Krzyż Jezusa oznacza miłość

1. W dzisiejszą celebrację święta Podwyższenia Krzyża wpisuje się wspomnienie urodzin (14 września 1947 r.) bł. ks. Jerzego, rodaka tutejszej parafii. Mamy zatem podwójny motyw naszego uczestnictwa w tym wyjątkowym spotkaniu eucharystycznym.

Naszą medytację należałoby rozpocząć od pytania: czym jest święto Podwyższenia Krzyża?

Swoimi korzeniami święto to sięga do miasta świętego – Jerozolimy, w którym został ukrzyżowany Syn Boży, Jezus Chrystus. To właśnie tam, na miejscu ukrzyżowania Jezusa, a potem odnalezienia relikwii Krzyża Świętego, cesarz Konstantyn kazał wznieść wspaniałą bazylikę Krzyża Świętego. Konsekrowano ją w roku 335. Od tego czasu, w Jerozolimie zaczęto obchodzić uroczyście pamiątkę tego wielkiego wydarzenia. Na tę okazję do Jerozolimy przybywali liczni pielgrzymi z całego świata.

2. Dzisiejsze święto Podwyższenia Krzyża przywołuje wydarzenia z Wielkiego Piątku, a więc fałszywy proces przeciw Jezusowi, ubiczowanie, a następnie skazanie na śmierć przez ukrzyżowanie. Jezus, choć niewinny, przyjął wyrok. Wziął krzyż na swoje ramiona i poniósł na Golgotę. Tam, na Golgocie, miejskim wysypisku śmieci, został przybity do krzyża. W największym poniżeniu oddał życie za nas.

Kiedy zatem celebrujemy święto Podwyższenia Krzyża, pragniemy wyrazić naszą wdzięczność Jezusowi Chrystusowi, że przyjął na siebie tak wielkie cierpienie, aby przez nie odkupić nas z grzechu, pojednać z Bogiem i otworzyć przed nami bramy nieba. W ten sposób oddajemy cześć Krzyżowi Świętemu, na którym Syn Boży, Jezus Chrystus oddał za nas swoje życie, ale też chcemy uświadomić sobie głębiej czym jest i powinien być krzyż w naszym codziennym życiu.

3. Dzisiejsza Ewangelia w słowach: „A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” daje nam klucz do zrozumienia czym jest krzyż Chrystusa.

Co znaczą dokładnie te słowa Jezusa?

Krzyż Jezusa oznacza miłość, miłość w najczystszym i największym wydaniu. „Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś oddaje życie za przyjaciół swoich. Wy jesteście moimi przyjaciółmi” – mówił Jezus do uczniów. Jezus oddał za nas swoje życie, bo jesteśmy Jego przyjaciółmi. Jakże często o tym nie pamiętamy. Jest to miłość bez granic. W Jezusie Chrystusie, pohańbionym i upokorzonym na krzyżu, Bóg objawił swoją miłość do nas wszystkich. Tak właśnie Bóg nas kocha, że nie zawahał się wydać na śmierć nawet swojego Syna.

Poprzez krzyż Jezus uwalnia nas od grzechu i jego konsekwencji, o czym wspomina św. Paweł w Liście do Kolosan: „On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna” (Kol 1,13) zaś w Liście do Rzymian dopowiada: „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 6,23). A zatem krzyż otwiera przed nami perspektywę życia wiecznego i radości bycia z Bogiem i w Bogu.

4. Jezus zaprasza nas, abyśmy korzystali z daru krzyża, abyśmy się w nim zanurzali i odnawiali swoje życie. Każdy kto spojrzy na krzyż z wiarą, to znaczy uwierzy, że wiszący na krzyżu to Syn Boży, otrzyma życie wieczne. Krzyż jest źródłem naszej odnowy duchowej, krzyż jest naszym zbawieniem, jest naszym odkupieniem, krzyż jest zadatkiem życia wiecznego. Krzyż jest miarą miłości Boga do człowieka, ale też i człowieka do Boga.

5. Tak właśnie, oczami wiary, spoglądał na krzyż bł. ks. Jerzy. Tej wiary nauczył się w domu rodzinnym. Wzrastał w klimacie wiary, otoczony modlitwą swoich rodziców, dla których wierność Bogu była sprawą najważniejszą. Ich wzrok często spoczywał na krzyżu, ich serce nieustannie łączyło się z cierpiącym sercem Jezusa Chrystusa. Od niego uczyli się cierpieć, w ciszy i wdzięczności znosić to cierpienie. A że nie były to czasy łatwe, raz po raz dane im było mocno przytulić się do krzyża Jezusowego i nieść go razem z Nim na Golgotę.

W takim klimacie wiary wzrastał Jerzy, przyszły kapłan, który kiedyś sam miał ponieść krzyż Jezusa na Golgotę. Do podjęcia tego krzyża Opatrzność Boża przygotowywała go od najmłodszych lat, kiedy jako ministrant wiernie przychodził do tego kościoła, kiedy służył do Mszy św. Czymże jest Msza św. jeśli nie uczestnictwem w ofierze krzyżowej Jezusa Chrystusa? Tu czekał na niego ten sam Jezus pod postaciami chleba i wina.

Budujące i piękne świadectwo tej wiary opartej na krzyżu daje w czasie służby wojskowej. Kiedy jest doświadczany cierpieniem, upokarzany, wyśmiewany i pogardzany, obejmuje ten krzyż z pokorą i modli się za swoich prześladowców. Zapewne często przychodziły mu na myśl słowa Jezusa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół…”.

6. Więź z krzyżem sprawiła, że ks. Jerzy stał się prawdziwym narzędziem miłości Boga i bliźniego. Dostrzegali tę miłość niemal wszyscy, dlatego lgnęli do niego, a on na wzór Jezusa, był cały dla nich. Z pokorą i delikatnością angażował się w ich codzienne problemy, niósł pociechę strapionym i załamanym.

Swoim życiem i posługą pragnął pokazać jak wielką miłością Bóg pała do człowieka. Niekiedy mawiał, że inni muszą zobaczyć działanie Boga w naszym życiu, by przekonać się nie tylko do Jego istnienia, lecz także do darmowej, bezwarunkowej i bezgranicznej miłości jaką nas otacza.

W tym duchu, w sierpniu 1980 r. rozpoczął posługę kapłańską pośród strajkujących w hucie. Tu zastał go stan wojenny. Stanął wówczas po stronie prześladowanych i aresztowanych, których oplwano jak Chrystusa w czasie męki. Dla nich sprawował Mszę św., modlił się za Ojczyznę i za tych, którzy dla niej cierpieli. Tu też przypominał, że trzeba stanąć po stronie prawdy, trzeba bronić swojej wiary, że trzeba pomagać prześladowanym, gnębionym i doświadczanym cierpieniami fizycznymi i duchowymi, ale też że trzeba umieć przebaczać.

To wreszcie tu rozpoczął się ostatni etap jego drogi na Golgotę. Nieustannie inwigilowany, oskarżany i pomawiany w mediach, coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że za prawdę musi cierpieć. Są jednak sprawy ważne, dla których warto cierpieć. Miał świadomość, że naraża swoje życie. Był jednak gotowy na wszystko. I tak, Golgota, na którą zmierzał, stała się faktem w dniu 19 października 1984 r., kiedy został porwany a następnie haniebnie zabity. 30 października jego ciało zostało wydobyte z rzeki. Miał skrępowane ręce i nogi oraz przywiązany ciężki kamień. Przed śmiercią był torturowany, twarz miał zmasakrowaną.

7. Wspominając męczeństwo ks. Jerzego, nasuwają się słowom Jezusa: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć i dać okup za wielu”. Życie ks. Jerzego było wielką służbą i nieustannym dawaniem „okupu za wielu”. Tych ostatnich były tysiące i dziesiątki tysięcy; ludzi, którzy przychodzili na jego Msze św., aby się karmić Słowem Bożym, jego posługą kapłańską i pasterską. Przy nim znajdowali umocnienie w wierze i wolności.

Pięknie napisał Adam Nowosad: „Całe życie, czyny i słowa jakie pozostawił dla potomnych ks. Jerzy są niczym rylcem zapisane kamienne tablice”. Pozostają, aby wnosić w nasze życie światło Słowa Bożego, aby przekonywać nas o słuszności słów Jezusa, iż prawdziwą chwałę posiądą nie ci, którzy pragną być wielcy, którzy uchodzą za władców, którzy chcą być pierwszymi, którzy dają odczuć swą władzę, lecz ci, którzy są ubodzy w duchu, którzy są cisi i służą, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, którzy są miłosierni i czystego serca, którzy wprowadzają pokój, i którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości. Do takich bowiem należy królestwo niebieskie. On tę chwałę osiągnął.

8. Dziękujmy dzisiaj Bogu za dar życia ks. Jerzego, złożonego na Golgocie naszej polskiej historii. Jego życie jawi się jako światło, dzięki któremu uczymy się kochać, kochać bez granic krzyż Chrystusowy również i w naszym życiu. Za ks. Jerzym możemy być pewni, że „wszystkie krzyże naszego życia, krzyże, które unosimy w górę jako znak zwycięstwa dobra nad złem, miłości nad nienawiścią”, prowadza do naszego zwycięstwa. Amen.