Strój duchowny – znak przyjęcia stylu życia Jezusa Chrystusa

Dzisiejsza uroczystość obłóczyn, która zbiega się ze wspomnieniem św. Wincentego a Paulo, zachęca nas do zgłębienia znanej nam Ewangelii św. Łukasza. Jezus wraz z uczniami znajduje się w miejscu osobnym, z dala od zgiełku i ludzkiego hałasu. Ewangelista podkreśla, że „Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim Jego uczniowie”.

W kontekście modlitewnego skupienia, Jezus zwraca się do uczniów z zapytaniem: „Za kogo mnie uważają tłumy?”. Uczniowie referują, że dla jednych Jezus jest zmartwychwstałym Janem Chrzcicielem, którego Herod kazał ściąć; dla innych Eliaszem lub kimś z dawnych proroków.

To oczywiste, że fałszywe pojęcie o Jezusie, jakie utrzymuje się pośród ludu, nie zadowala Go i dlatego idzie dalej. Chce dowiedzieć się, czy ci co są najbliżej Niego, a więc uczniowie, wiedzą, kim jest Jezus. Na szczęście Piotr, w imieniu uczniów daje właściwą odpowiedź: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”.

Uwaga Jezusa na wyznanie Piotra jest nader ważna: Nie objawiły ci tego krew, lecz Duch Boży… Jezus podkreśla w tych słowach, potrzebę otwarcia się na Ducha Bożego, na dialog z Duchem Bożym.

W tym świetle, połączenie pytania z kontekstem modlitwy nie wydaje się przypadkowe. W rozgadaniu, hałasie i zgiełku nic wielkiego się nie rodzi. Dlatego Jezus na modlitwę wychodzi na miejsce pustynne, z dala od jakiegokolwiek hałasu. Dusz ludzka, aby się rozmodlić potrzebuje ciszy i milczenia. Kardynał Sarah powiedział kiedyś, że „otulając się milczeniem, ponieważ sam Bóg mieszka w wielkim milczeniu, człowiek jest blisko nieba, a raczej daje Bogu objawiać się w nim” (Moc milczenia s. 34).

Właśnie dlatego człowiek powołany powinien nieustannie stawać się ciszą, aby pozwolić Bogu w nim mówić. Z modlitwy w całkowitej ciszy Jezusa rodzą się pytania. Na modlitwie rodzą się pytania najgłębsze. W rozmodlonym sercu rodzi się nie tylko pytanie o sens życia, o sens powołania, ale też i pragnienie dania Jezusowi właściwej odpowiedzi. W rozmodlonym sercu rodzi się pragnienie bycia w Tym, który nas wybrał i powołał.

Dla osoby, która przyjęła zaproszenie Jezusa, aby Go naśladować, modlitwa jest więc czymś fundamentalnym. Jest konieczna, aby z Nim pozostawać, rozmawiać i omawiać wszystkie sprawy osobistego wzrostu, rozwoju i drogi powołania.

Znamienny jest fakt, że Jezus za każdym razem, kiedy miał dokonać czegoś wielkiego, oddalał się na ubocze, aby pozostawać w łączności z Bogiem Ojcem. Potwierdzenie tego znajdujemy w wielu miejscach na kartach Ewangelii. Swoją działalność rozpoczął od 40-dniowego postu i modlitwy na pustyni. Często pozostawał sam w miejscu odosobnionym lub pustynnym, aby tam pozostawać sam na sam z Ojcem. Niekiedy pozostawał na modlitwie całą noc. Rozmowa z Ojcem dawała Mu pewność, że to, co czyni, jest z woli Ojca.

Drodzy Alumni! Również i wy, jak kiedyś uczniowie z Kafarnaum, podjęliście wezwanie i poszliście za Jezusem. On przed każdym z was nakreślił drogę powołania, drogę osobistego wzrostu. Czy jesteście pewni, że droga którą kroczycie jest drogą, którą nakreślił wam Jezus ? Czy jest to droga, którą On chce, abyście zmierzali ? Czy jest to droga wpisana w odpowiedź Piotrową: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego, to znaczy: Ty jesteś Zbawcą i Panem mojego życia?

Możliwe, że jeszcze czasem rodzą się wątpliwości i pytania w waszym sercu. Ale to dlatego winniście każdego dnia omawiać z Jezusem drogę swojego powołania. Powinniście nieustannie prosić Go o dar wytrwania, a przede wszystkim o dar realizacji Jego woli. To dlatego, jako alumni w seminarium – szkole Jezusa, musicie być ludźmi głębokiej ciszy oraz nieustannej i żarliwej modlitwy. Zarówno ciszy jak i modlitwy trzeba się nauczyć, aby w nich zasmakować.

Aby tego doświadczyć i zasmakować trzeba pójść za Jezusem, naśladować Go nie tylko kiedy służy innym, ale przede wszystkim, kiedy udaje się na miejsce pustynne, aby tam modlić się i rozmawiać ze swoim Ojcem.

Kiedy Jezus powoływał swoich uczniów, mówił do każdego z nich osobiście: Pójdź za Mną!

Pragnienie pójścia za Jezusem towarzyszy każdej osobie powołanej, bo Jezus wraz z zaproszeniem rozbudza też w sercu pragnienie pójścia za Nim. Osoba powołana winna zatem nieustannie stawiać pytania, aby Jezus wskazał jej drogę, którą ma pójść. Każdemu, kto pyta o tę drogę, Jezus powtarza słowa, które kiedyś wypowiedział do uczniów Jana, którzy też zapytali: „Nauczycielu gdzie mieszkasz?”. W odpowiedzi Jezus mówi: „Chodźcie a zobaczycie”.

Mieszkaniem osoby powołanej jest sam Jezus. On zaprasza, aby przyjść do Niego i w Nim zamieszkać. Zamiast błąkać się po bezdrożach, zamiast szukać Jezusa w miejscach nie wiadomo gdzie, Jezus sam staje się mieszkaniem i nas oczekuje. Jest zawsze gotowy, aby nas przyjąć w Swoim życiu i dać możliwość doświadczenia rzeczy wielkich.

Ten, kto idzie, aby zamieszkać w Jezusie, staje się sam mieszkaniem dla Jezusa. Ewangelista Jan przypomina nam w tym względzie słowa Jezusa: „Jeśli mnie kto miłuje i będzie zachowywał moje przykazania, przyjdziemy do niego i przebywać będziemy u niego” (J 14,23).

Dzisiejsza uroczystość waszych obłóczyn jest kolejnym potwierdzeniem waszego wyboru, waszego pójścia za Jezusem. Obłóczyny oznaczają przyjęcie nowego stylu życia, stylu życia w Jezusie Chrystusie. Powinien on być surowy i pełen poświęcenia, bowiem tylko wtedy daje możliwość nawiązania z Nim głębszych relacji i pełniejszego poznania Jego życia.

Święty Karol Boromeusz założyciel seminariów duchownych przypominał: „Często winniśmy Boga zapewniać: «Panie mój Boże, moje serce należy całkowicie do Ciebie, ono kocha i nie chce nic innego, jak tylko Ciebie. Pociągnij je ku sobie Panie, i przepełnij całkowicie Twoją miłością” (Okruchy posługi słowa św. Karola Boromeusza, s. 57). W jego przekonaniu: „Jeśli nie będziemy rozpaleni Bożą miłością, wszystko będzie nam się wydawało ciężkie, nie do zniesienia, a wola nasza będzie się wzbraniała przed ugięciem się nawet w najdrobniejszych rzeczach. Ale kiedy jesteśmy rozpaleni ogniem tej miłości, wtedy wszystko będzie nam lekkie, słodkie i przyjemne” (tamże, s. 60)

Powołanie kapłańskie prowadzi zatem do całkowitej decentralizacji swojej osoby. Sens bycia uczniem Jezusa nie polega bowiem na realizacji siebie samego, swojej woli, swoich aspiracji i potrzeb, ile na przyjęciu woli Bożej, na darze z siebie samego Bogu. Dlatego też, jak przypomina jeszcze św. Karol należy wciąż ponawiać swoją dyspozycyjność w słowach: „Nie pragnę niczego, prócz Ciebie, mój Boże. Twoje prawo, Twoja wola są wyryte w głębi mego serca. Jakże miłe jest Bogu to oddanie, to zjednoczenie z Jego Boską wolą. Jak miłą jest gotowość oddania się w Jego ręce szerokim i wielkodusznym sercem” (tamże, s. 43).

Niech zatem ten strój duchowny, który zakładacie, będzie znakiem przyjęcia całkowicie stylu życia Jezusa Chrystusa i wykazywania nieustannej gotowości do służby innym na wzór Chrystusa Sługi. Amen.