(eb, ws)
Żal po księdzu Stanisławie Andrukiewiczu, proboszczu parafii pw. Ducha Świętego


        27 lutego Kościół białostocki pożegnał ks. kanonika Stanisława Andrukiewicza, który trzy dni wcześniej zginął w wypadku samochodowym. W przedostatnim dniu srogiej zimy, jadąc w śnieżnej zamieci do swojej matki, został uderzony przez potężnego TIR-a. W sobotnie popołudnie, gdy opuszczano do grobu na cmentarzu kościelnym trumnę z ciałem ks. Stanisława, świeciło już słońce.
        Śmierć ks. Proboszcza, budowniczego kościołów (wcześniej wzniósł świątynię w Zwierzyńcu Wielkim), wstrząsnęła nie tylko Jego parafianami. Ofiarne życie tego Kapłana, otwarte na innych, związane było z wieloma środowiskami, co uwidoczniły uroczystości pogrzebowe. Ks. Stanisław Andrukiewicz zorganizował od podstaw nową parafię w Białymstoku i wzniósł piękny kościół, który góruje nad osiedlem Piasta, a dzwony przypominają mieszkańcom, że Dom Boży zawsze jest dla nich otwarty. Budowa świątyni to ogromne przedsięwzięcie wymagające niezwykłych zdolności i wielu wyrzeczeń. Parafianie ks. Andrukiewicza widzieli na co dzień, że ich Proboszcz wymaga przede wszystkim od samego siebie. Trudno pojąć, skąd czerpał siły i znajdował czas na wszystko. Wiedział, że Kościół to nie tylko budowla, ale wspólnota wierzących. Zdobywał ludzkie serca, „łowił" ludzi, którzy odnajdowali swoje miejsce w zespołach parafialnych, w działalności na rzecz potrzebujących, gazetce parafialnej. Budując świątynię „wielką jak chwała Boża" ks. Proboszcz znajdował środki na obiady dla najbiedniejszych dzieci, przyjmował także dzieci z Białorusi, dotknięte czarnobylskim dramatem, gościł wysłanników z dawnych Kresów Rzeczpospolitej, którzy kwestowali na rzecz swoich odnawianych kościołów. W ogóle serce ks. Andrukiewicza było szczególnie otwarte na los naszych rodaków zza wschodniej granicy. Jeździł tam kiedyś potajemnie z posługą kapłańską, a po otwarciu granic był zarówno częstym gościem w Grodnie i okolicach, jak i przyjmował u siebie każdego, czyje drogi prowadziły do Białegostoku czy tylko przez nasze miasto. W budowanym kościele osobną kapliczkę z wierną kopią obrazu Matki Boskiej Kozielskiej poświęcił Sybirakom i polskiej Golgocie XX wieku. Zadbał, aby adoracja Najświętszego Sakramentu trwała w tym miejscu nieprzerwanie i potrafił swoją żarliwością zarazić innych. Obok wzniesionego kościoła znalazł miejsce Grób Nieznanego Sybiraka, jedyny tego rodzaju monument w Polsce, a chyba i na świecie. Na „Ścianie Pamięci" pojawiają się wciąż nowe tabliczki z nazwiskami zmarłych Sybiraków, docierające do Białegostoku z różnych zakątków świata.
        Był duszpasterzem ludzi pracy, kapelanem „Solidarności", uczestniczył w życiu tego ruchu, który diametralnie odmienił oblicze naszego kraju. Bo ks. Stanisław reprezentował najlepsze tradycje kapłanów kresowych, kochających Boga, Kościół, lud Boży i Ojczyznę. Miał niezwykły dar, prawdziwy charyzmat bycia wśród ludzi, chociaż nigdy im nie schlebiał. Przeciwnie, uświadamiał, że wyznawcy Chrystusa mają niemałe zobowiązania, które nie mogą być zaniedbane. Lubił rozmawiać z ludźmi i lubił mówić do ludzi, skąd Jego kazania nie należały do krótkich, ale już dzisiaj wielu parafianom jakże ich brakuje.
        Nie sposób, choćby pobieżnie, wymienić wszystkie zasługi Zmarłego, pozostańmy więc przy konstatacji, że stanął przed Panem z pełnymi rękami, nawet z ukończoną rozprawą doktorską, której, niestety, nie zdążył już obronić. Mówiono o tym wszystkim w licznych wystąpieniach w czasie uroczystości żałobnych. Prawdziwy poczet mówców otworzył ks. infułat dr Stanisław Piotrowski na Mszy św. po wystawieniu trumny z ciałem ks. Stanisława w kościele. Liturgii pogrzebowej przewodniczył ks. abp Stanisław Szymecki, Metropolita Białostocki, zaś homilię wygłosił biskup polowy Sławoj Leszek Głódź, kolega kursowy ks. Andrukiewicza. Mówił wobec trzech innych biskupów, członków Kapituły Metropolitalnej, wielkiej grupy kapłanów, przedstawicieli władz wojewódzkich i miejskich, białostockich Posłów na Sejm RP, niezliczonych pocztów sztandarowych i ogromnego tłumu wiernych. Powiedział m.in.:
        "Zbieramy ten plon życia kapłana Stanisława. Plon czynów dobrych, czynów sprawiedliwych. Powtarzamy za autorem Księgi Mądrości: Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Wskazujemy na czyny tego życia, nie zasklepione, nie zatrzaśnięte.
        To jest ta wielkość Kościoła, którą może nie wszyscy rozumieją, że opłakując naszych umarłych włączamy ich w przestrzeń życia, które trwa. Tak jak i człowiek nie umiera, ponieważ Bóg go powołał do wieczności, tak i dobre czyny są trwalsze niż śmierć. Bowiem dobro nie umiera!"
        Nad trumną głos zabrali: Krzysztof Jurgiel, Przewodniczący Sejmiku województwa podlaskiego, Józef Mozolewski, Przewodniczący ZR NSZZ „Solidarność" w Białymstoku, Dariusz Sawicki, Dziekan Samorządu Studentów Instytutu Teologii Apostolstwa ATK w Warszawie, s. Teresa Bajda, Przełożona Sióstr Pallotynek w Białymstoku, Tadeusz Chwiedź, Prezes Zarządu Związku Sybiraków, Ryszard Tur, Prezydent m. Białegostoku, Henryk Zdzienicki, Przewodniczący Rady Parafialnej.
        Dobrze, że redakcja parafialnej gazetki „Przyjdź Duchu Święty" zebrała te materiały, bo są wielkimi świadectwami dokonań ks. Stanisława Andrukiewicza. Ks. bp polowy Sławoj Leszek Głódź wołał: „Mówcie o dobrych czynach Kapłanów". Czyny ks. Andrukiewicza zapewniały Mu miejsce w wielu sercach i ludzkiej pamięci.


powrót