Pozostać w wierności charyzmatowi

Dzisiejsza celebracja eucharystyczna jest dziękczynieniem Bogu za 250 lat posługi w Białymstoku Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, lepiej nam znanym jako siostry szarytki.

Skoro świętujemy wspaniały Jubileusz 250-lecia pobytu sióstr w Białymstoku, to myślę, że warto przypomnieć ideę powstania zgromadzenia, charyzmat i historię jego rozwoju oraz uwypuklić dzieła pełnione na przestrzeni, bądź co bądź ich długiego pobytu na Podlasiu.

Powstanie i charyzmat

Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia swoimi korzeniami sięga początków XVII. Wiąże się to z osobistym doświadczeniem św. Wincentego a Paulo, paryskiego kapłana, który po różnych osobistych perypetiach, w 1617 r. podejmuje obowiązki duszpasterskie w opuszczonej parafii Châtillon-les-Dombes w pobliżu Lyonu. Opatrzność Boża pozwala mu poznać w pobliskiej wiosce pewną rodzinę doświadczoną chorobą i pozbawioną środków do życia. Na apel o pomoc potrzebującym pospieszyło wielu wiernych. Aby nie zmarnować tego potencjału ludzkiej dobroci, Wincenty wpada na pomysł założenia Bractwa Miłosierdzia. To wydarzenie naznaczyło na zawsze życie kapłana.

Następnego roku wracając do Paryża, gdzie było mnóstwo ubogich, żebrzących na ulicach miasta, zakłada coraz to nowe Bractwa Miłosierdzia. Rzucona iskra miłosierdzia gromadzi wokół dzieła coraz to więcej wolontariuszy.

Szybko do dzieła włączają się również dziewczęta, gotowe wspaniałomyślnie służyć ubogim i chorym. Ksiądz Wincenty powierza je Ludwice de Marillac, doświadczonej w działalności charytatywnej. W ten sposób 29 listopada 1633 r. powstaje Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia.

Ten nowy instytut gromadzi osoby „całkowicie oddane Bogu dla służenia ubogim”. Nie zamykają się one w klasztorach, lecz śpieszą wszędzie tam, gdzie ubodzy oczekują opieki. Odwiedzają chorych w ich domach rodzinnych, w przytułkach i w szpitalach. Zajmują się skazanymi na galery, wspomagają dotkniętych klęskami żywiołowymi i wojnami, zajmują się rannymi na polach bitew, stają się matkami porzuconych dzieci.

Niespełna dwadzieścia lat później, dokładnie 26 października 1652 r., pierwsze trzy Siostry Miłosierdzia przybywają do Warszawy. Ich posługa skupia się na opiece nad sierotami, ubogimi i chorymi w szpitalach. Szybki przyrost powołań i domów zakonnych sprawia, że już w 1712 r. powstaje w Polsce samodzielna prowincja.

Siostry Miłosierdzia w Białymstoku

Na Podlasie Siostry Miłosierdzia przybyły 26 września 1768 r. na zaproszenie hetmana Jana Klemensa Branickiego. Początkowo był to Tykocin, a rok później Białystok. Było to też pierwsze zgromadzenie zakonne, które podjęło działalność na terenie naszego miasta.

Z woli hetmana Branickiego, w Białymstoku został wybudowany klasztor wraz ze szpitalem, aby siostry mogły podjąć posługę za przykładem swoich założycieli. Od pierwszych chwil swoim charyzmatem, swoją posługą na rzecz chorych i potrzebujących, świadectwem życia, piszą ważną kartę w historii naszego miasta i naszej społeczności. Potwierdzenie tego widnieje w jednym z ówczesnych zapisów, w którym można przeczytać, iż „z wielką pilnością i przykładnością [wielebne Siostry Miłosierdzia] ubogim chorym służą, onych opatrują, dozór należyty w ratunku i opatrywaniu potrzeb ich mają”.

Obok posługi szpitalnej, niedługo potem siostry otwierają również „Szkółkę dla Panieniek”, do której już w pierwszym roku uczęszczają 24 dziewczynki z ubogich rodzin. Uczono w niej czytania, rachowania oraz tzw. robót kobiecych, ale też skromności, pracowitości i umiłowania porządku.

Na szczególną uwagę zasługuje nieoceniona działalność Sióstr Miłosierdzia w czasie rozbiorów Polski. Nie mogąc prowadzić szkoły dla dziewcząt, siostry koncentrują swoją posługę na szpitalu. Szpital staje się szerokim polem apostolstwa. Opieki i wsparcia medycznego, jak również duchowego i ludzkiego doświadczają tu nie tylko chorzy i głodujący, ale też poranieni żołnierze różnych powstań.

Pełna bezgranicznego poświecenia posługa Sióstr cieszy się wielkim uznaniem i podziwem nie tylko miejscowej ludności, ale nawet władz zaborczych. Będący pod wrażeniem ich działalności, kwaterujący w Białymstoku rosyjski generał Levin August von Benningsen kilkakrotnie nawet polecił wydać z magazynów wojskowych mąkę, aby siostry mogły z niej wypiec chleb dla ubogich.

W swojej posłudze szpitalnej siostry, jak miłosierny Samarytanin, starają się pomagać wszystkim, bez względu na narodowość, pochodzenie czy wyznawaną religię. Dlatego też szpital często jest przepełniony. W salach na 12 osób znajduje schronienie niekiedy nawet 80 i więcej chorych. Każde wolne miejsce zarówno w szpitalu, jak i w klasztorze jest wykorzystywane, aby żaden chory nie musiał odchodzić bez pomocy.

Wielkiemu poświęceniu sióstr towarzyszy równie wielka opatrzność Boża, która sprawia, że w zasadzie nigdy nie brakuje środków materialnych na bieżące utrzymanie szpitala.

Kres tej pięknej działalności nadchodzi niestety po klęsce powstania listopadowego. Decyzją władz carskich, najpierw w 1842 r. zostaje zlikwidowany szpital, a następnie w 1864 r. skonfiskowany cały klasztor (decyzją gubernatora wileńskiego Michaiła Murawjowa). W tej sytuacji, siostry zmuszone są wyjechać do Warszawy.

Po odzyskaniu niepodległości mieszkańcy Białegostoku oraz duchowieństwo nie zapomnieli o zapisanej pięknymi zgłoskami posłudze Sióstr Miłosierdzia. Podejmują natychmiast starania o ich powrót. I tak też się staje. W 1923 r., a więc po 59 latach nieobecności, siostry ponownie wracają do swojego klasztoru. Mimo różnych trudności z odzyskaniem wszystkich pomieszczeń dawnego klasztoru i szpitala podejmują, jak dawniej, opiekę nad bezdomnymi, ubogimi, dziećmi i starcami.

Niestety, już 1 listopada 1939 r. sowieci ponownie zmuszają siostry do opuszczenia klasztornych pomieszczeń. Tym razem w sukurs siostrom podąża białostocka społeczność, która tłumnie gromadzi się przed domem, krzycząc, aby siostry powróciły. Sowieccy zarządcy miasta uginają się pod presją tłumu i już 2 listopada sowiecki urzędnik Spasow, oddając klucze od Domu św. Marcina, witał siostry słowami: „Władza radziecka to władza ludowa, a że z wami jest cały lud Białegostoku, więc oddajemy wam klucze, żebyście mogły wrócić do domu”.

Ku ogólnej radości, siostry mogą więc dalej kontynuować opiekę nad sierotami. Niestety nie na długo, bo 8 maja 1940 r. sowieccy komuniści ponownie zajmują klasztor, by następnie w pospiechu opuścić go w roku 1941 z powodu bombardowania Białegostoku przez Niemców. Pozostawionymi w klasztorze bez opieki 200 dziećmi polskimi, rosyjskimi i żydowskimi ponownie zajmują się siostry, wspierane ofiarną pomocą zatroskanych białostoczan.

Przykrych i smutnych chwil wspólnota sióstr doświadczyła po raz kolejny w 1954 r., kiedy to decyzją Prezydium Miejskiej Rady Narodowej kompleks klasztorny został przekazany Wydziałowi Oświaty, pozostawiając siostrom tylko dwa pokoje w głównym domu i mały drewniany domek w ogrodzie. W czasie akcji specjalnej, wszystkie rzeczy, które nie zostały zabrane przez urzędników, wyrzucono na podwórko. Nie pomogły żadne protesty ani petycje do władz aż do lat 80., kiedy to powoli udawało się odzyskiwać zabrane wcześniej pomieszczenia, a następnie wyremontować je, by w 1992 r. mogły ponownie zagościć w nim przedszkolaki.

Patrzeć z nadzieją w przyszłość

Historia Sióstr Miłosierdzia pokazała nad wyraz jasno, że kiedy zdajemy się na opatrzność, ona nigdy nie pozostawia nas samych. Skądinąd wiemy, że wiara, która objawia się w charyzmacie, jest fundamentem każdego zgromadzenia zakonnego. Tę wiarę miały siostry od samego początku pobytu i posługi w Polsce i na Ziemi Podlaskiej i tę wiarę przekazywały z pokolenia na pokolenie.

To nie przypadkiem mówi się, że życie zakonne jest swego rodzaju historią wiary naszych braci i sióstr, którzy podjęli wezwanie powołania i poszli za Chrystusem, aby lepiej służyć braciom. Życie to zmienia się z pokolenia na pokolenie i w zależności od środowiska. I dobrze, że tak jest, bowiem odpowiada ono zapotrzebowaniu środowiska. Oznacza to nieustanne odczytywanie na nowo charyzmatu założyciela, aby pozostawał on zawsze aktualny i adekwatny do zapotrzebowania świata i jego wyzwań.

To prawda, że dzisiejszy świat ma wielkie trudności ze rozumieniem sensu życia i posługi osób zakonnych, a to dlatego, że do wszystkiego podchodzi zbyt empirycznie i materialnie, i pozostawia niewiele miejsca doświadczeniu duchowemu. Nierzadko też, dzisiejszy zlaicyzowany świat, patrząc na osoby zakonne zastanawia się, „czy nie można by spożytkować własnego życia w sposób bardziej wydajny i racjonalny z większą korzyścią dla społeczeństwa?” (VC 104).

Piękna, choć nie bez trudności, i wspaniała posługa charyzmatyczna Sióstr Miłosierdzia na przestrzeni długich lat pobytu w Białymstoku, aż po dzień dzisiejszy, jest chyba najlepszą i najwymowniejszą odpowiedzią, odpowiedzią pełną nadziei również na przyszłość. Swoim życiem i swoim posługiwaniem siostry dawały i nadal dają odpowiedź, że „życie konsekrowane, wbrew wszelkim powierzchownym opiniom o jego przydatności – ma wielkie znaczenie właśnie dlatego, że wyraża nieograniczoną bezinteresowność i miłość, co jest szczególnie doniosłe zwłaszcza w świecie zagrożonym przez zalew spraw nieważnych i przemijających. Gdyby zabrakło tego konkretnego znaku, należałoby się obawiać, że miłość ożywiająca cały Kościół ostygnie, że zbawczy paradoks Ewangelii straci swą ostrość, że «sól» wiary zwietrzeje w świecie ulegającym sekularyzacji” (VC 105).

Życzymy zatem siostrom, aby ich dzieło pod opieką opatrzności Bożej mogło się dalej wspaniale rozwijać, także na Podlasiu, i nieustannie przynosić duchowe i ludzkie owoce. Amen.