Tu doświadczamy miłości i przemiany, tu odnawia się nasza wiara

Drodzy Pielgrzymi!

Mszą św. w tutejszym jasnogórskim sanktuarium kończymy naszą białostocką pielgrzymkę. Była ona długa i zapewne trochę męcząca, ale potrzebna i umacniająca. Dotarliście z radością przed oblicze Jasnogórskiej Pani, która was tu oczekiwała. Teraz stajemy razem przy Niej, aby powierzyć Jej wszystkie intencje, jakie nieśliśmy w swoim sercu. Pragniemy z Nią rozmawiać o naszym życiu, o trudnościach, których ciągle wiele, o naszej katolickiej Polsce, której zły duch chce wyrwać z serca to, co nasze i piękne: naszą wiarę, która przez wieki była naszą mocą w każdym momencie naszej dziejowej historii. Czy to pokój, czy wojna, czy rozbiory, wiara i Ona, Maryja – Królowa Polski, pomagały nam przetrwać i nigdy nie stracić nadziei.

Otwieramy dzisiaj przed Nią swoje serce i prosimy o Jej wstawiennictwo i błogosławieństwo na każdy dzień naszych codziennych zmagań.

Do tego spotkania z naszą ukochana Matką przygotowywał was przez konferencje duchowe ks. Ireneusz Korziński, postulator procesu kanonizacyjnego bł. ks. Michała Sopoćki. Wprowadzał was w tajemnicę nieskończonego miłosierdzia Bożego, ukazując jego obecność w życiu konkretnych ludzi, konkretnych świadków miłosierdzia. Wszystko po to, abyście mogli lepiej uświadomić sobie, że miłosierdzie Boże jest obecne również w życiu każdego z was.

Tak więc z naszego serca, jak kiedyś z ust o. Cypriana Sapeckiego, w przededniu koronacji tutejszego obrazu, w roku 1717, wyrywa się wołanie: „Spojrzyj na nas miłosiernie, o miłosierna Królowo! Twoje bowiem, łaskawe oko jak słońce rozpędza grzechowe ciemności. Twojego oka nie mogą znieść szatani, dlatego uciekają. Na kogo Ty wejrzysz, o Pani łaskawa, by był największy grzesznik, to zapłakać musi!”.

Tu doświadczamy miłości miłosiernej i przemiany

Miłość i miłosierdzie jest u podstaw drogi duchowej każdego człowieka. Bóg kocha człowieka do szaleństwa i pragnie mu towarzyszyć swoją miłością i miłosierdziem. Pragnie go nieustannie oczyszczać z grzechów i prowadzić drogą świętości. To Ona, Maryja, pomaga nam zbliżyć się do Jej Syna, Jezusa Chrystusa, i zakosztować tej niepojętej miłości, której najwymowniejszym znakiem jest krzyż Jezusa. To Ona, Maryja, pomaga nam zwrócić swoje serce ku Bogu i żyć Jego przykazaniami, unikać grzechu i trwać przy Jezusie.

Pielgrzymowanie na Jasną Górę, do Matki Bożej, jest więc wyrazem pragnienia doświadczenie tej właśnie miłości i przemiany. Jakże wielu tego doświadczyło. Popatrzcie choćby tylko na wota w Jej kaplicy. Jest ich niezliczona ilość. Są tam sznury bursztynu i pereł, wota w postacie serc i tabliczek, różańce, kule i różne inne przedmioty. Jest ich naprawdę wiele, a są to tylko niektóre z nich. Mogłoby ich tu być po wielokroć więcej. Za każdym z nich kryje się uzdrowienie duchowe czy fizyczne, doznana łaska i wsparcie, rozwiązanie jakiejś tragedii czy doświadczenie Jej cudownej opieki. To są żywe świadectwa, które w modlitewnym szepcie mówią do nas, że Maryja w jasnogórskim obrazie nie jest tylko wizerunkiem, lecz żywą Matką, która patrzy i wysłuchuje swoje dzieci, która przychodzi z pomocą każdemu, kto się doń ucieka.

Jeśli Jej zawierzysz, jeśli Jej zaufasz i pozwolisz, aby Ona poprowadziła cię do swojego Syna, i ty zawiesisz, choćby duchowe, wotum za otrzymaną łaskę.

Tu odnawia się nasza wiara

Wiarę trzeba nieustannie umacniać, a umacnia się ona, gdy jest przekazywana – mówił św. Jan Paweł II.

Stanowimy tylko małą cząstkę pielgrzymującego ludu do tego cudownego miejsca, ale ważną i bezwzględnie konieczną. Jest to wymowne świadectwo waszej wiary, żywej wiary. Wpisuje się ono w trud głoszenia Słowa Bożego, do którego, jako wierzący, na mocy chrztu, wszyscy jesteśmy zobowiązani. Jesteśmy uczniami Jezusa Chrystusa. Chrystus posyła nas, aby, podobnie jak On, idąc przez wioski i miasta ewangelizować, głosić Dobrą Nowinę.

Tego świadectwa potrzebujemy wszyscy, cała Polska, choćby tylko z racji na to, że znajdujemy się w trudnym i niebezpiecznym momencie dla przyszłości naszej Ojczyzny. W naszym kraju toczy się wielka walka cywilizacyjna, walka z wiarą, walka z Bogiem i Jego przykazaniami, walka z moralnością chrześcijańską.

W zakrojonej na szeroką skalę propagandzie ideologii gender i LGBT chce się nam wmówić, że bycie kobietą lub mężczyzną nie jest sprawą natury lecz kultury. W kulturze wszystko można wybierać, wszystko zmieniać. Zdaniem tej ideologii nie ważne jest, że Bóg stworzył nas kobietą i mężczyzną, lecz że płeć winna być w gestii osobistego wyboru. Chce nam się wmówić, że małżeństwo heteroseksualne, a więc związek kobiety i mężczyzny należy już do przeszłości i trzeba człowieka uwolnić od wszelkich nakazów i zakazów w tym względzie, że trzeba przygotować ludzi do nowych relacji małżeńskich. A więc między dwoma mężczyznami lub kobietami, między dwoma lub więcej mężczyznami, a jedną kobietą lub odwrotnie. Chce nam się wmówić, że edukacja seksualna dzieci od najmłodszych lat jest potrzebna, aby kiedy dorosną mogły wybrać sobie płeć, itd…

Zdajemy sobie sprawę, że mamy tu do czynienia z próba całkowitego zanegowania wartości nie tylko ewangelicznych, lecz nawet naturalnych! Od zarania czasów, w każdej kulturze i każdej religii, małżeństwo zawsze było pojmowane jako związek heteroseksualny, a więc między kobietą a mężczyzną.

Ona zachęca, abyśmy dawali świadectwo swojej wiary.

Świadectwo waszej wiary jest więc potrzebne i ogromnie ważne, aby pokazywać światu, że jesteśmy obrońcami wartości, tradycji chrześcijańskiej, która bierze się z nauczania Jezusa Chrystusa. To nie jest walka z kimś, jak nieustannie się mówi w mediach, ale z ideologią. Musimy wszyscy razem przeciwstawiać się tej niszczycielskiej ideologii. Nie może być, aby jakaś mała grupa społeczna narzucała swoje prawa i zwyczaje zdecydowanej większości naszego społeczeństwa.

Stanąć w obronie naszej wiary i naszych chrześcijańskich przekonań, to dzisiaj nasze dziejowe zadanie. Sami tego nie dokonamy, lecz z Maryją tak. Dlatego błagajmy Ją, aby nas wpierała, aby nam wypraszała potrzebną odwagę i moc. To jest nasze dzisiejsze Westerplatte – jak przypominał kiedyś św. Jan Paweł II – Westerplatte, którego trzeba bronić za wszelką cenę, Westerplatte, za które lepiej oddać życie niż je poddać.

Prośmy więc o to Maryję słowami pieśni naszego wielkiego krajana, Franciszka Karpińskiego (1741–1825) (Pieśń o Najświętszej Pannie Częstochowskiej):

Witaj Jutrzenko rano powstająca,
Śliczna jak miesiąc, jak słońce świecąca!
Ty świecisz w miłej światu Częstochowie,
Gdzie czołem biją świata monarchowie.

Tobie z dwunastu gwiazd koronę dano,
Panią Cię świata wszystkiego podano;
Na Jasnej Górze jaśniejsza nad słońce –
Tu lud upada do nóg swej Patronce.

Pocieszycielko ludzi utrapionych!
Do Ciebie, Panno, w nędzach niezliczonych
Lud się ucieka i prosi serdecznie,
By za przyczyną Twoją żył bezpiecznie.

Otwórz Twój skarbiec, niech mamy te dary,
Któreś Ty synom dawała bez miary:
Niech dziatki Twoje doznają Twej mocy,
Strzeż nas, o Panno, jak we dnie tak w nocy.

Amen.