PAN ZMARTWYCHWSTAŁ "TO, CO BYŁO ZAPOWIEDZIĄ, WYPEŁNIŁO SIĘ W CHRYSTUSIE"
Bp Edward Ozorowski


NOC CZUWANIA

        Wielka Sobota jest na poły dniem smutku i radości. Jeszcze panuje nastrój Wielkiego Piątku, ale już przez niego przebija atmosfera Wielkiejnocy. Ludzie czynią ostatnie porządki w domach, niosą do świątyń do poświęcenia pokarmy na stół wielkanocny. Uroczysta liturgia paschalna rozpoczyna sie późnym wieczorem na zewnątrz kościoła. Poświęca sie ogień i paschał - symbol Chrystusa. Zapala się go od nowo poświęconego ognia, wnosi się do kościoła, a jego światło stopniowo rozprasza mroki świątyni. Ludzie zapalają świece, a diakon uroczyście śpiewa orędzie wielkanocne - orędzie wesela, że grzech został pokonany, że dzień noc zwyciężył, że błogosławioną okazała się wina Adama, skoro zasłużyła na tak wielkiego Zbawiciela. Wszyscy następnie oddają się słuchaniu opowiadań biblijnych: o stworzeniu świata, o ofierze Abrahama, o wyprowadzeniu ludu wybranego z niewoli egipskiej i o szczególnej miłości Boga do ludzkości. Czytania przeplatają się ze śpiewem psalmów i zanoszeniem modlitw przez celebransa.
         Po tej części dokonuje się uroczyste poświęcenie wody i udzielenie chrztu kandydatom do tego sakramentu oraz uroczyste odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych przez wszystkich zgromadzonych. W starożytności okres Wielkiego Postu był czasem przygotowywania się katechumenów do chrztu św., przyjmowanego podczas liturgii Soboty Wielkanocnej. W ten sposób Kościół chciał zaznaczyć związek między tym przejściem, które lud wybrany uczynił, wychodząc z Egiptu i idąc przez morze oraz pustynię do ziemi obiecanej, a tym przejściem ze śmierci do życia, jakie dokonuje się w człowieku podczas przyjmowania przez niego sakramentu chrztu św.
         Liturgię Soboty Wielkanocnej kończy uroczysta Msza św. Odzywają się dzwonki, organy, a świątynia tonie w blasku świateł. Po Mszy św. wieczornej trwa czuwanie do uroczystej procesji rezurekcyjnej. Jest to czuwanie wielkanocne, po odśpiewaniu trzykrotnym radosnego alleluja.
         Treścią liturgii wielkosobotniej jest przede wszystkim pascha. W Starym Testamencie oznaczała ona początkowo przejście anioła i uratowanie od śmierci wszystkich, których odrzwia pokropione były krwią paschalnego baranka, a potem upamiętniała ona wielkie wydarzenia: przejście przez Morze Czerwone, wędrówkę prze pustynię, zawarcie przymierza na Synaju, wejście do Ziemi Obiecanej. To, co było zapowiedzią, wypełniło się w Chrystusie. W Nim bowiem dopiero dokonało się prawdziwe przejście: ze stanu śmieci do życia, z niewoli grzechu do wolności dziecka Bożego, ze znikomości do tego, co chwalebne. Pascha Chrystusa jest naszą paschą. Wszyscy, którzy z Nim współumierają, z Nim też powstają do nowego życia.

DZIEŃ RADOŚCI

        Niedziela Wielkanocna w Polsce rozpoczyna się wczesnym rankiem procesją rezurekcyjną. Biorą w niej udział ministranci, biel, przedstawiciele różnych bractw i stanów oraz bardzo liczne rzesze zwykłych wiernych. Dzwonią dzwonki, sypią się kwiatki, w górę wznosi się kadzidło, rozlega się gromki śpiew pieśni "Wesoły nam dziś dzień nastał". Wszystko to na cześć Jezusa Zmartwychwstałego, którego żywą obecność wierni znajdują pośród siebie, zwłaszcza w uroczyście niesionym w monstrancji Najświętszym Sakramencie. Święto Zmartwychwstania Pańskiego należy do najstarszych świąt Kościoła. Według niego wprowadzano potem inne święta.
         Treścią niedzieli wielkanocnej jest prawda, że Chrystus zmartwychwstał. Powstał do życia Ten, którego przybito do krzyża, i którego śmierć potwierdził żołnierz, przeszywając bok Ukrzyżowanego włócznią. Było to największe wydarzenie w dziejach świata. Wydarzenie to można było zobaczyć, sprawdzić. Pan zmartwychwstał, bo nie znaleziono Jego ciała w grobie, bo widziano Go żywego. Rozmawiał z uczniami, pozwalał się dotykać, nawet spożywał z nimi posiłek. Był ten sam, a zarazem inny. Był Jezusem Chrystusem, który przez trzy lata obcował z apostolami: prowadził ich, kształtował, żył z nimi. Apostołowie nie mieli wątpliwości, że ukazał im się ten sam Mistrz i Nauczyciel.
         A jednocześnie ten sam Jezus Chrystus był inny, bo wyzwolony z praw tego świata. Zjawiał się mimo drzwi zamkniętych, znikał jakby był duchem. On jednak zmartwychwstał nie tylko w duchu, lecz również w ciele. Jego ciało wszakże zostało przemienione, tzn. stało się mocnym, duchowym, nie podlegającym rozkładowi, przebóstwionym. Jezus człowiek osiągnął pełnię człowieczeństwa. On, który od swego początku był osobowo zjednoczony z Bogiem, stan ten w zmartwychwstaniu utwierdził na wieki i otworzył ludziom możność powstawania z martwych.
         Życie wieczne w szczęściu i radości, za którym tęskni każdy człowiek, jest częściowo objawione, a częściowo zakryte. Biblia mówi o nim bardziej językiem obietnicy niż informacji. Zmartwychwstanie Chrystusa, Jego ukazanie się uczniom jest wielką epifanią życia wiecznego. Patrząc na Chrystusa, możemy zobaczyć nasz los i mieć przedsmak wiecznej szczęśliwości.
         Kościół czci zmartwychwstanie Chrystusa w trzecim dniu od Jego śmierci. Stało się to, aby wypełniło się Pismo (Łk 24,6). Jest to właściwie uczczenie objawienia się ludziom zmartwychwstałego Pana. Trzeciego dnia rozeszła się wieść, że Chrystus zmartwychwstał. Sam natomiast moment zmartwychwstania pozostaje spowity mrokiem niewiedzy. Śmierć należy do porządku czasu, zmartwychwstanie natomiast - do porządku wieczności, w której nie ma rachuby dni.

PONIEDZIAŁEK WIELKANOCNY

        Poniedziałek Wielkanocny w Polsce jest dniem wolnym od pracy. Panuje nastrój świąteczny. Ludzie idą do kościoła i odwiedzają się wzajemnie. W niektórych regionach kraju praktykuje się śmigus dyngus, czyli polewanie sie wodą. Chociaż zwyczaj ten stał się świecki, to początek swój wywodzi z Wigilii Wielkanocnej - udzielania chrztu św. Śmigus dyngus początkowo przypominał to wydarzenie, które jest udziałem każdego człowieka ochrzczonego.
         W oktawie wielkanocnej podczas liturgii mszalnej czyta się kolejne opowiadania biblijne o ukazywaniu się zmartwychwstałego Chrystusa ludziom. Jest wśród nich scena, jak to Jezus objawił sie dwom uczniom zdążającym z Jerozolimy do Emaus. Przyłączył się do nich w drodze nierozpoznany przez nich. A kiedy wyjawili mu swoje wątpliwości o tym, co się ostatnio wydarzyło w Jerozolimie, rzekł do nich: "O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło sie do Niego" (Łk 24,25-27). Uczniowie słuchali tej nauki z pałającymi sercami. Rozpoznali jednak Pana dopiero przy łamaniu chleba.
         Argumentacja Chrystusa w drodze do Emaus jest typową dla całej Jego nauki. Przyszedł On bowiem, nie po to, żeby znieść Prawo, lecz żeby je wypełnić. On sam był wypełnieniem zapowiedzi prorockich i mówił o tym, tłumacząc Pismo. W ten sposób potwierdził Boskie pochodzenie Biblii i pokazał, jak ją należy rozumieć. Pierwsi chrześcijanie mieli jedną Biblię, a było nią Pismo św. Starego Testamentu. Ono było dla nich źródłem prawdy i autorytetem w chwilach wątpliwości. Wiele czasu upłynęło, zanim powstały Księgi Nowego Testamentu. Zawierają one naukę o Jezusie Chrystusie, w której to, co pochodziło ze słuchania i widzenia znajduje potwierdzenie w tym, co wcześniej powiedzieli prorocy.
         W zmartwychwstaniu Chrystusa historia zbawienia osiąga swój punkt kulminacyjny. Życie odniosło zwycięstwo nad śmiercią. Życie stało się definitywną rzeczywistością raz na zawsze. Zmartwychwstanie Jezusa jest powiązane z całą historią zbawienia. Tradycja głosi, że krzyż stanął na miejscu, na którym został pogrzebany Adam, praojciec ludzkości, a wypływająca z boku Chrystusa kropla krwi spadła na czaszkę Adama. Ta sama tradycja podaje, że Chrystus po swojej śmierci zstąpił do otchłani i wyprowadził z niej wszystkich, którzy oczekiwali Jego zmartwychwstania. Także ci wszyscy, którzy żyją po Chrystusie, jeśli się zbawiają, to zbawiają się mocą Jego męki, śmierci i zmartwychwstania.


powrót