Wy jesteście świadkami tego!

1. Pusty grób początkiem naszej wiary

„Bóg wskrzesił Go [Jezusa] trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się (…) wybranym uprzednio przez Boga na świadków”.

W tych słowach, jak przekazuje autor Dziejów Apostolskich, Apostoł Piotr napełniony Duchem Świętym mówił do zebranych tłumów o tym, co wydarzyło się w Jerozolimie z Jezusem z Nazaretu. Apostoł daje świadectwo swojej wiary, która wywodzi się z doświadczenia paschalnego misterium, ze spotkania z Jezusem zmartwychwstałym. Ten, którego ludzie odepchnęli i skazali na śmierć krzyżową, powstał z martwych, czym przypieczętował prawdę, którą głosił. Ta prawda musiała jednak w Piotrze najpierw dojrzeć. Sam musiał się o tym przekonać. Ta prawda zaczęła w nim dojrzewać dzięki świadectwu tej, która pierwsza zobaczyła pusty grób.

Ewangelia na dzień Zmartwychwstania Pana zapisuje, że osobą, która nas wprowadza w to najważniejsze wydarzenie naszej wiary, ale też i całej ludzkiej historii, nie był Piotr ani żaden inny uczeń, lecz niewiasta, Maria Magdalena. Pobudzona autentyczną miłością do Nauczyciela z Nazaretu oraz kobiecą intuicją, wczesnym rankiem po szabacie, gdy było jeszcze ciemno, udała się do grobu, jakby wiedziona przeczuciem, że coś ma się tam wydarzyć. Spieszyła do grobu, pogrążona w rozważaniach nad tragiczną śmiercią Jezusa, przy której była przecież obecna. Nie mogła się wciąż pogodzić z tym, co się stało. Nie mogła zrozumieć, dlaczego Jezus, który po śmierci Łazarza mówił do Marii: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem; kto we Mnie wierzy, nawet gdy umrze, żyć będzie” (J 11,25), teraz sam spoczywa w grobie. Nie rozumiała tych słów. Ten grób wydawał się kłaść definitywny koniec obecności Jezusa.

Pogrążona w tych myślach dotarła do grobu i zobaczyła, że kamień był odsunięty. Widząc to, była skłonna myśleć, że ktoś sprofanował grób, jakby jeszcze nie dość było okrutnego cierpienia zadanego Jezusowi. Przerażona, pobiegła do Piotra. I choć jeszcze nieświadoma, zanosząc Piotrowi wiadomość o pustym grobie, stała się pierwszym świadkiem zmartwychwstania Pana. To dzięki niej Piotr i Jan udają się do grobu, aby na własne oczy przekonać się, że ciała Jezusa już w nim nie ma. Kiedy zaś weszli do grobu i ujrzeli chustę i poskładane płótna, leżące oddzielnie, uwierzyli.

2. Spotkać Jezusa zmartwychwstałego

W ich serca spowite dotąd smutkiem, zaczyna wstępować nadzieja i przekonanie, że Jezus zmartwychwstał. Ostatecznym potwierdzeniem tego jest sam Jezus, który objawia się w Wieczerniku, potem Łukaszowi i Kleofasowi w drodze do Emaus, a następnie wielu jeszcze innym. To właśnie do uczniów z Emaus, jak podaje Ewangelista Łukasz, Jezus skierował krótką, ale jakże wymowną katechezę, oświecając „ich umysły, aby zrozumieli wreszcie Pisma (…). Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie: w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście tego świadkami” (Łk 24,46-47).

Jezus zatem jest żywy, zmartwychwstał – taka jest nasza wiara. Ale tę wiarę trzeba budować nie tyle na pustym grobie, ile na osobistym spotkaniu ze zmartwychwstałym Jezusem. Dokładnie, jak w przypadku każdej innej osoby, którą możemy poznać jeśli ją spotkamy, jeśli z nią rozmawiamy. Uczniowie potrzebowali czasu, aby nauczyć się rozpoznawać Jezusa zmartwychwstałego. Potrzebowali czasu, aby sam Chrystus oświecił ich umysły i otworzył na poznanie prawdy o Mesjaszu, tak, aby mogli stać się autentycznymi świadkami Jego zmartwychwstania i zanieść tę dobrą nowinę aż na krańce świata.

Również dla nas dzień Zmartwychwstania Pana jest zawsze początkiem naszej wiary. Ubogaceni doświadczeniem i świadectwem innych, musimy i my nauczyć się rozpoznawać Jezusa. Zawierzając Mu, wchodzimy z Nim w osobisty kontakt. Jeśli Mu zaufamy i pozwolimy Mu się prowadzić, czyniąc to, czego od nas oczekuje, jeśli zawierzymy Jego mocy, która nas wspiera zwłaszcza tam, gdzie jesteśmy słabi, jeśli w Nim odnajdziemy odwagę do przyjęcia tego, co wydaje się nawet przekraczać nasze ludzkie możliwości, to wówczas On zaczyna w nas działać. Jeśli zaczyna działać, znaczy, że jest żywy, jeśli jest żywy, znaczy że pokonał śmierć i zmartwychwstał. Dlatego bezwzględnie konieczne jest, abyśmy osobiście spotkali zmartwychwstałego Chrystusa, abyśmy i my poznali, że On żyje. Stąd dzień Zmartwychwstania Pana nie jest i nie może być przeżywany jako pamiątka, wspomnienie z przeszłości. Zmartwychwstanie dokonuje się w każdym z nas, jeśli pozwolimy, aby wiara doprowadziła nas do osobistego spotkania z Jezusem zmartwychwstałym.

3. Wezwani do dawania świadectwa

Jezus oczekuje, abyśmy i my stali się autentycznymi świadkami Jego zmartwychwstania. Nie można być świadkiem tyko ze słyszenia. Świadkiem Chrystusa zmartwychwstałego, powtórzę to jeszcze raz, można się stać tylko wówczas, kiedy się przeżyje z Nim spotkanie.

Maria Magdalena staje się świadkiem kiedy słyszy Jezusa, który woła ją po imieniu: „Mario!”. Ona natychmiast poszła oznajmić uczniom: „Widziałam Pana”. Jej serce napełniło się radością. Już się nie smuci i nie płacze, ale biegnie, aby tę radosną nowinę zanieść Piotrowi i pozostałym uczniom.

Podobnie i dwaj uczniowie zmierzający do Emaus. Najpierw, zasmuceni śmiercią Mistrza, nie są w stanie rozpoznać Go nawet wówczas, kiedy w drodze przyłącza się do nich jako podróżny i z nimi rozmawia. Rozpoznają Go dopiero na łamaniu chleba, wówczas to mówią miedzy sobą: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami i Pisma nam wyjaśniał” (Łk 24,32). Natychmiast potem wracają do Jerozolimy, aby się podzielić z innymi tą radosną nowiną.

Również niewierny Tomasz, choć początkowo wątpi, kiedy wreszcie Chrystus objawia mu się i każe mu włożyć palec w miejsce przebitego boku, woła: „Pan mój i Bóg mój!”.

Zmartwychwstanie i nasza wiara są więc ze sobą nieodłącznie związane. Zmartwychwstanie nadaje sens naszej wierze, o czym mówi św. Paweł: „próżna by była nasza wiara, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał” (1 Kor 15,14).

W dniu dzisiejszym gromadzimy na Liturgii Eucharystycznej, aby przeżyć na nowo zmartwychwstanie Pana. On objawia się na łamaniu chleba eucharystycznego. Jak wówczas, tak i dzisiaj pragnie napełnić nasze serca radością, pośród codziennych spraw i problemów, trudności i niepokojów. Oczekuje zaufania. On pragnie zmartwychwstawać w sercu każdego człowieka. Oczekuje, że Go tam wpuścimy. Oczekuje, że nasze serce nie pozostanie tylko pustym grobem, ale napełni się Jego obecnością, obecnością paschalną. On wreszcie oczekuje, że podobnie jak Magdalena, Piotr, Jan, Łukasz z Kleofasem i inni, również każdy z nas stanie się świadkiem Jego zmartwychwstania, że zaniesie tę radosną nowinę do swojej rodziny, że przekaże ją swoim dzieciom, przyjaciołom i znajomym. Zmartwychwstały Pan udzielił Ci tej samej wiary, abyś mógł ją nieść innym z radością i entuzjazmem. Amen.