Ks. Henryk Ciereszko
Droga świętości Ks. Michała Sopoćki (cz. XIII)

Apostolstwo Miłosierdzia po Notyfikacji Kongregacji św. Oficjum z 1959 roku

Po wizycie Prymasa Wyszyńskiego w Rzymie w 1957 roku i po zasięgnięciu u niego informacji w sprawie starań o aprobatę kultu Miłosierdzia Bożego, ks. Sopoćko żył nadzieją, że Stolica Apostolska zatwierdzi wkrótce kult. Niepokoiły go jednakże głosy dochodzące z Rzymu, że pojawiają się zastrzeżenia co do form szerzenia kultu, który za bardzo jest łączony z niepotwierdzonymi wciąż objawieniami siostry Faustyny. Obawy nie okazały się płonne. W dniu 6 marca 1959 roku opublikowana została Notyfikacja Kongregacji św. Oficjum. Obwieszczone w niej zostało, że należy powstrzymać się od rozszerzania obrazów i pism, które przedstawiają nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego w formach przedłożonych przez siostrę Faustynę oraz, że pozostawia się roztropności biskupów polecenie usuwania wspomnianych obrazów, które zostały już wystawione do kultu. Kongregacja jednakże nie zakazała wprost wielbienia Boga w Jego Miłosierdziu, ani szerzenia nabożeństwa niezależnie od objawień siostry Faustyny.

Z Notyfikacją złączony był specjalny dekret Kongregacji św. Oficjum. Został on zachowany w aktach Kongregacji, nigdy też nie był podany do powszechnej wiadomości. Ustalenia w nim zawarte przekazane zostały natomiast do wiadomości Prymasowi Wyszyńskiemu z zaleceniem, by przedstawił je biskupom ordynariuszom. Pośród nakazów dekretu znajdowało się zobowiązanie, specjalnego napomnienia ks. Sopoćki, aby zaprzestał propagowania objawień siostry Faustyny i proponowanego w nich nabożeństwa.

Ksiądz Sopoćko orzeczenie Kongregacji przyjął ze spokojem, gdyż liczył się z ewentualnością takiej decyzji. W duchu nawet się ucieszył, jako że zdarzenie to wskazywało na spełnienie się zapowiedzi siostry Faustyny, o trudnościach, a nawet jakby załamaniu się dzieła jej zleconego. Przyjął też pokornie napomnienie do niego skierowane, jakkolwiek w jego odczuciu wynikło ono z nieporozumienia i błędnych informacji. Wyznał przy tym, że nawet gotów byłby znieść większe jeszcze napomnienia, byleby tylko nauka o Miłosierdziu Bożym mogła być nadal głoszona. Co do przyszłości zaś kultu, żywił przekonanie, że oparty wyłącznie na Piśmie Świętym, Tradycji i liturgii, oczyszczony wymogiem dekretu od ludzkiego pierwiastka, nie tylko się nie załamie, ale się spotęguje i pogłębi.

Posłuszny zakazowi Kongregacji nic już zupełnie nie wspominał w swych publikacjach o objawieniach siostry Faustyny, nie nawiązywał do nich w swych wypowiedziach. Był bardzo ostrożny, by nie dać jakichkolwiek powodów podejrzenia go o niedostosowanie się do zakazu i tym samym nie zaszkodzić sprawie kultu Miłosierdzia Bożego. Nie czuł się natomiast zwolniony z zabiegów o jego aprobatę. Kontynuował nadal pracę naukową nad uzasadnianiem jego wartości i potrzeby. W 1959 roku ukazał się w Londynie pierwszy tom jego pracy "Miłosierdzie Boże w dziełach Jego", a w 1962 roku w Paryżu dwa następne. W 1961 roku wydane zostały dwa modlitewniki: "Wielbijmy Boga w Jego Miłosierdziu" i "Nowenna i inne modlitwy do Miłosierdzia Bożego". Z kolei w 1967 wydrukowany został łaciński traktat pt.: "Domine, miserere nobis! De Christo Salvatore Miserentissimo adorando et de sua misericordia generi humano imploranda". Z pracą tą ks. Sopoćko łączył duże oczekiwania w zwiazku z zatwierdzeniem święta Miłosierdzia Bożego. Stąd zamierzał rozesłać ją do ojców soborowych, a także przedstawić ją samemu Ojcu Świętemu. W 1967 roku wydany został także czwarty tom pracy: "Miłosierdzie Boga w dziełach Jego". Jako że był on poświęcony wykazaniu potrzeby uwielbienia Boga w Jego Miłosierdziu, przybliżeniu idei Miłosierdzia Bożego zawartej w liturgii Kościoła oraz uzasadnieniu wprowadzenia święta, ks. Sopoćko łączył z nim, podobnie jak z łacińską pracą, oczekiwania, iż przyczyni się do zatwierdzenia święta Miłosierdzia Bożego.

Wysiłki ks. Sopoćki, chociaż wydawały się jakby bezowocnymi - mijały bowiem lata, a nie następowała wciąż oczekiwana aprobata kultu przez władze kościelne - spełniały jednakże stopniowo swoją rolę. Kult Miłosierdzia Bożego nadal się oddolnie rozszerzał. W 1965 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny siostry Faustyny. Pojawiło się zainteresowanie ideą Miłosierdzia Bożego ze strony teologów. Na przełomie lat 60. i 70. zorganizowane zostały w kraju znaczące sympozja naukowe poświęcone tejże prawdzie.

Wydarzenia te jeszcze bardziej motywowały ks. Sopoćkę do działania, chociaż lat mu przybywało i siły coraz wyraźniej ustępowały. Wierny swemu życiowemu zadaniu i do końca jemu oddany, zdobył się, mimo bardzo podeszłego już wieku, na początku lat 70. na dwie doniosłe inicjatywy w skali kraju i diecezji. W 1971 roku przedłożył biskupom ordynariuszom referat pt. "Duch liturgii Niedzieli II Wielkanocy", w którym wykazywał, że w Nowym Mszale Rzymskim, wszystkie zmienne części Mszy św. II Niedzieli Wielkanocy domagają się uwielbienia Boga w miłosierdziu, spływającym na wiernych w sakramentach świętych, a zwłaszcza w sakramencie pokuty. W następnym zaś roku zwrócił się z prośbą do kardynała Wyszyńskiego o ustanowienie w kraju Święta Miłosierdzia Bożego w II Niedzielę Wielkanocy, w ramach obowiązujących przepisów liturgicznych. Prośbę swą motywował zarówno teologicznymi i liturgicznymi uzasadnieniami, jak i osobistym przeświadczeniem o potrzebie szczególniejszego zwrócenia się w trudnych współczesnych czasach ku Miłosierdziu Bożemu. Prymas przyznał celowość głoszenia prawdy Miłosierdzia Bożego w nauczaniu kościelnym oraz ukazywaniu jego dzieł, uznał jednakże zgodnie z opinią biskupów, że wprowadzenie odrębnego święta zawęziłoby pełnię idei Miłosierdzia, o której mówi cała liturgia w każdą niedzielę i w dni powszednie. Wyraził uznanie dla oddania oraz wytrwałości z jaką głosi ideę Miłosierdzia Bożego, jednakże wstrzymał się z decyzją o ustanowieniu święta.

Jasną i radosną chwilą na tle kolejnej, nieudanej próby ustanowienia święta było doprowadzenie do umieszczenia w prokatedrze białostockiej obrazu Jezusa Miłosiernego. Był to obraz namalowany już w 1955 roku przez prof. L. Sleńdzińskiego i przechowywany przez szereg lat w Krakowie. W 1973 roku został on przekazany ks. Sopoćce. Administrator Apostolski Archidiecezji w Białymstoku, biskup Henryk Gulbinowicz, zezwolił na zawieszenie go w prokatedrze i oddawanie przed nim czci Miłosierdziu Bożemu w sposób prywatny. W dniu 3 września 1973 roku sam biskup poświęcił obraz i uroczyście zawieszono go w świątyni. Dla czcicieli Miłosierdzia Bożego, a zwłaszcza dla ks. Sopoćki było to niezwykle wzruszające przeżycie. Obraz od początku został otoczony czcią. Rozpoczęły się przed nim regularne prywatne nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, z odmawianiem koronki, litanii i innych modlitw.

Wskazane inicjatywy poświadczają, że ks. Sopoćko do końca swych dni oddany był sprawie Miłosierdzia Bożego. W przedziwnych zrządzeniach miłosiernej Opatrzności, gorliwy i niewątpliwie największy obok siostry Faustyny apostoł Miłosierdzia Bożego odchodził jednakże z tego świata bez spełnienia się życiowego celu, jakim była oficjalna kościelna aprobata kultu Miłosierdzia Bożego, w postaci specjalnego święta ku jego czci. Trud, poświęcenie, cierpienie ks. Sopoćki, było jednakże w sposób niezaprzeczalny autentycznym zasiewem pod plon, którego on sam już nie zbierał. Wraz z wszystkim co uczynił dla dzieła Miłosierdzia Bożego, obumarł jak ziarno wrzucone w ziemię, które w kilka lat po jego śmierci wydało oczekiwany plon. W 1978 roku odwołano orzeczenie Kongregacji. Wkrótce wprowadzono w poszczególnych diecezjach Święto Miłosierdzia Bożego w II Niedzielę Wielkanocy. Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego ogarnęło cały świat.

Ksiądz Sopoćko, dziś Sługa Boży, cieszy się jak ufamy, wieczną chwałą u Ojca Miłosierdzia. Spełniają się słowa przekazane w objawieniach siostry Faustyny dotyczące jej spowiednika: Tyle koron będzie w koronie jego, ile dusz się zbawi przez dzieło to. Nie za pomyślność w pracy, ale za cierpienie nagradzam. (Dzienniczek, 90)


powrót