Metropolita białostocki, nawiązując do czytania z Księgi Jeremiasza, mówiącym o konieczności pokładania całej ludzkiej nadziei w Bogu, niezależnie od kondycji i sytuacji, w jakiej człowiek się znajduje. Wówczas człowiekowi „nie straszna jest susza, która przejawia się w biedzie, nędzy czy upokorzeniu ludzkim, ani też upał który może przybierać formy wojny, prześladowania, zniewolenia. Nie straszne mu to wszystko, bo Bóg jest z nim i sprawia, że jego życie i jego trud wydaje owoce. Człowiek zakorzeniony w Bogu się nie poddaje, jest aktywny, szuka dróg osobistej wolności, jest pełen miłości do innych”.

Zauważył, że słowa proroka Jeremiasza są syntezą rzeczywistości naszych przodków z czasów rozbiorów, kiedy Polska przestała istnieć na mapie świata: „W myśl słów proroka, Polacy byli wówczas doświadczani na różne sposoby: zabraniano im kultywowania polskości, zakazywano używania języka, przeszkadzano w pogłębianiu ducha religijnego i w wyznawaniu wiary, więziono za propagowanie ducha polskiego i patriotycznego, skazywano na wygnanie za manifestację przynależności do kultury polskiej”.

Arcybiskup stwierdził, że w tych trudnych okolicznościach, jeszcze bardziej wzmacniał się duch wiary, polskości i patriotyzmu, z którego rodziło się działanie i pojawiały się coraz liczniejsze owoce, czego efektem końcowym było odzyskanie niepodległości w 1918 r. i włączenie do wolnej Polski Podlasia i Białegostoku, które dokonało się w 1919.

Przypomniał, że dziękczynieniem białostoczan za dar wolności była Msza św. sprawowana 22 lutego 1919 r. przed białostocką farą. Na placu przy katedrze zebrane były nie tylko oddziały Wojska Polskiego, ale i rzesze mieszkańców miasta. Wówczas nastąpiło uroczyste przekazania władzy - pierwszy prezydent Białegostoku, Józef Puchalski, przekazał ją płk. Stanisławowi Dziewulskiemu, dowódcy wojsk polskich, które wkroczyły do miasta 19 lutego.

„Sam fakt, że to przede wszystkim Bogu Wszechmogącemu dziękowano za dar wolności, świadczy jednoznacznie o tym, Komu mieszkańcy miasta starali się okazać wdzięczność. Ta wolność, o którą pokolenia Polaków walczyły nieraz z bronią w ręku, z dala od rodzinnego domu; wolność, która była opłacona przelaną krwią i męczeństwem zsyłanych na Sybir i na emigrację, to ona - w świadomości wielu - stała się darem otrzymanym od Boga. Darem wywalczonym, ale także wymodlonym w wielu kościołach i w wielu polskich domach” – podkreślał.

Hierarcha zaznaczał, że to właśnie w białostockiej farze przez ostatnie lata rozbiorów „modlono się o dar wolnej i niepodległej Ojczyzny, tu umacniany był duch patriotyzmu i umiłowania tego, co Boże, ale i tego, co polskie – narodowe”.

Metropolita przywołał sylwetki kapłanów, którzy w czasie niewoli narodowej podtrzymywali ducha polskości: ks. Maksymiliana Sarosieka, ks. Antoniego Songajłło, ks. Stanisława Hałko, którego 1916 r. aresztowano, uznając go za „niebezpiecznego pedagoga i Polaka” i zesłano do Niemiec, gdzie przebywał do końca wojny.

„Postać tego niezwykłego kapłana – ks. Stanisława Hałki – warta jest przypomnienia w tak doniosłym dniu, jak dzień dzisiejszy. Był nie tylko twórcą polskiego szkolnictwa w naszym mieście, dyrektorem Gimnazjum Państwowego im. Króla Zygmunta Augusta, w którym nauczał historii i języka polskiego, ale także propagatorem ruchu skautowego i harcerstwa. Był jednym z czołowych działaczy społeczno-politycznych. Został wybrany, jako poseł, do Sejmu Ustawodawczego. Wraz z innymi duchownymi z naszych stron, m.in. z ks. Stanisławem Ignacym Nawrockim, proboszczem z Zabłudowa, zadbał o sprawy oświatowe, ale i o przyłączenie Białostocczyzny do Polski wiosną 1919 r.” – przypominał arcybiskup.

Wspomniał również ks. Pawła Piekarskiego, ks. Stanisława Marcinkowskiego i ks. Pawła Grzybowskiego, którzy prowadzili działalność patriotyczną; ks. Aleksandra Chodyko, proboszcza parafii farnej oraz i ks. Adama Abramowicza, pierwszego proboszcza i budowniczego kościoła pw. św. Rocha - pomnika niepodległości.

Zachęcał do wdzięczności Bogu, kapłanom i mieszkańcom Białegostoku za niepodległość. „Cieszmy się wolnością w wolnej Polsce. Polecajmy Bogu wszystkich mieszkańców naszego miasta i prośmy Go, aby nas otaczał swoim błogosławieństwem” – apelował.

Msza św. zgromadziła przedstawicieli władz, służb mundurowych, liczne poczty sztandarowe. Przybył również członkowie Szwadronu Kawalerii im. 10 Pułku Ułanów Litewskich. Śpiewom towarzyszyła Miejska Orkiestra Dęta od batutą Franciszka Mocarskiego oraz Białostocki Chór Miejski pod dyrekcją Anny Stankiewicz.


Zakończenie Wielkiej Wojny 11 listopada 1918 r. przywróciło nieobecną przez 123 lata Rzeczpospolitą na mapy świata. Białystok musiał jednak czekać na zakończenie epoki zaborów jeszcze 3 miesiące. Wprawdzie już w listopadzie 1918 r. utworzony został w mieście komitet obywatelski, utworzono również ochotniczą Samoobronę, która miała zadbać o bezpieczeństwo, to z niecierpliwością oczekiwano wkroczenia wojsk polskich.

Opóźnienie to wynikało z faktu, że na wschodzie wciąż stacjonowały wojska niemieckie, które miały być ewakuowane przez Białystok. Zasady tej ewakuacji opracowywano podczas polsko-niemieckich rozmów, prowadzonych w styczniu 1919 r. w Grodnie, a później w Białymstoku. Zakończyły się one dopiero 5 lutego, kiedy ustalono, że 19 lutego Niemcy przekażą władzę w mieście. Zaraz o zawarciu tej umowy powstał Tymczasowy Komitet Miejski, reprezentujący wszystkie zamieszkujące tu narodowości – Polaków, Żydów, Niemców i Rosjan. Na jego czele stanął Józef Puchalski, doświadczony samorządowiec, przed wojną wieloletni radny. Stopniowo likwidowane były niemieckie urzędy, ich kompetencje zaś przejmował nowo powołany samorząd.

19 lutego 1919 r. do miasta wjechały polskie patrole ułańskie, zaś następnego dnia zameldowały się liczniejsze pododdziały piechoty pod dowództwem płk. Stefana Pasławskiego i ułanów z czwartego pułku. Całością dowodził płk Stanisław Dziewulski. Oficjalnie przekazanie władzy nastąpiło w Białymstoku 22 lutego 1919 r. Rozpoczęło się Mszą św. polową przed farą (obecną archikatedrą).