Ks. Edmund Boniewicz SAC
Matka Miłosierdzia w przepowiadaniu i modlitwie Sługi Bożego Stefana Kardynała Wyszyńskiego

"Bogaty w Miłosierdziu swoim Bóg" (Ef 2, 4) sprawił, że ponad dwadzieścia lat bytem bardzo blisko Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Spotkania z nim pozostawiły we mnie niezatarte wspomnienia. W niniejszym artykule pragnę wyakcentować jego wrażliwość na tajemnicę Miłosierdzia Bożego i działanie tej tajemnicy z woli Ojca w osobie Matki Zbawiciela. Zostanie to ukazane na dwóch płaszczyznach: w przepowiadaniu i modlitwie ks. Kard. Wyszyńskiego.

1. Matka Miłosierdzia w przepowiadaniu Księdza Prymasa Wyszyńskiego

Przedmiotem wielu rozważań są zasługi Prymasa Tysiąclecia w dziedzinie katolickiej nauki społecznej, obrony praw człowieka, troski o dobro Kościoła i Narodu.

Jaki obraz Najświętszej Maryi Panny pozostawił nam ten opatrznościowy Pasterz naszych czasów? Czy głosił Najświętszą Maryję jako Pełnię Sprawiedliwości, Potężną władczynię ogromu Majestatu? Ukazywał Najświętszą Maryję jaka Matkę pełnej miłości miłosiernej i jako Służebnicę. W jednym ze swoich rozważań poucza:

"Matka - to Znak Wielki. Trzeba było, aby ten wielki i trwały Znak, jakim jest Maryja, wyrażał pełny spokój, świadomość swego posłannictwa i zadania, wyjątkowej i niepowtarzalnej misji. To, co mówi się o Niej, powie się o każdej kobiecie w wymiarze Jej Macierzyńskiego posłannictwa: życie, słodkość i nadzieja. Ona stanie na czele tych, których zadaniem jest dać życie, być słodkością i nadzieją"1.

Stefan Kardynał Wyszyński ukazuje Maryję jako Matkę Miłosierdzia w tajemnicy Zwiastowania.

"W momencie Zwiastowania Maryja wyraziła zgodę - "Fiat mihi" - nie tylko dlatego, że uwierzyła Bogu i zawierzyła Jego miłości, ale także dlatego, że serce Jej przepełnione było miłością i współczuciem dla całej zagubionej ludzkości. Ona przecież wiedziała, że na Mesjasza czeka razem z Nią cała udręczona ludzkość, która z głębi swej tęsknoty woła w niebo: "Przyjdź, a nie omieszkaj..."

Ktoś, kogo dotychczas nikt nie prosił, nieraz dowiaduje się, że olbrzymie morze oczu głodnych łaski zawisło z nadzieją u jego warg i czeka na jedno słowo - "Fiat". Jest to chyba wzruszające doznanie, zwłaszcza dla istoty wychowanej na Piśmie Świętym, znającej wielkie głody swojego ludu, który od dawna żebrał: "Przyjdź i nie opóźniaj się, rozwiąż więzy tego ludu".

To do Niej wołają: "Łaski Twojej dopraszać się będą wszyscy". To Ona słyszy ten wielki głos, olbrzymi płacz i szloch ludzkości, skierowany do Boga: "Ześlij, którego oczekujemy, poślij, którego masz posłać". Na pewno docierało to wołanie do Maryi przez księgi prorocze i psalmy, które dobrze znała, bo pilnie wczytywała się w Pismo Święte Maryja była wprowadzona w literaturę sobie współczesną, znała tęsknoty i dążenia ludzi. Na tym tle zaczyna się jej walka. Ona ma swój ideał życia, który sobie wypielęgnowała. A tu naraz w Jej własny ideał wdziera się, jak ognista strzała, nowa Moc, która chce jej życiu nadać zupełnie inne barwy i kierunek. Trzeba więc się zdecydować! Jakiś motyw musi w tej decyzji zwyciężyć. Zdaje się, że zwycięża wielkie współczucie dla ludzi, wzywających z tęsknotą Zbawiciela.

Widocznie myśli o potrzebach ludzkości musiały Ją wtedy nurtować, bo niedługo po Zwiastowaniu wyśpiewała u Elżbiety swoje "Magnificat". Dzięki temu możemy zrozumieć, co Ją przynagliło do wyrażenia zgody. Oto rzesze ubogich, gromada nędzarzy i biedaków, czeka na wybawienie. "Łaknących napełnił dobrami, a bogaczy z niczym puścił. Przyjął Izraela sługę swego" (Łk 1,53).

Wstrząsnęły Nią cierpienia i niedola ludzka. Maryja nie może być obojętna. Jest wrażliwa, współczująca i przedziwnie uległa. Nie oprze się tylu potrzebom.

Oto mamy przed sobą nie tylko "Wszechmoc Błagającą", ale i Matkę Miłosierdzia, Matkę litości, przepełnioną współczuciem, wrażliwą na ludzi, na ich nieudolność, małość, słabość i niedole. Takie jest Dziewczę z Nazaretu!

Jak to dobrze, że na Matkę Chrystusa została wybrana Istota, której niezwykła litość i miękkie serce łatwo się wzruszało. Mnóstwo jest przecież na ziemi ludzi cierpiących, a Bogu potrzebny jest Ktoś taki, kto będzie się łatwo wzruszał, do kogo można podejść blisko, kto wszystko zrozumie, niczym się nie zgorszy i nie odepchnie. Nie dziwi nas to, że Ona ma być przecież Pośredniczką Łask Wszelkich i Matką Miłosierdzia.

Lubię odwoływać się do historycznych analogii, patrząc na to, jak sztuka poprzez wieki przedstawiała Bogurodzicę. Kiedyś ludziom wystarczyła Bazylissa, wyzłocona wzorem Konstantynopolitańskiego dworu, siedząca na tronie i trzymająca sztywno przed sobą Dzieciątko. A dzisiaj? Czego to dzisiaj ludzie nie wyprawiają z Matką Bożą! Jak Ją obejmują i pieszczą... A Ona to wszystko znosi i wszystko cierpliwie przyjmuje, - Bójcie się Boga! A zresztą nic się nie bójcie i róbcie z Nią to, co chcecie! - Ludzie są dziś bardzo śmiali wobec Matki Najświętszej. Różne dostojne osoby próbują się z tego gorszyć. Ale z kogo mają się gorszyć? Chyba z samej Matki Bożej, która na to pozwala. Ona pozwala, bo jest Wszechmocą Błagająca i wie, co robi.

Taka pomoc jest potrzebna współczesnemu światu, o takiej ludzie śnią, ku takiej zwracają swoje oczy i za taką tęsknią. Dobry wybór uczynił Bóg w Nazaret, upatrzywszy sobie tak wrażliwą duszę2.

Zwróćmy uwagę na komentarz kard. Wysokiego do hymnu "Magnificat":

"A miłosierdzie Jego z pokolenia na pokolenia".

Maryja nie tylko za siebie dziękowała! Nie tylko za wielką swą chwałę, za radość duszy, za to, że Bóg Ją dostrzegł, wydźwignął, że zapewnił Jej chwałę w obliczu narodów i uczynił świętą. Uczuciem swej wdzięczności ogarniała i to wszystko, co Chrystus miało uczynić, i co sam Ojciec Niebieski zamierzył dla rodzaju ludzkiego.

Maryja widziała problemy mocarzy, pysznych tego świata i kruszące się trony mocarzy. Widziała zarazem rzesze łaknących i umęczonych; widziała nierówność społeczną, która dręczyła ludzi i dzieliła na "łaknących i bogaczów". Dziewczę z Nazaretu myślało nie tylko o sobie i o tym szczęściu, ale w upojeniu szczęściem nie zapominało o wielkich problemach świata, własnego narodu i zapowiedzianego dzieła Odkupienia rodzaju ludzkiego. To jest zdumiewające:

Maryja wyśpiewała "Magnificat" nie tylko w swoim imieniu, ale i w imieniu nas wszystkich, z pokolenia na pokolenie, aż do naszych czasów, i do wszystkich czasów, które po nas nastąpią. Mówiła w imieniu ludzkości i wszystkich narodów; mówiła też w imieniu naszego Narodu, dziś aktualnie istniejącego w określonych warunkach geopolitycznych. Mówiła w imieniu wszystkich uciśnionych, maluczkich, łaknących, głodnych, spragnionych pociechy i wyzwolenia. Gwarantowała wielkość i wierność Bogu. Jakaż miłość, jak rozległe zainteresowanie, jaka świadomość sytuacji ludzkości i własnego narodu u tej Dziewicy "zakorzenionej wśród ludu uczczonego" (Syr 24, 16).

"Wspomniał na miłosierdzie swoje..."

Maryja zorientowana w ówczesnej sytuacji, widzi, co się stało. Oto w Niej jest Ten. który jest Zbawicielem świata. W tej chwili tylko w Niej pojawia się Boże Miłosierdzie, które zawsze było z pokolenia na pokolenie dla wszystkich bojących się Boga. Utożsamiają się tu bojaźń i miłość.

Oto Maryja występuje teraz jako historyczna synteza dziejów Miłosierdzia Bożego w świecie. Widzi te dzieje, dostrzega, że każde pokolenie doznało go, ale rozumie, że teraz się ono najlepiej w Niej i przez Nią objawiło. Bóg nie wyczerpał się w swoim Miłosierdziu. I jak w tej chwili działa ono w Niej, tak przez Jej Syna rozmnoży się i nie wyczerpie aż do skończenia świata. Jej dzieje, to dzieje Bożego Miłosierdzia w świecie.

Często dzisiaj nam mówią: czemuż mówicie o Matce Bożej? Zacznijcie wreszcie mówić o Bożym Miłosierdziu. A przecież to Maryja, Piewczyni Bożego Miłosierdzia, pierwsza zaczęła głosić.

To jest Zwiastunka Bożego Miłosierdzia i Głosicielka niekończącego się Miłosierdzia Bożego Serca. To jest "Matka Miłosierdzia, życie, słodkość i nadzieja nasza". Nie są to tylko Jej tytuły, ale i Jej najgłębsza właściwość.

"Łaknących napełni dobrami..."

Co to za straszna rzecz - rzesza "łaknących". Rzesza łaknących chleba i kropli wody, pokoju, oddechu i snu! Rzesza łaknących serca i Boga!

Maryja widzi Tego, który jest zdolny wszystkich nakarmić, że Ten który nadchodzi, spełni wszystkie tęsknoty ludzkie. On spełni już nadobficie wszystkie Jej najskrytsze pragnienia, mocen jest więc nasycić i tamte pragnienia - całej ludzkości. Zdolny jest napełnić spragnionych dobrami.

Taka jest właściwość "pustego" - jak spieczonych warg, jak opróżnionego garnka. Jak pustyni, jak niezajętego serca ludzkiego - że przyzywa. I właśnie Syn, którego Maryja oczekuje, powie: "Wszyscy łaknący, przychodźcie do Mnie...". "Błogosławieni, którzy łakną i pragną..." Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy pracujecie i obciążeni jesteście, a ja was ochłodzę". Maryja wszystko to czuje i z góry mówi: bądźcie spokojni, ufajcie, przyjdzie Ten, który spełni wasze pragnienia. On sam stoi na czele spragnionej rzeszy"3.

Ksiądz Kardynał Stefan posługiwał się antyfoną: "Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia"; rozważał ją i snuł daleko idące refleksje. Oto fragment rozważania tej antyfony, który Ksiądz Kardynał Wyszyński pisał w więzieniu:

"Podążałaś za Synem miłości Bożej wszędzie, by w porę podpowiadać: wina nie mają, chleba nie mają, miłości nie mają, łaski nie mają, serca szukają... Czy w Kanie, czy na Golgocie, czy dziś - po prawicy Zbawiciela, w niebie - Miłosierdzie Twoje zawsze niemal, uśmiecha się przez łzy. Zawsze tam, gdzie męka zwątpienia. I dopiero, gdy łzy omyją oczy i serce z pyłu ziemi, dostrzegały "Pańskie miłosierdzie" i obfite u Niego odkupienie"4.

1 S. Wyszyński, Matka - to Znak Wielki, Warszawa 1972, s. 28

2 Kard. S. Wyszyński, Matka Syna Człowieczego, Pallotinum 1984, s. 32-34

3 Tamże, s. 53-61

4 Stefan Kardynał Wyszyński, Rozważania, listopad (maszynopis), s. 99-100


powrót