Żyć miłosierdziem!

Upływa prawie miesiąc od niespodziewanej śmierci s. Marii Kalinowskiej, wieloletniej przełożonej generalnej Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, a w ostatnich latach przełożonej tutejszej wspólnoty sióstr. Zmarła nagle, w sile wieku. Odeszła 19 stycznia 2020 r., w godzinach porannych, w domu macierzystym zgromadzenia w Myśliborzu.

Pan powołał ją w dniu Jemu poświęconym, w niedzielę, jakby chciał przez to powiedzieć: „Odpocznij! Spocznij na zawsze! Tak wiele było w Twoim życiu inicjatyw, najprzeróżniejszego rodzaju trosk i zabiegań o zgromadzenie, o powołania, o siostry, o sprawy Boże i ludzkie, a w ostatnich siedmiu latach o tutejszą wspólnotę i kaplicę…”.

Jakże tu nie wspomnieć Jej wielkiego wkładu w proces i uroczystości beatyfikacyjne ks. Michała Sopoćki. Nota bene dzisiaj przypada rocznica jego śmierci. To w tym domu dokończył swojego życia. W tej kaplicy pełnił w ostatnich latach swoją posługę kapłańską i pasterską, tu modlił się, tu przeżywał ostatnie lata swojego kapłaństwa, tu zgłębiał dzieło miłosierdzia Bożego, zlecone mu za pośrednictwem s. Faustyny.

Siostra Maria przez lata oddychała klimatem miłosierdzia tej kaplicy. Tu również w modlitwie i medytacji starała się je zgłębić. Była nim pochłonięta. Kiedy mówiła o miłosierdziu, wydawała się mówić całą sobą, trudno ją było powstrzymać, niemal zapominała o wszystkim. Żyła miłosierdziem.

Była osobą czynu. Kiedyś odwiedziła mnie w kurii. Było to późną jesienią 2017 r. Przyniosła mi gruby wełniany sweter i ciepłe skarpety, mówiąc: „Niech się Ksiądz Arcybiskup dobrze się ubiera, bo tu jest biegun zimna… Proszę to wziąć i dobrze się ubierać. Mogę przynieść i dobre buty, lub inne rzeczy jeśli potrzeba…”. Podziękowałem. To był konkretny gest miłosierdzia. Myślę, że było ich wiele, bardzo wiele w Jej życiu. Była zawsze pełna zatroskania, wyprzedzała innych w swoich inicjatywach.

Miłosierny i dobry Bóg powołał Ją do swojej chwały, aby teraz, w niebie, mogła cieszyć się ciepłem Bożym i być otoczona Bożą chwałą. Teraz już może rozmawiać bezpośrednio z bł. ks. Michałem, dla którego tak dzielnie pracowała w czasie jego procesu beatyfikacyjnego, i ze św. s. Faustyną, od której czerpała inspiracje do prowadzenia Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego. Teraz mogą wspólnie wymienić swoje doświadczenia, może sprecyzować i uszczegółowić wiele spraw związanych z życiem duchowym, realizacją charyzmatu i dzieła miłosierdzia.

Oni są już w wiecznej szczęśliwości i oglądają Boga twarzą w twarz. My zaś pozostajemy tu na ziemi. Jesteśmy pełni wdzięczności, że s. Maria, wraz z innymi, jest już w chwale samego Boga, a jednocześnie smutni, bo jej już tu nie ma. Nie usłyszymy Jej głosu, ani Jej szybkich kroków, nie zobaczymy uśmiechu na twarzy, ani wyciągniętych rąk w geście miłosierdzia, nie usłyszymy opowieści o historii zgromadzenia ani tego domu, który był błogosławieństwem dla Błogosławionego.

W naszym smutku podobni jesteśmy do proroka z pierwszego czytania z Księgi Lamentacji. On też przeżywał wielki smutek. Opłakiwał klęskę swojego królestwa po najeździe Babilończyków w roku 587-586, którego punktem kulminacyjnym było zburzenie świątyni jerozolimskiej, miasta Jerozolimy i uprowadzenie ludu w niewolę babilońską.

Choć przeżywał duchowy i ludzki dramat, jednak rozumiał, że nie należy pozostawać w smutku. Snując swoje refleksje, chce nam powiedzieć, że definitywne rozstania, momenty kryzysu, trudne doświadczenia, zmaganie się z kłopotami są wpisane w naszą ludzką egzystencję. Nie da się od nich uciec, ale tym co może nam dodać sił w chwilach trudnych, to słowo Boże.

To słowo Bożego pocieszenia i nadziei znajdujemy w dzisiejszej Ewangelii. Brzmi ono wyraźnie i jednoznacznie: „Bądźcie dobrzy… Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny ” (Łk 6,36).

Ewangelia chce, abyśmy byli miłosierni jak Bóg. Ale jak można stać się miłosiernym jak Bóg, i czy jest to możliwe? Ewangelia uczy nas spojrzenia dalekowzrocznego, które wybiega poza śmierć i sięga aż do nieba. Jest to możliwe, gdy podejmujemy właściwe wybory już tu na ziemi. O jakich wybory chodzi?

Podczas jednej z audiencji środowych papież Franciszek, podejmując ten temat, mówił:

Święty Łukasz wyjaśnia, że doskonałością jest miłość miłosierna: być doskonałymi znaczy być miłosiernymi. Czy osoba, która nie jest miłosierna, jest doskonała? Nie! Czy osoba, która nie jest miłosierna, jest dobra? Nie! Dobroć i doskonałość są zakorzenione w miłosierdziu. Oczywiście, Bóg jest doskonały. Jednakże, jeśli patrzymy na Niego w ten sposób, niemożliwe staje się dla ludzi dążenie do tej absolutnej doskonałości. Jeśli natomiast mamy Go przed oczami jako miłosiernego, pozwala nam to lepiej zrozumieć, na czym polega Jego doskonałość i jest to dla nas bodźcem, byśmy byli tak jak On pełni miłości, współczucia, miłosierdzia (21 września 2016 r).

Naśladowanie Boga Ojca w doskonałości jest niemożliwe, ale w postawie miłosierdzia bezwzględnie tak. Dlatego Bóg dobry i miłosierny zachęca nas, abyśmy byli, jak On, pełni miłości.

Tu w tej kaplicy, przepełnionej duchem miłosierdzia, te słowa nabierają wyjątkowego znaczenia. Stają się dla nas wszystkich wezwaniem do konfrontacji z miłosierdziem. W tych słowach sam Chrystus nas pyta, czy jesteśmy miłosierni i jak to miłosierdzie przekłada się na konkretne, codzienne życie. Być miłosiernym znaczy nie mówić źle o innych, nie kłamać, nie osądzać, nie oskarżać i nie obmawiać, nie krytykować, nie zazdrościć, wybaczać, współczuć, okazywać innym miłość.

W miłości, którą praktykuję w życiu, – pisze dalej papież Franciszek – rozbrzmiewa miłosierdzie, które nigdy się nie kończy (por. 1 Kor 13,1-12). Ale nie wolno zapominać: miłosierdzie i dar; przebaczenie i dar. W ten sposób serce rozszerza się, rozszerza się w miłości. Egoizm i gniew sprawiają, że serce staje się małe i twarde jak kamień. Co wolisz – pyta na koniec Papież – serce z kamienia, czy serce pełne miłości? Jeśli wolisz serce pełne miłości, bądź miłosierny! (tamże).

Dokładnie taki wydźwięk mają też słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii, gdy mówi: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych” (Łk 6,35-36).

Wobec bł. Michała, s. Faustyny, s. Marii, dajmy więc świadectwo, że miłosierdziem, którym napełniona jest ta kaplica, napełni się również nasze serce na każdy dzień. Amen.