Trwać w Nim obecnym w Eucharystii

1. Uroczystość Bożego Ciała to jedno z najpiękniejszych świąt katolickich. Jest ono wielką manifestacją naszej wiary, świętem tajemniczego zjednoczenia naszego życia z życiem Jezusa Chrystusa, który daje się nam jako pokarm w Eucharystii. Ta uroczystość dotyka głęboko naszego serca i wyraża jego wiarę i tęsknotę za tym co najważniejsze, za spotkaniem z Jezusem, który pozostaje z nami żywy w Eucharystii.

2. W przeżywanie tej uroczystości wprowadzają nas dzisiejsze czytania. W Ewangelii według św. Marka czytamy: „W pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowywano Paschę, zapytali Jezusa Jego uczniowie: «Gdzie chcesz, abyśmy poszli poczynić przygotowania, żebyś mógł spożyć Paschę?»”.

Dzień Przaśników, o którym wspomina Ewangelista jest czasem świętowania Paschy żydowskiej. Pascha była spożywana na pamiątkę wyzwolenia i wyjścia Narodu Wybranego z niewoli egipskiej. Będąca upamiętnieniem tego niezwykłego wydarzenia, jakiego Bóg dokonał przez Mojżesza, Pascha stała się dla Narodu Wybranego największym i najważniejszym świętem. Była symbolem Przymierza z Bogiem. Przymierze zapewniało i gwarantowało Narodowi Wybranemu autonomię, opiekę i bezpieczeństwo, ponieważ to sam Bóg zobowiązywał się do wypełniania obietnic. Do tego wielkiego święta zatem każdy wierzący przygotowywał się z największą starannością, o czy wspomina dzisiejsze pierwsze czytanie

3. Starotestamentalny lud jest przykładem jak my, chrześcijanie, powinniśmy przeżywać nasze przymierze z Bogiem w Jezusie Chrystusie. To przymierze odnawia się w Eucharystii. Jak dobrze wiemy, Eucharystia zawiera w sobie dwa zasadnicze wydarzenia: Wieczernik i krzyż. W czasie Ostatniej Wieczerzy, kiedy Jezus oddawał siebie w Eucharystii, wyraził zgodę na swą śmierć i w ten sposób wewnętrznie przemienił swą agonię na krzyżu w akt miłości i uwielbienia Boga – przypominał kiedyś papież Benedykt XVI. Stąd Eucharystia, jako nowe i wieczne Przymierze, jest wyjątkowym momentem dla każdego wierzącego.

Kiedy zatem sprawujemy Eucharystię, zbliżamy się do tej największej tajemnicy naszej wiary katolickiej. To prawda, że w naszym sercu jest żywe pragnienie zbliżenia się do tej tajemnicy. Ale jest też prawdą, że nie da się do niej zbliżyć ani też jej zgłębić, jeśli nasze serce jest pochłonięte innymi tajemnicami, jeśli nasze serce jest zamknięte na Boga, albo jeśli jest ono pochłonięte innymi sprawami.

Zrozumiała jest zatem potrzeba przygotowania tego serca i zapytania, za przykładem uczniów: „Panie, gdzie chcesz, abyśmy przygotowali tę nową Paschę, Eucharystię”.

4. Myślę, że na to pytanie Jezus oczekuje dzisiaj od nas odpowiedzi głębszej i bardziej konkretnej. Oczekuje, że przygotowanie naszej Paschy, naszej Eucharystii dokona się przede wszystkim w naszym sercu. Niewiele będzie wnosić w nasze życie Eucharystia sprawowana w najpiękniejszej nawet świątyni, jeśli świątynia naszego serca będzie dla Niego zamknięta lub niedostępna.

Największe i najważniejsze przygotowanie do Eucharystii powinno dokonać się zatem w naszym sercu. To w nim trzeba zaprowadzić porządek, aby mogło dokonać się spotkanie z Chrystusem Eucharystycznym. Trzeba zadbać, aby to serce zostało oczyszczone przez spowiedź sakramentalną z wszelkich brudów. Trzeba dołożyć starań, aby świątynia naszego serca nie była oszpecona i zapełniona rzeczami bezużytecznymi i szkodliwymi, które nie pozostawiają miejsca dla najważniejszego Gościa Eucharystii – Jezusa Chrystusa. Trzeba je posprzątać, usunąć z niego wszelkie grzechy, nieprzebaczone urazy i niezabliźnione rany, gniewy i obmowy, zazdrość i krytykanctwo, przekleństwa, egoizm, hipokryzję, uprzedzenia, kłótnie… Jakże wiele tego… Aż rodzi pytanie, czy to jeszcze jest chrześcijańskie serce!

Czy do takiego serca możemy zaprosić Jezusa Chrystusa Eucharystycznego, który dobrowolnie i z miłości oddał za nas swoje życie na krzyżu? Gdzież jest nasza wdzięczność i poczucie odpowiedzialności za własne zbawienie, za życie wiarą, za świadectwo tej wiary, z którą Jezus posyła nas dzisiaj do świata?

A więc trzeba posprzątać świątynię własnego serca i przygotować ją do sprawowania Eucharystii. Trzeba przygotować w niej stół miłości, wiary i nadziei, przebaczenia i pojednania, dobroci i poszanowania. Trzeba nakryć ten stół czystym obrusem dobrych uczynków i ewangelicznego postępowania. Trzeba przygotować własne serce, aby się stało ołtarzem dla Chrystusa, na którym następnie dokona się eucharystyczna ofiara.

Czyż nie tego pragnął zawsze Jezus, kiedy mówił do s. Faustyny i wielu innych, którym się objawiał? Czyż nie o to prosi nas w tak wyraźnym znaku swojej obecności na naszej podlaskiej ziemi, w naszym sanktuarium w Sokółce?

5. „A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im mówiąc: «Bierzcie, to jest Ciało moje». Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: «To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana”.

Jezus daje nam siebie samego jako pokarm, abyśmy się stali do niego podobni. Dzięki temu pokarmowi nie tylko nas upodabnia do siebie, ale też jednoczy i gromadzi w jedną wspólnotę wierzących. Jesteśmy wspólnotą zgromadzoną wokół Jezusa. On pragnie, abyśmy byli wspólnotą miłości, abyśmy tę miłość czerpali z Eucharystii. On też zapewnia nam i gwarantuje wolność wewnętrzną, opiekę i moc do walki ze złem, którego tak wiele w świecie i które tak obficie, często pod pozorem dobra, z zadziwiającą przewrotnością jest wlewane w ludzkie serca.

To On w Eucharystii – mówił św. Jan Paweł II – „jest jedyną Obecnością, która w każdej chwili może dać człowiekowi nadzieję, aby mógł nieustannie wychodzić z siebie i pozostawać razem z innymi. Tylko Eucharystia jest w stanie rozwiać każde rozczarowanie, ożywić przygnębione serce, udzielić mocy do przebaczenia, natchnąć do rozpoznania daru, który się otrzymuje. Tylko ten, kto karmi się Ciałem i Krwią Chrystusa, zauważa że jest nieustannie przez Ducha przekształcany, przez tego Ducha, który jest nam w pełni udzielany podczas celebracji”. Jest to możliwe dlatego, że Jezus w nas i przez nas działa, o czy sam zapewnia: „Jeśli Mnie kto spożywa, to trwam a nim, a on trwa we Mnie”.

6. Trwać w Nim, to znaczy zacząć działać, myśleć, oceniać i mówić jak Jezus, by móc przynosić owoc obfity. Jezus Eucharystyczny nigdy nie przestał udzielać łask i czynić cuda tak, jak wówczas, gdy przemierzał drogi Palestyny i docierał do wszystkich. On nadal jest jedynym uzdrowieniem naszego serca i naszej duszy, a dokonuje tego na drodze wiary i miłości. W konsekwencji, Eucharystia sprawia, że nie tylko nazywamy się chrześcijanami, ale nimi rzeczywiście jesteśmy.

Zmarły w opinii świętości wietnamski kard. Van Thouan, którego miałem okazje osobiście poznać, w kwietniu 1975 r. został mianowany arcybiskupem Sajgonu, dzisiaj Ho Chi Minh Ville. Niedługo potem komuniści zawładnęli całym krajem, dając początek długiej i krwawej dyktaturze komunizmu. 15 sierpnia tego samego roku, ówczesny bp Van Thouan zostaje wezwany na komisariat policji, natychmiast aresztowany i osadzony w więzieniu, w którym pozostanie przez następne 12 lat, z czego przez 9 w całkowitej izolacji. Następnego dnia po uwięzieniu pozwolono mu, aby napisał list do kogoś, kto może mu przynieść rzeczy najbardziej potrzebne: odzież, pastę do zębów… „Napisałem – wspominał kard. Van Thouan – prosząc o przysłanie trochę wina jako lekarstwo na ból żołądka. Wierni zrozumieli natychmiast co to znaczy. Posłali mi małą ampułkę wina mszalnego, na której widniała etykietka «lekarstwo na ból żołądka» i parę hostii ukrytych w lampce. Nie potrafię opisać mojej ogromnej radości: wylewałem na dłoń trzy krople wina i jedną kroplę wody i tak każdego dnia odprawiałem Mszę św. o godzinie 21.30, kiedy światło musiało być już zgaszone, a więźniowie musieli spać. W celi spowitej nocą, pochylałem się nad łóżkiem, aby odprawiać z pamięci Mszę św. Eucharystyczny Jezus pomaga w sposób nieopisany poprzez swoją cichą obecność… Moc miłości jest nie do odparcia. Ciemności celi więziennej stawały się światłem. Za każdym razem, kiedy sprawowałem Mszę św. miałem możliwość wyciągnąć ręce i przybić się do krzyża razem z Jezusem, pić razem z Nim kielich goryczy. Każdego dnia, recytując i wsłuchując się w słowa konsekracji, całym sercem i całą duszą ponawiałem Nowe Przymierze, przymierze wieczne między mną i Jezusem dzięki Jego Krwi zmieszanej z moją… To były najpiękniejsze Msze św. w całym moim życiu” (Cinque pani e due pesci, s.39-42).

Jakże wzruszające jest to świadectwo człowieka pogrążonego w cierpieniach, poddanego torturom psychicznym i fizycznym. Ale on nie upadł, nie poddał się. Zrozumiał, że jeśli chce przeżyć, musi mocno uchwycić się Jezusa Chrystusa, jedynego Zbawcy. I przeżył gehennę więzienia, wychodząc z niej jeszcze bardzie umocniony i uświęcony. Dzisiaj toczy się jego proces do beatyfikacji. Ten Jezus, którego do końca umiłował czeka, aby mu wręczyć wieniec chwały.

A nas, czy jest stać, aby tak głęboko przeżywać Eucharystię?

7. Na zakończenie naszej medytacji chcę jeszcze przytoczyć głęboką i wymowną myśl św. Jana Pawła II, który o Eucharystii tak powiedział: „Zaiste, Eucharystia jest bramą nieba, która otwiera się na ziemi. Jest promieniem chwały niebieskiego Jeruzalem, który przenika cienie naszej historii i rzuca światło na drogi naszego życia” (EdE, 19). Amen.