich mógłby uchodzić za spełniony nad miarę. Przypomnijmy najważniejsze dokonania ks. Wujka: pięć tomów kazań, niezwykłej siły i urody, pełny przekład Pisma Świętego, wiele zorganizowanych kolegiów jezuickich, a nawet krótkie rektorowanie w Akademii Wileńskiej, wreszcie stworzenie prowincji jezuitów w Siedmiogrodzie. Przemierzał Polskę od Poznania do Wilna, od rodzinnego Wągrowca do Wrocławia i Krakowa, trzykrotnie był wysyłany do Siedmiogrodu. Arcybiskup Jakub Uchański powierzał mu ważne obowiązki dydaktyczne i wychowawcze, ale i umożliwił studia w Wiedniu i Rzymie. Król Stefan Batory polecił mu opiekę nad swoim bratankiem w Siedmiogrodzie. Aż nie do wiary, że potrafił w tym ogromie zadań znaleźć czas, by skupić się nad swoim największym dziełem, do którego był świetnie przygotowany dzięki studiom językowym i teologicznym, a także predysponowany z racji ogromnego talentu pisarskiego.
Biblia w jego tłumaczeniu nie była, oczywiście, traktowana jako dzieło literackie. Przez długi czas chyba w tej perspektywie w ogóle o niej nie myślano. Były to słowa, którymi sam Bóg przemawiał do Polaków. Kolejne epoki odciskały na niej swoje piętno i nikomu nie przyszło na myśl, by chronić oryginalność Wujkowego przekładu. Podobnie wszak dzieje się z innymi tekstami kościelnymi, jak choćby z pieśniami, które są modyfikowane w zależności od potrzeb; tekst ulega licznym zmianom, dopisywane są kolejne strofy. Biblii, oczywiście, nie zmieniano w sposób dowolny, ale w kolejnych edycjach uwspółcześniano tekst, dbając, aby była żywym przekazem Słowa Bożego, a nie martwym zabytkiem. Dopiero więc - co może wydawać się paradoksalne - wycofanie Biblii w tłumaczeniu ks. Wujka z praktyki Kościoła, umożliwiło powrót do jej pierwotnej wersji.
Gigantycznego dzieła przywrócenia jej kształtu z roku 1599 dokonał ks. Janusz Frankowski. Wydawca wyszedł ze słusznego założenia, że "Biblia Wujka dostępna w XX wieku nie była już tym samym tekstem, który opublikowano w wieku XVI". Zaczęto więc poszukiwać biblistę, który podjąłby trud "oczyszczenia" tej Księgi z wszelkich naleciałości i zmian. Okazało się, że jest taki badacz, w dodatku bardzo zaawansowany w tym przedsięwzięciu. Ks. Frankowski od 1978 roku pracował nad szesnastowiecznym tekstem. Kiedy więc w roku 1996 prezes Oficyny Wydawniczej "Vocatio" Piotr Wacławik zwrócił się z propozycją wydania Biblii Wujka, prace szybko zaczęły zmierzać ku pomyślnemu finałowi. I oto, dokładnie w czterysta lat od pierwszego wydania, otrzymaliśmy piękny tom liczący dokładnie 2426 stronic!
Autor opracowania tak ujął dwa podstawowe cele, jakie przyświecały jego trudowi: "Z jednej strony bardzo byśmy pragnęli, aby to opracowanie przekazywało możliwie najlepiej bogactwo tego staropolskiego, literackiego zabytku, a z drugiej strony, aby uczynić tę Biblię możliwie bliską i zrozumiałą wszystkim miłośnikom Słowa Bożego". To są właśnie te dwa wymiary Wujkowego dzieła, które czynią z niego "pomnik trwalszy od spiżu".
Podkreślałem już, że przez wieki nie zdawano sobie sprawy, co w istocie dokonał skromny syn maleńkiego wówczas Wągrowca, miasteczka klasztornego. Konieczność oddania w języku polskim najważniejszej Księgi chrześcijańskiej Europy wymagała nie lada inwencji pisarskiej i gruntownej wiedzy teologicznej. Biblia została wszak zapisana językiem literackim, bardzo obrazowym, a przy tym bliskim mowie codziennej. Ks. Wujek, wybitny kaznodzieja, takim właśnie językiem posługiwał się w swojej posłudze kapłańskiej. Ponadto znał łacinę, grecki, hebrajski, niemiecki; studiował teologię w Krakowie, Wiedniu i Rzymie, miał za sobą także studia matematyczne, co nie było bez wpływu na jego precyzję myślową i dyscyplinę językową. Kościół, zmagający się w tym czasie z reformacją i nieufnie nastawiony do licznych innowierczych przekładów Biblii, wskazał na łacińską Wulgatę jako to dziedzictwo, które gwarantowało ciągłość tradycji katolickiej. Wujek miał świadomość, że wymaga się od niego przede wszystkim wiernego tłumaczenia. Jako pisarz wiedział jednak, że nie zawsze jest to możliwe. Nie stronił więc od własnej inwencji ufając, że miłość do Słowa Bożego uchroni go przed dowolnością interpretacji. Ks. Frankowski napisał wprost, że "ks. Wujek oddał się swemu posłannictwu całą duszą". Zadbał nie tylko o staranny przekład, ale i wzbogacił go o liczne uwagi, na marginesie umieszczał zaś warianty informujące o różnicach między Wulgatą a tekstem oryginalnym. Objaśnienia były oparte na pismach Ojców Kościoła, wiele z nich miało charakter polemiczny wobec innowierczych przeinaczeń.
Włożywszy tyle pracy, nie doczekał jednak ukazania się w druku swego dzieła. Zdążył jedynie opublikować w 1593 roku Nowy Testament, a w rok później - Psałterz Dawidów. Po śmierci tego kapłana i pisarza komisja jezuicka nie wszystkie jego indywidualne zabiegi tłumacza zaakceptowała. Stwierdzono, że Wujek zbyt daleko odchodził od Wulgaty. Przez wieki utrzymywało się przekonanie, że działania komisji zniweczyły w niemałym stopniu artystyczny wymiar przekładu. Ks. Frankowski pierwszy dokonał krytycznej analizy tego problemu. Jego ustalenia okazały się doprawdy rewelacyjne. Przytoczmy tę opinię in extenso: "... dzieło rewizorów nie było jedynie negatywne. Ks. Wujek - w trosce o czytelność - dodawał niekiedy nowe wyrazy i, zbytnio rozpracowując tekst, odchodził od biblijnej zwięzłości. W tekstach poetyckich gubił w ten sposób paralelizm członów, będący ważną cechą poezji hebrajskiej. Rewizorzy, przywracając bardziej pierwotne i zwięzłe brzmienie wierszy, przywracali im zarazem charakter poetycki. Nadto ks. Wujek używał wprawdzie żywego, ale niekiedy zbyt kolokwialnego staropolskiego języka. Rewizorzy usunęli w dużej mierze tę potoczność oraz formy zbliżone do gwarowych i wprowadzili język wyższy, należący do głównego nurtu języka polskiego."
W świetle tych wyjaśnień okazali się oni raczej wnikliwymi redaktorami powierzonego im tekstu niż surowymi, ortodoksyjnymi cenzorami, jak ich przez wieki nazywano. Przykłady wskazane przez ks. Frankowskiego nie pozostawiają w tej materii żadnych wątpliwości. Gdy ks. Wujek pisał: Jaciem jest Gabriel..., rewizorzy zmienili to na: Jam jest Gabriel...; u ks. Wujka czytamy: Jeślić mnie prześladowali, i was ci prześladować będą. Jeśliż słowa moje chowali, i waszeć chować będą. Dzięki pracy rewizorów otrzymaliśmy wersję doskonale brzmiącą i dzisiaj: (z wyjątkiem zamiany "ś" na "sz"): Jeśli mnie pszeszladowali, i was przeszladować będą. Jeśli mowę moję chowali i waszę chować będą.
Lata pracy nad Biblią w przekładzie ks. Jakuba Wujka pozwoliły ks. Frankowskiemu sięgnąć tych jej warstw, które przez stulecie pozostawały niedostępne ani filologom, ani teologom. Dzięki temu otrzymaliśmy zupełnie nowe opracowanie, pozwalające obcować z największym dziełem prozy staropolskiej bez żadnych trudności.
Wydawnictwo zaś, dbając o kształt edytorski każdej pozycji z Prymasowskiej Serii Biblijnej, ten tom przygotowało szczególnie starannie. Ks. Jakub Wujek, który wedle słów Prymasa Tysiąclecia Stefana kardynała Wyszyńskiego, "dał mowie polskiej Pismo Święte", otrzymał pomnik godny swego dzieła.
|